Nie jesteśmy szkolnym teatrzykiem
- Mamy nadzieję, że "Białysztuk" będzie kreatywnym zamieszaniem - mówi ROBERT DROBNIUCH.
Kurier Poranny: Dzisiaj [26 lutego] rusza cykl spotkań "Białysztuk". Skąd pomysł na taką akcję?
Robert DROBNIUCH, reżyserii teatralny, współorganizator programu: "Białysztuk" organizuje Stowarzyszenie Promocji Artystycznej, czyli niezależne teatry: Kampania Doomsday i Teatr Akcja DZRT oraz trzech reżyserów. Wszyscy jesteśmy absolwentami, bądź studentami Akademii Teatralnej i chcemy pozostać w Białymstoku jako alternatywa dla teatrów instytucjonalnych. Pragniemy stworzyć własną siedzibę. Dlatego musimy zdobyć publiczność i przychylność władz. Taka inicjatywa uświadomi w końcu mieszkańcom Białegostoku, że jesteśmy silnym ruchem teatralnym, a nie jakimś szkolnym teatrzykiem. Podczas festiwalu prezentowane będą spektakle, które powstały w Białymstoku i zostały nagrodzone na festiwalach w Polsce i na świecie.
Rozwinięcie tytułu imprezy to: "prezentacja inicjatyw teatralnych, które mogą odmienić nasze miasto". Co przez to rozumiecie?
- Chcemy stymulować białostoczan do otwierania się na sztukę, chcemy, by sztuka weszła im w krew. Myślę, że impreza może stworzyć nowe oblicze miasta, zmobilizować środowiska studenckie i twórcze. Mamy nadzieję, że "Białysztuk" będzie kreatywnym zamieszaniem. Oprócz naszych spektakli przewidujemy dyskusje panelowe, wykłady, spotkania ze współczesnym dramatem polskim, pokazy filmów, wystawy i koncerty. Chcemy też ośmielić widzów do wspólnego napisania sztuki, którą zaprezentujemy pod koniec festiwalu.