Artykuły

Śmiertelnie przegrani

Premiera w Teatrze im. Jaracza. Smutek i poczucie beznadziei wypełniają życie bohaterów "Samotnej drogi" Arthura Schnitzlera, spektaklu granego na Scenie Kameralnej Teatru Jaracza.

Z pozoru wszystko jest tu piękne i szlachetne. Wiedeńska rodzina zgodna, dobrze sytuowana, przyjaciele liczący się w świecie... Ale to tylko pozory szczęścia. We wszystkim, o czym będzie mowa, jest znak śmierci, ślad odchodzenia, przegranej. Toczy się trudna, zimna rozgrywka z życiem groźnym, ale nie wyzwalającym odwagi niezbędnej do szukania ratunku.

Tu wszystko jest śmiertelnie sterylne i zimne. Nie ma miejsca na uczucia. Każdy odcień miłości skazany jest na stracenie. Nie będzie dostatecznie mocną więzią w układzie dzieci - rodzice, nie doda blasku życiu młodej kobiety i samotnego mężczyzny, nie uda się pięknej aktorce, ani artyście malarzowi. Umierają ludzie, umierają uczucia, marzenia giną zanim jeszcze staną się sensem życiowych dążeń. Co z tego, że wszystkim jest upiornie smutno, nawet gdy udają, że jest tak, jak być powinno?

Toczą między sobą długie wywody, którym reżyser Bogdan Hussakowski chciał nadać wymiar uniwersalny. Niełatwo jednak przyjąć ton tych rozmów na wagę życia i śmierci za zapis własnych niepokojów.

Na szczęście znakomici aktorzy, fantastycznie poprowadzeni przez Hussakowskiego, zdecydowali, że ten długi zapis prywatnych klęsk jest w stanie zatrzymać uwagę. Nie ma tu ani jednej postaci, która właśnie za sprawą aktorskiej interpretacji nie robi wrażenia. Z wyczuciem mieszając tragizm z cynizmem, zimnego samotnika zagrał Mariusz Jakus. Nie po raz pierwszy fascynującą osobowość wykreował Kamil Maćkowiak (jeszcze jest studentem). Przejmująco dziewczynę nie widzącą szans na szczęście zagrała Małgorzata Buczkowska. Rewelacyjnie zaprezentowała się Dorota Kiełkowicz w zabawnej i tragicznej roli aktorki nie umiejącej funkcjonować bez miłości. Beznadziejnie zagubiony i niezdecydowany jest malarz grany przez Dariusza Siatkowskiego. Postać profesora pragnącego wszystko brać za dobrą monetę przejmująco zaprezentował Piotr Krukowski Jest jeszcze chora, przegrana jego żona Kamila Sammler i Mariusz Siudzinski ujmujący doktor - jak z Czechowa.

Wyśmienicie interpretowany tekst został wpisany w superdekoracje Waldemara Zawodzińskiego o wyjątkowym smaku, ale nieznośnie trudne do "ogrania". To same ramy okienne, rodzaj ruchomych ścian. Nawet zarys stawu ma taką właśnie formę. Każda z ram przybliża postacie do widowni. Nie liczą się stroje bohaterów, bo przeszłość i teraźniejszość mają ten sam znak - znak śmierci, która sprawi, że już nie da się przesunąć niegdyś zbudowanej "ściany".

"Samotna droga" to smutna, trudna sztuka, która może znużyć, ale nie da się zapomnieć...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji