Artykuły

Bajka dla dorosłych

- Świat operetki to świat, w którym po prostu się odpoczywa - mówi GRAŻYNA BRODZIŃSKA gwiazda koncertu "Z batutą i humorem".

Dziś i jutro [24 i 25 lutego] o godz. 18 wystąpi u boku Macieja Niesiołowskiego i solistów teatru z Gliwic.

Czy koncert "Z batutą i humorem" składa się tylko z pieśni operetkowych?

- Głównie, ale nie tylko. Sukces tego programu to zasługa Macieja Niesiołowskiego, który potrafi przyciągnąć wszystkie pokolenia nietypową, dowcipną formą tego koncertu. Klasyka, traktowana z przymrużeniem oka, jest przystępna dla każdego słuchacza, a na widowni widzimy również młodych ludzi.

A jest miejsce na jakąś improwizację?

- Wszystko jest przygotowane, ale czasem na scenie zdarzają się niespodzianki. Kiedyś, na przykład, podczas koncertu sylwestrowego, tuż przed 12, jeden z kolegów nadepnął na mój tren od sukni. Obsunęła się niemal na podłogę. Podciągnęłam ją i do końca utworu kurczowo trzymałam w garści. Potem poprosiłam publiczność o agrafkę. Samo życie i wspaniała zabawa. Na co dzień jestem nieznośną optymistką, nie potrafię przejmować się zbyt długo. Umiem uśmiechać się do siebie.

Czy, pani zdaniem, klasyka się nie starzeje?

- Wbrew niektórym malkontentom - jest wieczna. Zmienia się jedynie forma jej prezentowania. Zbytnie "udziwnianie" i "unowocześnianie" nie służy jej jednak. Operetka to gatunek radosny, beztroski, zazwyczaj kończący się happy endem. Taka pogodna bajka dla dorosłych. Śpiewamy przecież o miłości, radości, szczęściu. Ludzie wychodzą ze spektaklu z uśmiechem i melodią na ustach. Świat operetki to świat, w którym po prostu się odpoczywa.

Ale artyści raczej nie odpoczywają...

- "Zmęczenie aktorskie", to jedno z najprzyjemniejszych uczuć dla artysty. W równym stopniu kocham śpiew, aktorstwo i taniec. A te zamiłowania jednocześnie realizować mogę jedynie w operetce. Myślę, że to najtrudniejszy i najbardziej wszechstronny gatunek teatralny. Artysta musi świetnie śpiewać, być dobrym aktorem, czuć kostium, tańczyć i wyglądać.

Kto zaraził panią tym "operetkowym"bakcylem?

- Można powiedzieć, że operetkę mam w genach. Mama skończyła szkołę baletową, była też świetną śpiewaczką i aktorką. Z kolei tata, Edmund Wayda, to znakomity tenor, aktor, reżyser, dyrektor, założyciel teatrów muzycznych w Lublinie, Szczecinie. Cóż innego mogłam więc robić ja, niż pójść w ślady mamy i taty? Słynna Danuta Baduszkowa przekonała moich rodziców, że powinnam studiować w jej Studiu Wokalno-Aktorskim przy Teatrze Muzycznym w Gdyni. W programie studia były zajęcia takie jak w szkole teatralnej, muzycznej i baletowej. W czasie studiów grywałam już w operetkach, musicalach i komediach muzycznych na prawdziwej scenie. Z kolei na zajęciach u mojej pani profesor od śpiewu, Zofii Janukowicz-Pobłockiej, śpiewałam arie i pieśni operowe. Wachlarz zajęć był szeroki, dzięki temu bardzo wiele się nauczyłam. Dziś właściwie, kiedy mam wystąpić, otwieram tylko kolejne szufladki, zależnie od potrzeb. Na przykład w programie z "Batutą i humorem"... stepuję.

Primadonny kojarzą się z rozkapryszonymi artystkami. Pani nie sprawia takiego wrażenia.

- Sadzę, że nie mam w sobie nic z rozkapryszonej primadonny. Bogusław Kaczyński, który był dyrektorem Teatru Roma, często wypominał mi to. Mówił, że jestem bardzo nietypową primadonną, bo nie wszczynam awantur, nie tupię nóżką, nie mam zwyczaju czegoś żądać. Wydaje mi się, że artysta powinien mieć ogromną pokorę wobec sztuki. Poza tym rzadko już dziś znajduje się klejnoty w bukietach... Nad upadkiem tego zwyczaju akurat ubolewam. Pozostały jeszcze kwiaty i komplementy. Wierzę, że są prawdziwe, bo często słyszę je również od kobiet. Im mogę wierzyć.

***

Grażyna Brodzińska śpiewa repertuar operetkowy, operowy, mu-sicalowy. Dokonała wielu nagrań telewizyjnych i radiowych. Zna ją publiczność USA, Kanady, Francji, Austrii, Anglii, Włoch, Belgii, Izraela, Holandii i Australii. W Kammeroper w Wiedniu śpiewała partię Eurydyki w operetce "Orfeuszu w piekle" oraz partię Zerliny w operze "Don Giovanni". W Teatrze Wielkim w Warszawie śpiewała gościnnie m.in. partię Adeli w "Zemście nietoperza". Na koncercie w Olsztynie będzie można kupić najnowsze płyty Grażyny Brodzińskiej i Macieja Niesioowskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji