Artykuły

Gdy polityka miesza się z życiem

"Getsemani" w reż. Anny Augustynowicz, koprodukcja Teatru Współczesnego w Szczecinie i Teatru im. Bogusławskiego w Kaliszu na kaliskich Spotkaniach Teatralnych. Pisze Robert Kordes w Życiu Kalisza.

"Getsemani" powstało niejako w rozkroku - pomiędzy Kaliszem a Szczecinem, grane przez aktorów dwóch teatrów, z zamiarem naprzemiennych prezentacji nad Odrą i nad Prosną. Sztuka Davida Hare'a traktuje o polityce, jednak nie tylko. Ktoś już nawet napisał, że jest to rzecz o polityce życia. A może po prostu - o życiu i o nas wszystkich?

Koprodukcja szczecińskiego Teatru Współczesnego i kaliskiego Teatru im. W. Bogusławskiego nie doczekała się nawet zwyczajowej premiery; po kilku pokazach przedpremierowych od razu wrzucona została do programu Kaliskich Spotkań Teatralnych i wystawiona do konkursu. Czy ma w nim szanse, przekonamy się w sobotę. Już teraz jednak powiedzieć trzeba, że "Getsemani" Anny Augustynowicz nie zawodzi oczekiwań publiczności. Przychylni spektaklowi powinni być

też krytycy i recenzenci. Dlaczego? Bo jego temat jest żywy, aktualny i uniwersalny, a inscenizacja Anny Augustynowicz budzi uznanie swym

profesjonalizmem, konsekwencją i pomysłowością. Fabularnym punktem wyjścia jest jedna z tych sytuacji, jakimi atakują nas tabloidy, często na swych pierwszych stronach: córka popularnej pani minister ma problemy z narkotykami. W rozmowie z matką - dziewczyna wyjaśnia z wisielczym humorem, że nie ma problemów z narkotykami, tylko po prostu ćpa. Kłopot jest jednak poważny i do tego podwójny: z jednej strony uzależnienie grożące konfliktem z prawem, z drugiej -medialny skandal wokół pani minister, która próbuje pouczać i wychowywać społeczeństwo, choć nie potrafiła wychować własnej córki. Jestem przeciwny takiemu formułowaniu zarzutów wobec kogokolwiek, także wobec polityków. Dziennikarz powinien pamiętać, że nikt nie jest bez grzechu i nie warto rzucać kamieniem. Nic jednak nie poradzę na to, że nie wszyscy dziennikarze podzielają moje zdanie. Efekty znamy: życie prywatne polityków i wszelkich postaci publicznych przestało być ich prywatną własnością. Media tylko czekają

na okazję, by uprzejmie donieść, że ktoś znany prowadził samochód po pijanemu, dał komuś w pysk albo obmacywał cudzą żonę. To medialne upodobanie do donosicielstwa dotyczy także osób bliskich postaciom publicznym. Może to być mąż, kochanka, albo - jak w tym przypadku - córka. Można by spytać, jak daleko rozciągać się powinna nasza osobista odpowiedzialność? Czy jest rzeczą sprawiedliwą, abyśmy ponosili konsekwencje cudzych błędów, nawet jeżeli błędy te popełnia nasza, prawie dorosła już zresztą, córka? A czy jest sprawiedliwe, abyśmy nie ponosili w związku z tym żadnych konsekwencji? Nasza konserwatywna pani minister spotkałaby się w takim przypadku z zarzutem stosowania podwójnego systemu wartości: innego dla całego społeczeństwa, które jest przez niąumoralniane, a innego dla własnej córki, na której bezeceństwa należy przymknąć oko. Politycy płacą w takich sytuacjach wysoką cenę. Co więcej, cenę tę płacą również ich partie czy rządy. Odpowiedzialność rozciągnięta jest więc nieprawdopodobnie szeroko.

W "Getsemani" na ten mały dramat nakładają się inne wątki i komplikacje. Na każdym kroku mamy do czynienia z kryzysem zaufania i lojalności, zwątpieniem, problemami z wyborem własnej drogi życiowej, albo po prostu - z niemożnością udzielenia odpowiedzi na pytanie, jak żyć? Zastanawiam się jedynie nad zasadnością tytułu. Biblijne Getsemani odczytywane być może jako pewien symbol - wielki, pojemny, ale i nacechowany religijnie. Czy powinien być odnoszony do problemów nieraz dość małych i przyziemnych? To pytanie raczej do Davida Hare'a niż do Anny Augustynowicz. Może jednak jest tak, że reżyser nie dość mocno zaakcentowała to, o co chodziło autorowi? Nie wiem, w każdym razie związek fabularnej materii tego spektaklu i jego znaczeń z biblijnym Getsemani jawi mi się jako dość luźny i niekonieczny. Nawet jednak, jeśli mam rację, to jest to tylko niewielka skaza na dziele z wielu powodów udanym. Annie Augustynowicz udało się utrzymać uwagę widza na niemal jednakowo wysokim poziomie przez cały czas trwania tego blisko dwugodzinnego przedstawienia. Nie było to zadaniem łatwym, jako że "Getsemani" to sztuka, której sceniczna realizacja już w punkcie wyjścia zagrożona jest pewną statycznością powtarzalnością a więc również niebezpieczeństwem po-padnięcia w monotonię i nudę. Fizycznej akcji jest tu niewiele, o wiele więcej dzieje się na płaszczyźnie werbalnej. Efektu przegadania udało się uniknąć głównie dzięki sprawnemu zastosowaniu zabiegu ciągłej zmiany miejsc przez aktorów. Pojawiają się oni w kolejnych krótkich odsłonach, co raz to w innej konfiguracji, w czym niebagatelny udział ma także mrok i światło, wydobywające z niego akurat to, co w danym momencie jest najistotniejsze. Dodać warto, że dramat rozgrywa się w kręgu poustawianych na scenie krzeseł. Kamienny krąg? Święty krąg? Zaklęty krąg niemożności? Sugestia okrągłego stołu, którego wśród tych krzeseł zabrakło? Każde z tych odczytań jest na swój sposób sensowne i uprawnione, każde wnosić może nowy trop w procesie interpretacji. Jeśli idzie o aktorów, to kaliski widz zetknie się w "Getsemani" przede wszystkim z efektem nowości i młodości. Większość ról grają szczecinianie, a więc artyści, których na naszej scenie gościmy po raz pierwszy. Męskie oko nie może pozostać obojętne na uroki niektórych pań (niech nikt mi nie mówi, że nie ma to żadnego znaczenia). Jednak z tym większą mocą trzeba podkreślić, że ci w większości młodzi aktorzy grają swoje role z dużą dozą pewności, zaangażowania i szczerości wyrazu. Jak twierdzi Maciej Grzybowski, jedyny przedstawiciel kaliskiego teatru występujący w "Getsemani", jest to spektakl "rozwojowy", który w miarę upływu czasu i kolejnych odsłon scenicznych powinien nabierać precyzji i rumieńców. Szczerze mu tego życzę, choć dla mnie przekonujący jest już teraz. Mam nadzieję, że jego żywot na afiszu będzie dostatecznie długi, by dzieło Anny Augustynowicz mogło zostać docenione przez wielu widzów, zarówno w Szczecinie, jak i w Kaliszu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji