Artykuły

Łuk triumfalny Remarque'a

Jak to? - mówili liczni współtowarzysze wędrówek emigracyjnych Remarquea po lekturze "Łuku Triumfalnego". Jak to? Więc twoim zdaniem tak wyglądało nasze życie w Paryżu czy gdzie indziej? Calvados, dom publiczny, miłostki, szulerzy - czyżby to miało być prawdą o nas?

Całe nieporozumienie brało się stąd, że główny bohater powieści - dr Rawik - wcale nie miał zamiaru nikogo reprezentować. Był Niemcem - to prawda, był emigrantem, żył w Paryżu, ale tuż przed wojną, w 1938 roku chciał być także i przede wszystkim doświadczonym przez życie człowiekiem, którego losy nie stanowią historycznej paraboli losów narodu.

Ten bestseller, jeden z największych w tym stuleciu, długo Remarque'owi wypominano. Chciano w pisarzu widzieć ideowego pacyfistę, antyfaszystę, moralistę pogłębiającego nurt twórczości, który zapoczątkował ogromny sukces powieści "Na Zochodzie bez zmian", a tu nagle objawił się nie gniewny bojówkarz, ale romansjer. Nie ideolog, ale epik rejestrujący szczegóły codzienności. Remarque próbował później pisać książki bardziej zaangażowane, ale żadna z nich nie była już tak czytana jak "Łuk Triumfalny" "pochłaniany" z wypiekami na twarzy przez wszystkich.

Każda sceniczna adaptacja prozy jest zabiegiem trudnym i ryzykownym. Wybór wątków dokonany przez reżysera nie musi co prawda obejmować całości opowieści, ale powinien zachować jej ducha. Sceniczne dialogi muszą zastąpić obszerną narrację. Wspomaga je obraz, ale jakże w teatrze jest on skromny w porównaniu z wyobraźnią czytelnika. Trzeba więc umieć ten brak wynagrodzić. Krzysztof Zaleski należy do reżyserów, którym podobne eksperymenty udają się i w teatrze, i w telewizji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji