Artykuły

Kubuś fatalista i jego pan

Powiastka filozoficzna Diderota, "Kubuś fatalista i jego pan" jest utworem, klasycznym z gatunku tych, które się nigdy nie starzeją. To pozornie niefrasobliwe dziełko, pełne dowcipu i humoru, stanowiące przecież dokument sporów ideowych epoki Oświecenia we Francji, kpiące w żywe oczy z idealistycznej wiary. W przeznaczenie, żeby nie powiedzieć wyroki boskie, które skłaniają człowieka do bierności i pokornego przyjmowania wszystkiego, co zgotuje los i władcy tego świata, ma stale wiernych czytelników. Ba, kusiło już nieraz do pokazywania przygód Kubusia w formie widowiska. Pamiętam m. in. telewizyjną próbę sprzed lat z Janem Matyjaszkiewiczem w roli głównej.

W Malej Sali Teatru Nowego oglądamy przedstawienie, którego scenariusz na podstawie utworu Diderota przygotował Witold Zatorski, do którego teksty piosenek napisał Witold Zatorski i które wyreżyserował... Witold Zatorski. Scenografię przygotował Jerzy Grzegorzewski, reżyser i artysta plastyk w jednej osobie, twórca wielu wybitnych i odkrywczych artystycznie przedstawień. Muzykę napisał jeden z najciekawszych kompozytorów piszących muzykę dla teatru dramatycznego - Stanisław Radwan. Jak więc szanowni Czytelnicy mogą się zorientować, "Kubuś fatalista" okazał się nie pechowcem, lecz szczęśliwcem, spotykając się z zainteresowaniem artystów o ciekawej indywidualności twórczej i bogatym dorobku.

Jakie więc jest to przedstawienie, czy - jak określają autorzy - "Wieczór teatralny w dwóch częściach"? Przede wszystkim jest to kapitalna zabawa w teatr, w której pomysły inscenizacyjne idą o lepsze z grą aktorską, dowcipy sytuacyjne z popisami sprawności fizycznej, zadziorny tekst z pełną wdzięku muzyką. Witold Zatorski wydobywa komizm zdarzeń, które się Kubusiowi przydarzyły, doprowadza każdą historyjkę do absurdu, by podkreślić jej umowność i ilustracyjność w stosunku do tendencji, którą powiastka filozoficzna prezentuje. Trzeba więc zauważyć, że cała ta brawurowa robota teatralna nie jest dla twórców przedstawienia celem samym w sobie, lecz służy uwypukleniu idei utworu.

Ale autor przedstawienia nie byłby artystą, gdyby nie wprowadził własnej interpretacji przygotowanego przez siebie utworu, gdyby nie chciał udokumentować przyczyn, dla których właśnie nim się zajął. W wypadku przedstawienia, o którym mówimy, ingerencja autorska ulęga dosyć głęboko. Teksty piosenek napisane przez Zatorskiego mogą być kluczem do tej sprawy. Kubusiowe przeświadczenie o tym, że wszystko jest zapisane w górze nabiera nieco innego sensu. W wersji piosenek Zatorskiego jest to trochę pesymistyczna wizja świata, w którym "my kroczymy w ciemnościach bezrozumni jednakowo w swoich chęciach, radościach i cierpieniach". I tak wesoła błazenada, racjonalistyczna, przypowiastka zdaje się nam nieoczekiwanie narzucać refleksję, że tak, w gruncie rzeczy, to nie ma z czego się śmiać. I w końcu nie wiadomo, czy Kubuś w sensie dosłownym stojący na głowie, to jest niewinny żart czy znaczące przymrużenie oka...

W roli Kubusia oglądamy BOGUSŁAWA SOCHNACKIEGO. Jeśli się tu napisze, że jest znakomity, wspaniały, cudowny, to będą to tylko ogólniki, choć przecież mówią prawdę. Sochnacki jest u szczytu rozwoju swego talentu. Aktor jest i Kubusiem i jednocześnie pokazuje, jakim Kubuś powinien być, raz identyfikuje się z postacią, raz ją opisuje, raz z niej żartuje to znów traktuje serio; kiedy traktuje serio jest wzruszająco śmieszny, kiedy żartuje - to każe myśleć kim właściwie jest ta postać. Każdy ruch, każdy gest aktora, spojrzenie i wyraz twarzy są podporządkowane rytmowi spektaklu i charakterowi postaci. Wszystkie te środki są użyte w idealnym wyczuciu ich funkcji i znaczenia. Nie ma tu pustej wirtuozerii, przesady czy nadmiaru, wszystko sprawia wrażenie prostoty i naturalności.

Świetni, wręcz doskonali są partnerzy Sochnackiego. RYSZARD STOGOWSKI z mało wdzięcznej roli Pana, który charakteryzuje się tym, że sługa go ma, wybrnął z chwalebnym poczuciem humoru, traktując swe zadanie z rozsądną nonszalancją. RYSZARD DEMBIŃSKI wykonuje po kolei przydzielone mu role wieśniaka, naczelnika sądu, kata i inne, pokazując bogatą skalę swego aktorskiego warsztatu, wyczucie stylu i swoisty dowcip. ZBIGNIEW NAWROCKI nadzwyczaj sprawny fizycznie, inteligentny, ruchliwy, plastyczny w geście wzbogaca spektakl w istotne wartości aktorskie. No i oczywiście ZOFIA GRĄZIEWICZ, tworząc galerie zabawnych i sympatycznych niewiast.

W przedstawieniu biorą udział z powodzeniem także młodzi aktorzy: BARBARA DZIEKAN i MACIEJ GORAJ. Jerzy Grzegorzewski podkreślił swoją scenografią, że tekst Diderota wzięty został we współczesny cudzysłów. Ciemnoszafirowa kompozycja sceny z odrobiną fioletów i czerni, podporządkowana funkcjonalnym założeniom spektaklu, maksymalnie prosta i czytelna jest przeciwstawiona jednemu elementowi. Za szybą widzimy przez cały czas przedstawienia oświetlony, stylowy fotel i świecznik. To pan Denis Diderot przygląda się z innego czasu temu, co z jego Kubusiem dzisiaj się dzieje...

Niebagatelnym walorem przedstawienia jest muzyka Stanisława Radwana w wykonaniu zespołu muzycznego w składzie: Andrzej Dana, Jacek Kwiatkowski, Paweł Serafiński i Włodzimierz Skorupski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji