Artykuły

Klub miłośników opery inżyniera Pietrasa

W sali gaśnie światło. Po chwili płyną dźwięki muzyki. Na scenę wchodzą soliści Metropolitan Opera. Widzowie zerkają do programu, by upewnić się, kto za chwilę zaśpiewa swoją partię. Miron Pietras przed każdą projekcją robi wprowadzenie. To Nowy Jork? Nie, sala w centrum Częstochowy. Świat wielkiej opery kreuje w niej inżynier Miron Pietras - pisze Tadeusz Piersiak w Gazecie Wyborczej - Częstochowa.

- Prezentuje najlepsze przedstawienia w najlepszych obsadach - mówi z entuzjazmem Alicja Pożarlik, jedna z uczestniczek comiesięcznych spotkań nieformalnego klubu miłośników opery.

Tramwajem do opery

Miron Pietras operowego bakcyla złapał jako nastolatek, gdy mieszkał w Dąbrowie Górniczej.

- Opera w Dąbrowie? Ależ nie! - śmieje się. - W latach 50., kiedy to się działo, opera z Bytomia dawała co tydzień spektakle w sali teatru im. Wyspiańskiego w Katowicach. Na te przedstawienia zabierał swoich parafian ksiądz Stanisław Rola-Ufniarski. Wynajmował tramwaj - jak my dziś autokar - i wiózł nas do Katowic. W gronie miłośników opery byłem i ja z rodzicami.

Pietras wtedy pokochał operę. Choć - przyznaje ze skruchą - nie tak mocno, jak kochał wówczas Radio Luksemburg. Dość, że miłość do muzyki została w nim na zawsze. Dał jej upust również w Częstochowie, gdzie przyjechał na studia na politechnice i został później jako pracownik tej uczelni. To on zakładał w 1961 roku legendarne dziś Radio Pryzmaty (obok m.in. Włodzimierza Konarskiego). Wtedy było jednym z najbardziej nowoczesnych wśród rozgłośni studenckich w Polsce, a sprzętu zazdrościło mu nawet Radio Katowice.

(...)

Dziś pan Miron jest już na emeryturze. Karierę zawodową zakończył jako główny inżynier ds. aparatury pomiarowej Politechniki Częstochowskiej oraz szef laboratorium sprzętu badawczego.

(...)

Libretto dla każdego

W swoim domu pan Miron ma wygodny wyciszony pokój i dobry sprzęt do słuchania muzyki. Do tego imponującą kolekcję: około 400 płyt DVD z muzyką rozrywkową (od Presley'a po Lisę Minelli), klasyczną i operową. Tych ostatnich jest około 130 - to głównie rejestracje spektakli Metropolitan Opera w Nowym Jorku. Są jeszcze płyty CD i czarne "analogi", które powoli rozdaje wśród znajomych, choć osiągają już przecież status zabytków.

W każdą wolną chwilę pan Miron mógłby delektować się dźwiękami muzyki. Jednak przed rokiem zdecydował: chcę dzielić się operą z częstochowianami.

- Wtedy kino Kijów w Krakowie, czy Teatr Wielki w Łodzi zaczęły organizować projekcje spektakli operowych na dużym ekranie - mówi kolekcjoner. - Moja córka Edyta Jezierska, która prowadziła w filharmonii Klub Paradoks zapytała mnie, czy bym nie zrobił czegoś podobnego. Słyszała moje narzekania, że z żoną mamy już dość obcowania z operą w samotności.

I tak zaczął organizować pokazy w częstochowskim klubie. Na pierwszych pojawiało się około 25 osób, choć czasem bywało i mniej. Ale już na powakacyjne spotkanie w ubiegłym roku przyszła setka melomanów, a ich gościem była Katarzyna Suska-Zagórska, solistka Teatru Wielkiego w Warszawie i zarazem częstochowianka. Teraz, gdy w filharmonii rozpoczął się remont, nieformalny klub miłośników opery przygarnął Ośrodek Promocji Kultury "Gaude Mater".

Jak wyglądają comiesięczne spotkania? Są tak planowane, by z każdym kolejnym zwiększać stopień trudności. Spektakle są pokazywane na dużym ekranie LCD. Najpierw jednak pan Miron robi wprowadzenie. Potem, po każdym pokazanym akcie, jest przerwa, podczas której widzowie mogą skomentować, co zobaczyli i usłyszeli, a prelegent przypomina dalszy bieg libretta. Przypomina - bo dla wszystkich widzów przygotowuje specjalny program ze skrótem libretta, obsadą, datą premiery itd.

- Na pokaz mamy dwie godziny, więc dłuższe opery nieco skracam. Robię to jednak w taki sposób, by dać możliwie pełny przekaz artystyczny - dodaje pan Miron.

(...)

- Na ostatnie spotkanie przyszło kilkoro młodych ludzi - dopowiada organizator operowych wieczorów. - To, że się pojawiają, sprawia, że te nasze spotkania nabierają nowego sensu. Klub miłośników opery ma przyszłość.

Wielka scena bez podróżowania

Wcześniej zapaleńcy jeździli wynajętymi autokarami do teatrów operowych w większych miastach. To wymaga jednak czasu i pieniędzy. Choćby niedawno bilet na galę operową w Krakowie z udziałem polskich solistów Metropolitan Opera kosztował 400 zł. Lepiej więc zaspakajać muzyczne pragnienia na miejscu.

- Scena operowa robiona przed laty przez częstochowską filharmonię z Teatrem Wielkim w Łodzi była bardzo ciekawą inicjatywą - wspomina Miron Pietras. - Choć spowodowała, że obraziła się na nas Opera Śląska, która wcześniej regularnie gościła w naszym mieście. Wierzę, że po remoncie częstochowskiego gmachu opera wróci do niego. Cenną inicjatywą są też inscenizacje operowe robione w Mstowie przez Krzysztofa Pośpiecha. Ludzie jadą tam z ciekawości i przekonują się do tej formy sztuki.

Wielu trafiło później na pokaz pana Mirona. Na kolejne wracają tym chętniej, że wszystko mają na miejscu, nie muszą ponosić żadnych kosztów. Obciążają one dobrowolnego organizatora, czyli Mirona Pietrasa. To on sprowadza z zagranicy DVD z operami. Robiłby to jednak przecież i bez klubu.

- Mam w Anglii parę adresów wydawców takich nagrań. Czasem kupuję też w internecie. Co ciekawe, kupienie płyty za granicą nawet z kosztami przesyłki jest tańsze, niż ten sam zakup w Polsce - twierdzi.

Kolekcjoner nie jest typem zbieracza-skąpca, który gromadzi, ale nie pożycza. Dzieli się nie tylko wiedzą, ale i zbiorami. - Od zawsze moim idolem była Maria Callas - zwierza się pani Stefania. - Nie tylko jako genialna śpiewaczka, ale przede wszystkim jako człowiek. Kiedy państwo Pietrasowie dowiedzieli się o tym, pożyczyli mi książkę o niej.

A jakich operowych idoli ma Miron Pietras? Nie chce o nich rozmawiać. - Mam ich mnóstwo. Całe szeregi ulubionych przedstawień. O każdym mógłbym opowiadać długo. W "Gazecie" brakłoby miejsca - tłumaczy. - Ale na pewno na spotkania w klubie miłośników opery jeszcze na długo wystarczy mi tematów - zapewnia.

* Spotkania nieformalnego klubu miłośników opery odbywają się w ostatnie wtorki miesiąca o godz. 18 w Ośrodku Promocji Kultury "Gaude Mater" (ul. Dąbrowskiego 1). Na najbliższym - 25 maja - będzie można obejrzeć wystawienie opery "Romeo i Julia" Charlesa Gounoda. Kontakt z Mironem Pietrasem: tel. 34 324 56 39, 0609 655 534

***

Cały artykuł w Gazecie Wyborczej - Częstochowa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji