Artykuły

"Mąż i żona"

W ostatnim zeszycie "Pamiętnika Teatralnego" (1977, nr 4) znajdujemy m. in. artykuł Bohdana Korzeniewskiego "O twórczości spontanicznej, czyli co się rodzi z piany przeciwpożarowej?". Artykuł Korzeniewskiego zawiera krytyczne omówienie insceni-zacji "Męża i żony" w warszawskim Teatrze Narodowym. Z rozważań Korzeniewskiego, wybitnego reżysera teatralnego starszego pokolenia, przytaczamy niewielką dygresją, która mówi o pewnym ogólnym kierunku rozwojowym naszych scen, o modzie na erotykę, która przybiera często kształty. "Żywym zainteresowaniem teatrów u nas - pisze Korzeniewski - cieszą się od paru lat ruchy kopulacyjne wykonywane przez mężczyzn i podzielane (czasami) przez kobiety. Tego rodzaju gry teatry nie przejęły z bezpośredniej tradycji, gdyż nakazywała ona raczej unikać dosłowności i zastępować ją napomknieniem albo przenośnią. Dlatego też takie ruchy i pozy nie znajdowały się w zasobach środków rozwijanych i doskonalonych przez sceny, które sztukę aktorską pojmowały jako umiejętność, czyli zdolność do posługiwania się ciałem w sposób zamierzony i celowy. Dobrym przykładem wspomnianej umiejętności byłoby chociażby takie noszenie sukni przez aktorkę, aby jej ciało nie straciło nic z uroków nagości, a zyskało na powabach tajemnicy. Rzecz prosta nie przychodzi to łatwo. Noszenie sukni jest sztuką trudną. Jednak noszenie nagości jest sztuką jeszcze trudniejszą. Nie można jej uprawiać bez długich ćwiczeń zapewniających piękno ruchów. Z tej oczywistej prawdy zupełnie nie zdają sobie sprawy teatry, które uznając nagość za oznakę, a czasem i istotę awangardowości posługują się nią w sposób amatorski. Oszałamiający sukces młodej, radosnej ale i doskonale sprawnej nagości w jakichś Hair natychmiast skłania mnóstwo teatrów do rozebrania przynajmniej jednej aktorki, która nie bardzo wie, co ma z sobą zrobić na scenie. Nie nabyła bowiem sztuki władania ciałem z taką samą biegłością, jaką muzyk wykazuje przy władaniu instrumentem a poeta słowem. Sama wiara w nowoczesność tej umiejętności nie zastąpi. Toteż zazwyczaj ta wiara gór nie przenosi. Po obejrzeniu paru spektakli warszawskich, aby nie wspomnieć w zła godzinę aktorów kotłujących się wśród brudnych szmat na odległych scenach prowincjonalnych, odkrywa się nie bez przykrości, że okazują one podniecenie właściwe dla wieku dojrzewania. U ludzi i u zwierząt. Paru inscenizatorów, przeważnie już nie pierwszej młodości, odkryło w sobie popędy młodego psa. Znane odruchy budzi w nich każdy kształt obły. Równie dobrze może nim być noga dziewczynki, która zdyszana po grze w skakankę przysiadła na ławce, jak proteza weterana obu wojen światowych, kiedy stawał przed lustrem, żeby spojrzeć na pierś przyozdobioną rzędami orderów. W pierwszym wypadku teatr zgłębia sekrety budzącej się płci, w drugim rozbija mit bohaterszczyzny".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji