Artykuły

Klata tygodnia (na KST)

"Trylogia" w reż. Jana Klaty z Narodowego Starego Teatru w Krakowie na Kaliskich Spotkaniach Teatralnych. Pisze Mirka Zybura w portalu Calisia.pl

Owacją na stojąco przyjęła kaliska publiczność teatralna spektakl czwartego dnia 50. Kaliskich Spotkań Teatralnych. Na deskach sceny nad Prosną wystąpili aktorzy Teatru Starego w Krakowie ze spektaklem "Trylogia" w reżyserii Jana Klaty.

Ten spektakl to opowieść o micie polskości. Polskości beznadziejnej, romantycznej i naiwnej. Jej forma, rozpoznawalna bezbłędnie przez wszystkich Polaków, ma swoje źródło w historii i literackim dziedzictwie narodowym - "Trylogii", tu potraktowanej jak iluzoryczny projekt pewnej zbiorowości.

Jan Klata potraktował dzieło Sienkiewicza jak matrycę wszelkich późniejszych polskich marzeń o wspaniałej przeszłości i zwycięstwach. Wołodyjowski, Skrzetuski i Kmicic - bohaterowie zbiorowej wyobraźni (ufundowanej głównie na podstawach ekranizacji filmowych) u Klaty pozbawieni są młodości, urody i wiary w sens swojej misji. Nie są to także ograni popkulturowo bohaterowie Rycerzy trzech z radiowego słuchowiska Andrzeja Waligórskiego. Reżyser wszystkich bohaterów osadził w ni to szpitalu psychiatrycznym, ni to kaplicy, mówiąc tym samym: polskie zrywy narodowe, historia i patriotyzm z całym ich dobrodziejstwem to sen szaleńca, a i sami patrioci traktowani teraz są jak szaleńcy. Nasuwa się jeszcze jedno skojarzenie: szpitale polowe w II wojnie światowej, szczególnie w czasie Powstania Warszawskiego.

Klata umiejętnie wykorzystuje polskie symbole narodowe: obrazy, pieśni, motywy historyczne, pokazując Polskę jako wiecznie oblężone przedmurze chrześcijaństwa. To właśnie oburzyło wielu krytyków jego spektaklu, którzy artyście zarzucali świętokradztwo, a to spektakl przecież bardzo mądry, chociaż odważny. W miejscu twarzy Matki Boskiej z zawieszonego w centralnym punkcie sceny kopii obrazu z Częstochowy wycięto dziurę, w miejscu której pojawiają się kolejne oblicza aktorek. Zupełnie jak w życiu - tak społecznym, jak i politycznym różni ludzie przywłaszczają sobie różne symbole narodowe, odwołują się to do kościoła, to do historii i tradycji, gubiąc po drodze ich właściwe znaczenie.

Kaliska publiczność szybko odnalazła się w proponowanej przez Klatę konwencji. Z początku reżyser bawił się z widownią w komedię, w której wszystko jest na opak. Skądinąd rzeczywiście mocno ubrązowieni poprzez polską tradycję i popkulturę bohaterowie Sienkiewicza - tutaj zabandażowani jak weterani wojenni, w rozciągniętych dresach budzą jedynie śmiech. Jednak później nie jest już tak zabawnie. Klata uderza w poważny ton i publiczność natychmiast to łapie. Może dlatego, że reżyser nie mówi niczego wprost. Posługuje się uniwersalną symboliką, ale nie idzie na łatwiznę. Wartość dzieła Klaty i zespołu Teatru Starego w Krakowie leży w jego ponadczasowości. Reżyser zrezygnował z tymczasowego kontekstu politycznego (który, swoją drogą, nie byłby czytelny po roku od premiery) na rzecz budowania opowieści o składnikach czegoś, co profesor Ryszard Legutko definiował jako duszę polską. Duszy, która nie ginie - bo nawet bardzo młodzi ludzie siedzieli na widowni jak wmurowani.

Słów kilka warto poświęcić też grze aktorskiej: "Trylogia" to długi, wyniszczający spektakl, wymagający od aktorów dużej wytrzymałości. Tym gorętsze oklaski należą się aktorom przecież już niemłodym, m.in. bardzo dobremu Andrzejowi Kozakowi w roli Wołodyjowskiego czy Jerzemu Grałkowi jako Skrzetuskiemu. Na scenie oglądamy plejadę aktorów: Annę Dymną, Jana Peszka, Krzysztofa Globisza, Tadeusza Huka i wielu innych. Warto przy okazji wspomnieć, że w Trylogii występuje także Barbara Wysocka - aktorka i reżyserka, która w Kaliszu dzień wcześniej pokazała ciepło przyjęty dramat Kaspar.

W jednym z wywiadów Jan Klata mówił, że zastanawia go patriotyzm XXI wieku. Być może jest to właśnie taki patriotyzm: wmontowany w chrześcijaństwo, sprawdzany kolejnymi napaściami, okupiony zrywami powszechnymi od żałoby narodowej do dyskoteki. A w międzyczasie ze dwie rocznice.

Faworyt 50. KST?

Kolejne dni pokażą, czy "Trylogia" rzeczywiście będzie faworytem tegorocznych Kaliskich Spotkań Teatralnych. Na pewno jest to jeden z najbardziej poruszających i najciekawszych spektakli 50. KST.

W środę na deskach kaliskiego teatru o 17:00 zobaczymy rodzimy spektakl - "New Electric Ballroom", zaś o 19:00 na Dużej Scenie "Sztuka bez tytułu" w reżyserii Agnieszki Glińskiej.

Dyrekcja KST w tym roku proponuje kaliszanom dwa spektakle w reżyserii Jana Klaty. Pierwszy już za nami, drugi zaś w piątek - to Szajba według tekstu Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji