Artykuły

Aktorzy chcą grać, a dyrektor nie pozwala?

Czy aktorzy Teatru im. W. Bogusławskiego w Kaliszu zrzeszeni w zakładowej Solidarności są szykanowani przez dyrekcję placówki? Tak przynajmniej uważają ci, którzy choć należą do zespołu teatru, to od około trzech lat nie pojawiają się na scenie. Co miesiąc otrzymują jedynie pensję i na tym ich "rola" się kończy, choć teatr nad Prosną gra 250 przedstawień w ciągu roku. W ich obronie stanął szef regionalnej Solidarności - pisze Andrzej Korzyński w Polsce Głosie Wielkopolskim.

- Dyrektor przyjął zasadę, że kilkoro aktorów nie pasuje do jego wizji teatru, bo No i właśnie. Nie znamy uzasadnienia - mówi Jan Mosiński, przewodniczący Zarządu Regionu NSZZ Solidarność Wielkopolska Południowa. - Podejrzewam, że główną rolą dyrektora Igora Michalskiego [na zdjęciu] jest walka z Solidarnością. Dlatego poprosiłem o spotkanie, licząc, że usłyszę argumenty, które mnie przekonają. Niestety...

Według Mosińskiego, dyrekcja kaliskiej sceny nie ma żadnej wizji. Dowodem ma być zatrudnianie w miejsce artystów, którzy kończyli wyższe szkoły aktorskie osób, które kończyły np. kursy teatralne. A ci, którym nie daje się ról, są dobrymi i lubianymi przez kaliszan aktorami.

- "Bogusławski" miał w swej historii dyrektorów, z którymi nasza współpraca przebiegała dobrze, ale byli też tacy, z którymi trudno się współpracowało. Niestety, takim dyrektorem jest Igor Michalski, który uczynił z teatru swój folwark, gdzie dialog z partnerami społecznymi, w tym przypadku NSZZ "S" przypomina czasy PRL-u - dodaje Jan Mosiński.

Dyrektor kaliskiego teatru odrzuca te oskarżenia.

- Teatr jest miejscem, w którym to dyrektor dobiera sobie ludzi, z którymi chce pracować - wyjaśnia Igor Michalski. - Tymczasem jest trzech członków zespołu, którzy mają ochronę związkową i co to znaczy w zawodzie aktora? To nie jest produkcja puszek w zakładzie mięsnym. Obejmując kaliski teatr trzy lata temu zapowiedziałem, że zespół powinien liczyć 15 etatów. Rynek aktorski jest dzisiaj taki, że aktora można zaangażować jedynie do konkretnej roli lub jest to osoba, która gwarantuje przyciągnięcie publiczności. W ciągu trzech lat zwolniłem pięć osób. Nie miały one ochrony związkowej. I jak mam się czuć teraz wobec nich? Poza tym o angażu do danej sztuki decyduje reżyser, a nie dyrektor.

Michalski dodaje, że z jednym z aktorów udało mu się dojść do porozumienia.

Kaliskiej Solidarności takie zapewnienia nie satysfakcjonują. Pismo z protestem w tej sprawie zostało skierowane do ministra kultury, marszałka województwa wielkopolskiego i władz miasta. Związek rozważa także zorganizowanie, na zakończenie trwających właśnie Kaliskich Spotkań Teatralnych, pikiety z udziałem członków Solidarności z całego kraju.

- Ogólnopolski dzień protestu przeciw łamaniu praw związkowych i pracowniczych będzie doskonałą puentą KST - podsumowuje Mosiński.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji