Artykuły

Źle skrojone spodnie Taboriego

W "Wariacjach Goldbergowskich" wyreżyserowanych w Teatrze Powszechnym przez Rudolfa Zioło, George Tabori przytacza stary dowcip o żydowskim krawcu, który bardzo długo szył spodnie. Zirytowany klient zawołał w końcu: - Jakże długo może to trwać? Przecież Bóg stworzył świat w sześć dni! - Tak - odpowiedział krawiec - ale niech pan spojrzy na ten świat - i na te spodnie!

Na ogół nie krawcy, ale artyści, próbują konkurować z Dziełem Stworzenia. Reżyser ze sztuki Taboriego, Jay (Mariusz Benoit), wystawia na scenie Biblię. Cała akcja toczy się w teatrze podczas prób. Na widowni stoi stolik reżyserski, na pustej scenie sprzątaczka myje podłogę. To stworzenia dzień pierwszy. Asystent Jaya, Goldberg (Władysław Kowalski), rozpoczyna próbę techniczną. Teatralne żywioły nie chcą jednak uznać w nim pana. Słońce, gwiazdy i księżyc zapalają się i gasną jak im się żywnie podoba. Zamiast uduchowionej muzyki J.S. Bacha rozlega się namiętne argentyńskie tango. Tabori prześmiewczo upozował psychopatycznego reżysera Jaya na groźnego i nieobliczalnego Boga starotestamentowego, w kontraście z Goldbergiem, który jest aluzją do przynoszącego pokój i miłosierdzie Chrystusa. Jay wymusza respekt wrzaskiem i arogancją, z marnym jednakże skutkiem. Aktorzy się buntują, upragniona sex-gwiazda puszcza się z wszystkimi oprócz niego. Starotestamentowe sceny przypominają kabaret.

Kain wali Abla wielką pałą. W raju fruwa na drutach różnokolorowe ptactwo, po scenie biegają wielkie ptaszyska-cudaki, wśród nich biały struś. Urok tej sceny jest zasługą scenografa, Andrzeja Witkowskiego, sam Tabori nie wyszedł bowiem poza trywialny stereotyp, czyniąc biblijną Ewę nimfomanką. Leciwą Sarę, żonę Abrahama, gra chłopak przebrany w damską halkę. Górę Synaj wyobraża drabina, na którą włazi Goldberg z zawieszonymi u szyi Mojżeszowymi tablicami.

Punktem zwrotnym w dramaturgii przedstawienia jest wkroczenie na scenę zespołu rockowego CLOSTERKELLER. To lud Izraela, który w wędrówce przez pustynię buntuje się przeciwko boskim nakazom, oddaje cześć bałwanom i złotemu cielcowi. Przy dźwiękach ogłuszającej muzyki ci biblijno-współcześni barbarzyńcy zrywają zasłony świątyni i masakrują Goldberga. Dopiero w tej brutalnej scenie Taboriemu udało się przez pryzmat Biblii i teatru powiedzieć coś o współczesnym świecie. "O jednego Żyda mniej" - rzuca sprzątaczka makabryczny komentarz. W drugim akcie na scenie staną trzy krzyże jak na Golgocie. W wielkim monologu Jay mówi o męce Chrystusa, jakby odbywała się dziś, w dwudziestowiecznych realiach.

Głośna, poprzedzona skandaliczną sławą sztuka jednak rozczarowuje. Wyrafinowanemu specjaliście od pastiszu i cytatu w teatrze, Rudolfowi Zioło, nie udało się tchnąć w nią ducha. Nic dziwnego, gdyż koncypowane bluźnierstwa Taboriego wydają się cokolwiek nieświeże, a refleksje trącą banałem. Cała rzecz jest z pewnością skrojona gorzej niż spodnie w dowcipie o żydowskim krawcu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji