Artykuły

Irydion

O tej epoce, o epoce w której powstał "Irydion", pisze historyk, że była "okresem konfliktów ideologicznych, zresztą także dlatego, że w okresie bezsilności ideologia zastępuje czyn i przygotowuje do okresu, w którym będzie można działać". I dalej: "Romantyzm jest stylem okresu kryzysu, stylem narodów i warstw najsilniej kryzysem dotkniętych - a bezsilnych, choć swą siłę czujących".

Historyk literatury stwierdza, że "Zygmunt Krasiński pozostaje w naszej świadomości twórcą znakomitych dramatów: "Nie - Boskiej Komedii" i "Irydiona" - najwyższych obok tragedii Słowackiego i "Dziadów" Mickiewicza osiągnięć polskiej dramaturgii. W perspektywie dramatu europejskiego oba te utwory odznaczają się wyjątkowymi wartościami, prezentują problemy filozoficzne, społeczne i narodowe na miarę europejską". "Dziś treść dramatu straciła już oczywiście ostrze bezpośredniej aktualności, ale zagadnienie etyki walki i problem moralności towarzyszącej skutecznemu działaniu pozostają niezmiennie żywe i odradzają się w nowych sytuacjach historycznych". I wreszcie sam Krasiński o "Irydionie": "Niniejsza powieść pomyślana jest w trzecim wieku po Chrystusie. Stan państwa rzymskiego w tych latach był stanem konania, rozwiązywania się, dezorganizacji". "Trzy systemata stały obok siebie: pogaństwo (...), chrześcijaństwo (...) i barbarzyństwo rozmaite, dzikie, ruchome, jak morze wśród burzy...".

"Irydion", jedno z najrzadziej ukazujących się na scenie arcydzieł narodowej literatury. Mógł się - czy nie musiał - bez niego obyć w pewnym okresie polski teatr przez 30 lat. Dlaczego? - pytał reżyser obecnej inscenizacji w Teatrze im. Stefana Jaracza.

Może dlatego, iż zawsze chyba podejmując się inscenizacji w Teatrze im. Stefana Jaracza

"Irydiona" artysta teatru musi się wypowiedzieć w podstawowych sprawach polityki i ideologii? Może dlatego, iż dramat Krasińskiego jest wielkim, rozpisanym na głosy, monologiem o rozpadaniu i powstawaniu światów, ale, jak każdy monolog, najtrudniej znoszącym próbę sceny?

Mam wrażenie, że w tych dwóch planach rozgrywa się sprawa scenicznego kształtu "Irydiona".

Plan pierwszy - polityka i ideologia. Wiadomo, że w świadomości czytelników z lat czterdziestych ubiegłego wieku problematyka "Irydiona", przybrana w kostium Rzymu z III wieku, była problematyką narodową, wolnościową, stawiała pytania o sens walki narodowoowyzwoleńczej. I choć odpowiedź Krasińskiego była - jak byśmy to dzisiaj powiedzieli - w sensie ideolgicznym wsteczna, sprzeczna z postępowymi ideami epoki, to samym postawieniem pytania autor umacniał poczucie narodowe Polaków.

Dziś historia rozstrzygnęła wiele dylematów, dzieje interpretujemy jako wynik obiektywnych praw rozwoju społecznego i tamten spór ideowy można uznać za zamknięty, przedstawiać, tak jak by jego działanie się skończyło, mogło być tylko przedmiotem badania przeszłości. Wydaje mi się, że ten tok rozumowania Jerzego narzuca inscenizacja Jerzego Grzegorzewskiego. Tymczasem ów spór ideowy tylko pozornie można chyba uznać za zamknięty.

Zabrakło więc, nie tyle w opracowaniu tekstu Krasińskiego, co w ekspresji przedstawienia wyraźniejszego zaakcentowania tego zespołu zagadnień, choć twórca spektaklu był na tropie scenicznego ich pokazania. Szkoda, że "Wstęp" i "Dokończenie", mądrze pomyślane w zamiarze inscenizacyjnym jako refleksja ludzi współczesnych Krasińskiemu, tych, którzy przeżyli i przemyśleli klęskę powstania listopadowego, wypadły najsłabiej w sensie teatralnym. Na skutek tego, i intensywności obrazów zawartych między skrajnymi częściami spektaklu, dramat Greka - patrioty walczącego o wyzwolenie swej ojczyzny, dramat Greka - człowieka ogarniętego nienawiścią do wroga do tego stopnia, że tracącego swe racje moralne, przestaje być w tym przedstawieniu prawie możliwy do odczytania jako metafora losu polskiego.

Plan drugi - kształt sceniczny. Pamiętajmy, że ten dramat jest utworem poety, dziełem poetyckim. To czym jest poezja bywa w każdej epoce inaczej rozumiane, ale jeśli się zgodzimy, że istotą tego gatunku sztuki jest umiejętność kojarzenia obrazów i myśli w taki sposób, by nasza wyobraźnia musiała na nowo odkrywać prawdę o świecie, o jego zewnętrznym kształcie i wewnętrznej treści, to odkrywanie jest źródłem głębokich przeżyć, to zrozumiemy, iż prawa poezji są osobliwe. Muszą się liczyć z typem wyobraźni panującym w danej epoce i jednocześnie go niszczyć, by budować nowy.

Grzegorzewski jest poetą teatru, umie niszczyć stary typ wyobraźni i przekonać, że buduje nowy. Potrafi skreślić kilkadziesiąt słów dawnego poety, by w to miejsce podstawić znak plastyczny, gest, ruch aż gęste od znaczeń wydobytych z martwego pozornie tekstu. W "Irydionie" nie ma "scen", ten dramat składa się z "obrazów" - tak molekuły swego dzieła nazywa sam Krasiński.

I Grzegorzewski komponuje obrazy. Nowoczesne, zaskakujące skojarzeniami, często zastanawiające precyzją aluzji. Ustawia na scenie ogromną machinę, której koła mogą być kołami rydwanów imperatorów, ona sama machiną władzy. Kostium, rekwizyt, każdy przedmiot ma swoje znaczenie. "Pogaństwo", "chrześcijaństwo". "Barbarzyństwo rozmaite, dzikie i ruchome jak morze wśród burzy" - znalazły się w wewnętrznej strukturze spektaklu, w tkance jego metafor.

Nie wszystko jest natychmiast czytelne. Może nie wszystko utrzymuje się na linii interpretacji dzieła, tu i ówdzie pomysły istnieją same dla siebie, ale przecież zasada przekładu poezji dramatu na poezję wizji scenicznej zastosowana przez Grzegorzewskiego świadczy o spojrzeniu prawdziwego artysty.

Koncepcja przedstawienia, w którym wszystko na scenie nie jest dosłowne, lecz aluzyjne, podyktowała (tak to się przynajmniej odbiera z widowni) i wybór konwencji gry aktorskiej.

Zastosowano styl podniosły, koturnowy, patetyczny, jakby pastisz gry dawnych tragików. Konwencja zaznacza, że tu dramat się gra, że dramat się nie dzieje. Nie jesteśmy przeniesieni w czas sceniczny, przyglądamy się sprawom i problemom z perspektywy dzisiejszego dnia.

Spektakl "Irydiona" w Teatrze im. Stefana Jaracza jest spektaklem reżysera. A przecież nie zginęła Indywidualność aktorów, oni dźwignęli koncepcją twórcy spektaklu, zadecydowali w ostateczności o niewątpliwym sukcesie. Spod maski konwencji wyzierają ludzie. I ci, którzy grają, i ci, których się gra.

Główne role: BOGUMIŁ ANTCZAK - Irydion, rzeczowy, męski, patetyczny. ALICJA ZOMER - Elsinoe, chłód i ironia, powściągliwość w pokazywaniu dramatu wewnętrznego, RYSZARD ŻURÓMSKl - Heliogabal zagrany brawurowo ciągle oscylujący na granicy karykatury i tragizmu, JÓZEF ZBIRÓG - Masynissa, bardzo ciekawie poprowadzona rola, MACIEJ MAŁEK - Aleksander, MARIA KOZIERSKA Mammea, KAZIMIERZ IWIŃSKI - Eutychlan utrzymany w specyficznym typie komizmu, EWA MIROWSKA - Kornelia, może najbardziej "ludzko" zagrana rola, KAZIMIERZ TALARCZYK - Ulpianus, IRENEUSZ KASKIEWZCZ - Scypion.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji