Artykuły

Kaliski teatr sprawdził się w farsie

"Mayday" w reż. Igora Michalskiego w Teatrze im. Bogusławskiego w Kaliszu. Pisze Stefan Drajewski w Polsce Głosie Wielkopolskim.

Fars nie powinno się recenzować, by nie popsuć publiczności przyjemności odbioru, zresztą zawodowi krytycy często wręcz gardzą tym gatunkiem teatralnym. Tymczasem farsa to sprawdzian dla teatru. Nie ukrywam, że nie przepadam za farsami, bo są zazwyczaj bardzo dobrze napisane - zwłaszcza te angielskie - i nie pozwalają reżyserom oraz aktorom na daleko posuniętą interpretację. A jeśli już jakiś śmiałek poważy się na zbyt wyrafinowaną interpretację, zwykle kończy się ona klapą. W Kaliszu nic takiego się nie stało, a ja tam pojechałem nie po to, by oglądać kolejną wersję "Mayday", tylko aby sprawdzić debiut Igora Michalskiego, dyrektora kaliskiej sceny, w roli reżysera.

Michalski jest doświadczonym aktorem filmowym i teatralnym (w teatrze, którym zarządza, nie występuje) i w niejednej farsie grał (również w "Mayday") iwie, że najważniejsze to - mówiąc pół żartem pół serio - nie pomylić drzwi, bo wtedy rozsypie się misterna konstrukcja. Trzeba natomiast zbudować na scenie rozpoznawalne typy postaci, które "uwiodą"publiczność i zabawa murowana. I jeszcze jedno, należy uważać z aktorską szarżą, bo może zgubić.

"Mayday" w reżyserii Igora Michalskiego bawi. Aktorzy stworzyli soczyste postaci. Grają z umiarem, bez nadmiernego przerysowania (dotyczy to zwłaszcza Jacka Jackowicza, który wciela się w postać geja). Podobał mi się Zbigniew Antonowicz (John Smith), sprawca całego zamieszania, podobnie jak wspierający go Szymon Mysłakowski (Stanley Gardner). Trochę zbyt hałaśliwe były panie Agnieszka Dulęba-Kasza (Mary Smith) i Kama Kowalewska (Barbara Smith). Może przydałoby się je nieco zróżnicować nie tylko fizycznie.

Teatr kaliski po raz drugi sprawdził się w farsie (po "Szalonych nożyczkach"). Twórcy zdali trudny egzamin, zwłaszcza że aż pięcioro aktorów występowało również we wspomnianych już "Szalonych nożyczkach" i zagrali zupełnie inaczej. Mimo to wolę stare farsy polskie i francuskie, na których wystawienie reżyserzy mają jakiś oryginalny pomysł, niż doskonale skrojone sztuki rodem z West Endu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji