Artykuły

W drodze do Hollywood

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że przygotowuje się do aktorskiego desantu za ocean. Powodzenie "Kasi i Tomka" w naszym kraju zachęciło producentów serialu do tego, żeby podjąć próbę wyeksportowania naszej największej gwiazdy do USA - o JOANNIE BRODZIK pisze Marcin Prokop.

Zniknęła. Z ekranów i z życia publicznego. Jednocześnie gdy TVN wyemitował ostatni odcinek Kasi i Tomka, Joanna Brodzik [na zdjęciu] przestała bywać na salonach, a nawet odbierać telefony. To zadziwiające, że właśnie teraz, kiedy z niezbyt obiecującej aktorki stała się najpopularniejszą Polką-idolką, zamiast iść za ciosem, chowa się. Przesyt nagłą sławą? Brak pomysłów, co począć z potencjalną przepustką do wielkiej kariery? Może odwrotnie: skok na tak głęboką wodę, że aż strach o tym mówić?

Gdyby żyła w Ameryce, kolejka producentów i agentów ustawiałaby się teraz pod jej drzwiami. W naszym kraju ten potencjał może się zmarnować - uważa reżyser Kasi i Tomka Jurek Bogajewicz. Czy zatem porwał Joasię tam, gdzie, jego zdaniem, się nie zmarnuje? Nawet jej bliscy znajomi nie mają ostatnio z nią kontaktu. Tak zachowuje się ktoś, kto albo ucieka przed światem, albo kogo po prostu nie ma w kraju, bo właśnie wyruszył na podbój świata. Częściowe potwierdzenie dla tej drugiej wersji uzyskuję w agencji, z którą związana jest aktorka, gdy próbuję umówić się na "oficjalny" wywiad. - Chętnie, ale dopiero za dwa miesiące - stanowczo stwierdza impresario gwiazdy. - Do tego czasu Joasia będzie za granicą. Po co tam jedzie? Agentka nie chce zdradzić. Próba dodzwonienia się bezpośrednio do serialowej Kasi spełza na niczym. Brodzik chowa się przed natrętnymi dziennikarzami, zmieniając numer telefonu komórkowego co kilka miesięcy.

Polska Sophia Loren?

Oficjalnie artystka leci do Stanów Zjednoczonych w sprawach osobistych. W domyśle - po to, żeby odpocząć od ciężaru sławy, który w ostatnich miesiącach mocno dał jej się we znaki. Nie widywano jej, nie udzielała głosu prasie, nie objawiała zawodowych planów. Podejrzewano nawet, że jest w ciąży i stara się to ukryć. Tymczasem prawda o jej zniknięciu może być zupełnie inna. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że przygotowuje się do aktorskiego desantu za ocean. Powodzenie Kasi i Tomka w naszym kraju zachęciło producentów serialu do tego, żeby podjąć próbę wyeksportowania naszej największej gwiazdy do USA. Najbliższy pobyt artystki za Atlantykiem ma więc służyć temu, by poznała tamtejszych agentów filmowych, wzięła udział w kilku castingach i sesjach zdjęciowych oraz zrobiła dobre wrażenie. - Są do tego sprzyjające warunki - uważa jeden z naszych rozmówców. - Po pierwsze, reżyser serialu Jurek Bogajewicz jest osobą znaną i cenioną w amerykańskim świecie filmowym. Ma tam swoje koneksje, wie, do kogo pójść z daną sprawą. Po drugie, Brodzik to typ artystki kosmopolitycznej. Takiej, której narodowość nie ma większego znaczenia, bo podoba się facetom na całym świecie. Pamiętam sytuację z udziałem znanego amerykańskiego producenta Zeva Brauna, odkrywcy wielu talentów. Kiedy zobaczył Joasię na ekranie, zachwycony wykrzyknął: "Ależ to jest młoda Sophia Loren!". Wie, co mówi, bo przed laty sam wylansował włoską gwiazdę.

Swoją karierę w Polsce Brodzik zawdzięcza wspomnianemu Bogajewiczowi. - Podczas castingu natychmiast zauważyłem Pawła Wilczaka - mówi reżyser. - Był najlepszy. Joasię, wulkan ekspresji, wypatrzyłem podczas castingu do innego filmu, gdzie odpadła, bo jej grę oceniono jako fatalną.

Być jak Joasia, żyć jak Kasia

Dziś jest najczęściej wyszukiwaną Polką w internecie, prowadzącą w wirtualnych rankingach przed... Marią Konopnicką. Najpopularniejsza blondynka w kraju w wersji naturalnej jest - paradoksalnie - ciemną szatynką, ale rozjaśniła włosy za namową producentów serialu. Może dzięki temu 65 procent polskich mężczyzn uważa ją za ideał kobiety, a czytelnicy jednej z gazet uznali, że spośród znanych postaci to właśnie z Joanną Brodzik najchętniej poszliby do łóżka. Telewidzowie uhonorowali ją - Wiktorem dla najpopularniejszej aktorki telewizyjnej. 62 procent Polek chciałoby wyglądać tak jak ona i żyć jak serialowa Kasia. Takie wyniki to woda na młyn dla agencji reklamowych. - Część rynku, tzw. lifestyle'u, opiera się na przekonywaniu, żeby odbiorca naśladował gwiazdy - twierdzi znawca mediów Wiesław Godzic. - Jest w tym sugestia: naśladuj je, a będziesz taki jak one. - Joanna Brodzik jest obecnie najpopularniejszą, najnowocześniejszą, najsympatyczniejszą Polką - tłumaczy przedstawiciel firmy kosmetycznej, która według nieoficjalnych danych zapłaciła aktorce 300 tys. zł za reklamowanie jej produktów. Wcześniej artystka wzięła udział w reklamach pasty do zębów oraz telefonii komórkowej. Jest twarzą miesięcznika Glamour i... "najbardziej zachłannym na kasę polskim aktorem od czasów świetności Bogusława Lindy", jak ironicznie komentują jej znajomi.

Nigdy w życiu więcej roli

Być może owa cecha 31-letniej Joanny Brodzik wynika z faktu, że wie, jak trudno jest się przebić w aktorskim świecie i utrzymać gwiazdorską pozycję, dlatego należy działać "na zapas", wyciskając, co się da, ze swoich pięciu minut? (- Miałam okresy wielkiej biedy, ale potrafię sobie radzić z małym budżetem - zaprzecza aktorka. - Umiem przeżyć na naleśnikach ze szpinakiem i ogórkowej). A może po prostu ma świadomość, że stąpa po kruchym lodzie, bo jeszcze niedawno nikt nie traktował jej poważnie? Sześć lat temu wzięła udział w konkursie "Z Cinema do Cannes", rywalizując o wyjazd do stolicy europejskiego kina m.in. z Joanną Horodyńską. - Miałam bardzo starannie opracowane CV, podkreślałam fakt, że mam swój aktorski - niewielki, ale jednak - dorobek, obmyśliłam koncepcję sesji fotograficznej i liczyłam na to, że to wszystko zrobi dobre wrażenie na komisji. Potem była rozbierana sesja dla Playboya oraz mało znaczące rólki filmowe. Złośliwi twierdzą, że najbardziej przekonująca była w epizodycznej roli Żydówki na planie Pianisty Polańskiego. Przewinęła się również przez deski teatru, jednak bez większych sukcesów, a po roli w Nigdy w życiu nieżyczliwi uważali, że nigdy w życiu nie dostanie istotnej propozycji. Specjalista od kreowania wizerunku Piotr Tymochowicz ocenił sztukę 19. południk z udziałem Brodzik jako katastrofę, a ją samą jako "Pigmaliona show-biznesu, który z talentem nie ma nic wspólnego, natomiast jest lansowany sztucznie przez kogoś, kto ma duże wpływy". - Jestem przerażony jej karierą - mówi Tymochowicz. - Te wyróżnienia, które dostaje, przypominają mi, jak bardzo zabiegała o względy na festiwalu filmowym w Cannes: rozbierała się na zawołanie. Przed Pałacem Festiwalowym starała się za wszelką cenę skupić uwagę kogoś znanego. Można o niej bardzo dużo mówić, ale z całą pewnością nie jest dobrą aktorką.

Serial jak hamburger

- Ja nigdy nie uważałam, że mam jakiś ponadprzeciętny talent, ale wiedziałam, że mnie krzywdzą, mówiąc, że jestem tylko ładna - skarży się Brodzik. - Wiedziałam, że prędzej czy później udowodnię wszystkim, że jest inaczej. Czy na tym poprzestanie? Czy spróbuje pokazać, że stać ją na zrobienie kariery, jaka nie była jeszcze udziałem polskiej gwiazdy? Od zawsze zależało jej na wielkiej karierze. A talent? Do Akademii Teatralnej w Warszawie poszła z ciekawości, a nie z poczucia misji. Chciała wyrwać się z prowincjonalnego Krosna Odrzańskiego, gdzie się urodziła, i przy okazji posmakować magii teatru. Zawiodła się. - O aktorstwie myślałam raczej jak o doświadczeniu, przez które bym chciała przejść - mówiła. - Nie wierzono we mnie. Na studiach nie miałam luksusu wyboru propozycji, więc brałam każdą okazję. Przerabiałam sukienki, piekłam szarlotkę, pracowałam w jednym z portali internetowych i myślałam, że przecież to nie będzie trwało wiecznie. Wierzyła w swoją szansę. Nie pomyliła się. Dzięki roli w Kasi i Tomku w ciągu zaledwie paru miesięcy zdeklasowała wszystkie rywalki w wyścigu o popularność. Jak to się stało? Recepta okazała się banalna. Serialowa Kasia jest zupełnie różna od bohaterek rodzimych telenowel. Młoda, inteligentna, dobrze sytuowana, zadowolona z życia, swobodnie traktująca tzw. rodzinne wartości, nachalnie lansowane przez inne krajowe seriale. Kasia i Tomek żyją w nieformalnym związku, przyjaźnią się z gejami, często i otwarcie rozmawiają o seksie. Ona łyka tabletki antykoncepcyjne, miewa zły humor i jeździ po "okazyjne" ciuchy za wschodnią granicę. To właśnie normalność, pospolitość serialowej bohaterki oraz specjalny sposób kręcenia ujęć (kamera zamontowana nieruchomo na statywie sprawia wrażenie, że podglądamy realną sytuację z życia, jak w Big Brotherze), sprawiły, że Kasia i Tomek zyskał miano zjawiska kultowego. Dodatkowo atmosferę wokół produkcji podkręcały plotki o rzekomym romansie Joanny Brodzik i Pawła Wilczaka. Oficjalnie do dziś żadne z nich nie potwierdziło tej wersji, chociaż wielokrotnie widywano ich razem poza planem filmowym.

Latynoska z Europy

- Czuję zażenowanie, kiedy przy wypełnianiu dokumentów w rubryce "zawód" muszę wpisać: aktorka - nie kryje Joanna. - Bo co to, do cholery, jest za zawód? Zawód to chirurg! Aktorstwo to jakiś tam sposób na życie. To najfajniejsze, co mogę robić w tym momencie. Nie muszę rezygnować z wolności, ale nie mam pojęcia, co będę robiła za pięć lat ani nawet za dwa tygodnie! Agentka Joanny twierdzi: - Joasia nie ma tzw. strategii kariery. Czyżby? Trudno uwierzyć, że osoba, która tyle już przetrwała w konsekwentnej drodze ku sławie, nie ma pomysłu, co dalej. Znamienne są słowa Jurka Bogajewicza, który mówi: - Gdyby Joanna żyła w Ameryce, kolejka złożona z producentów, menedżerów i sponsorów od bladego świtu dobijałaby się do jej drzwi. Szlag mnie trafia, gdy widzę, że być może ten potencjał zostanie zmarnowany. Czy do tego dopuści? Podróż do USA może być częścią planu, jak tchnąć nowy wiatr w żagle kariery Joanny Brodzik. Podobno toczą się rozmowy na temat kontynuacji serialu, którego akcja tym razem miałaby się rozgrywać w dwóch rzeczywistościach. W Warszawie i Los Angeles. Sam Bogajewicz na razie na ten temat dyskretnie milczy, chociaż TVN naciska na kolejne odcinki. Telewizja nie chce się pozbywać kury znoszącej złote jaja.

Aktorka mimo woli

- Uważam, że w najgorszym przypadku Brodzik mogłaby zrobić za oceanem karierę egzotycznej "Latynoski z Europy" - twierdzi jeden z naszych rozmówców, producent filmowy. - Od czasu Jennifer Lopez jest tam boom na taki typ urody i temperamentu, a ona dobrze się w to wpisuje. I nie ma kompleksów. Kilka lat temu, przed słynnym wyjazdem do Cannes, Joanna Brodzik ekscytowała się niczym Kopciuszek wyruszający na bal: - Będę stała w kolejce po drinka obok megagwiazd z Hollywood. Będę mogła je zobaczyć, podziwiać, a nawet z nimi porozmawiać. Dziś, kiedy otwierają się przed nią drzwi do światowej kariery, Kopciuszek przemieniony w księżniczkę, stojąc u progu Hollywood, tryska pewnością siebie. - Teraz masz swoje pięć minut, a może nawet piętnaście, ale za chwilę polskie kino będzie miało młodsze, piękniejsze Joanny Brodzik. Nie przeraża cię to? - zapytał jeden z dziennikarzy podczas niedawnego wywiadu. - Pożyjemy, zobaczymy. Jestem spokojna - odpowiedziała gwiazda, uśmiechając się tajemniczo. Ona już wie?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji