La Boheme
Jerzy Grzegorzewski wypowiada się swoimi spektaklami w sposób niezwykły, łamie obowiązujące reguły teatralne, dokonuje zaskakujących interpretacji klasyki, kompiluje teksty różnych autorów, które w jego wysublimowanych pod względem plastycznym widowiskach nabierają nowych znaczeń. Tak jest i w "La Boheme" - spektaklu, który miał swoją premierę na deskach Teatru Studio w Warszawie w lutym 1995 roku. Literacką kanwę przedstawienia stanowią "teksty, motywy" Stanisława Wyspiańskiego.
Na tytułową cyganerię artystyczną patrzy Grzegorzewski z należytym dystansem, z przymrużeniem oka. Słyszymy znane, po wielekroć powtarzane cytaty z "Wesela" i "Wyzwolenia", ale w kawiarnianej atmosferze, przy stolikach brzmią one całkiem inaczej i co innego znaczą. Jak wtedy, gdy fragmenty jednego z najpiękniejszych monologów Konrada z "Wyzwolenia":
"Daj nam poczucie siły
i Polskę daj nam żywą"
Śpiewa z kartek kawiarniany chór. Jakże inna jest w knajpie wymowa słów Nosa z "Wesela":
"Piję, piję bo muszę,
bo jak piję, to mnie kłuje:
wtedy w piersi serce czuję"
Obok scen zabawnych są i poważniejsze, jak choćby słowa Starego Aktora wypowiedziane przez Zdzisława Tobiasza: "Mój ojciec był bohater, a ja jestem nic".
"La Boheme" wymyka się prostej klasyfikacji czy ocenie. Z pewnością jest to głos artysty o miejscu i pozycji sztuki w życiu, dodajmy głos nie pozbawiony autoironii , z gorzką świadomością potwierdzający spychanie sztuki i artystów na margines życia.
Piękna i wzmacniająca wymowę przedstawienia muzyka Stanisława Radwana.