Artykuły

Na nudę nie narzekam

- Początki mojej przygody z aktorstwem sięgają liceum i kółka teatralnego 13 Plus 1. Wszystko zawdzięczam Piotrowi Piechowi, aktorowi Teatru Ludowego. To on zaraził mnie aktorstwem - mówi JAKUB BOHOSIEWICZ, aktor Teatru Bagatela w Krakowie.

Odtwórca roli Piotra Olkowicza w "Majce" mówi, że aktorstwo ma w genach. Jest spokrewniony z Sonią i Mają Bohosiewicz.

Jakuba Bohosiewicza [na zdjęciu], który wciela się w postać Piotra Olkowicza w "Majce", najczęściej można spotkać na deskach krakowskiego Teatru Bagatela. Gdyby upomnieli się o niego producenci ze stolicy, nie miałby nic przeciwko, aby przeprowadzić się i spróbować swoich sił w Warszawie.

Twój bohater Piotr Olkowicz z "Majki" od dłuższego już czasu przeżywa kryzys twórczy. Co go wywołało?

- Kryzys życiowy i ideologiczny. Piotr niedawno rozstał się z Klarą (Karolina Gorczyca). Kolejna kobieta w jego życiu - Eliza (Karolina Stefańska), w której zakochał się od pierwszego wejrzenia - dała mu kosza. Na domiar złego nie może napisać nic sensownego, co by go usatysfakcjonowało. Jego wiersze tematycznie nawiązują do miłości. Gdy twórcza bezsilność sięgnie zenitu, postanowi spalić wszystko, co do tej pory napisał.

Czy Piotr to typ mężczyzny, który łatwo i szybko ulega kobiecym wdziękom?

- Chyba zawsze był im uległy (uśmiech).

Czy Twój bohater z "Majki" jest do ciebie podobny?

- Wydaje mi się, że znacznie więcej nas różni, niż łączy. Na pewno nie jestem takim lekkoduchem jak Piotr. Staram się mieć zaplanowanych większość spraw w moim życiu. Myślę perspektywicznie z trzydniowym wyprzedzeniem. Nie przeszkadza mi to jednak w tym, abym odkładał niektóre zadania na ostatnią chwilę. Ta cecha na pewno upodabnia mnie do mojego bohatera. Podejrzewam, że - jak na artystów przystało - jesteśmy również podobnie wrażliwi.

A przypominasz Piotra także w sprawach sercowych?

- W tych kwestiach od bardzo dawna wiodę uporządkowane życie.

Uporządkowane i szczęśliwe?

- W życiu nikt do końca nie jest szczęśliwy. Raz wiedzie się lepiej, raz gorzej. Staram się być dobrym, uśmiechniętym człowiekiem, życzliwym dla innych - choć nie zawsze ludzie mnie tak odbierają.

Jak ci się pracuje na planie "Majki"?

- W pierwszych miesiącach pojawiania się na planie "Majki" miałem wiele trudności, aby swobodnie grać i nie czuć na sobie obiektywu kamery. Skończyłem krakowską Państwową Wyższą Szkołę Teatralną. Program studiów obejmował jedynie tygodniowy kurs pracy przed kamerą. Za mało, aby czegokolwiek się nauczyć. Na planie serialu spędzam tak dużo czasu, że obecność kamery nie stanowi już dla mnie najmniejszego problemu. Dużo daje także atmosfera w pracy oraz współpracująca z aktorami ekipa. Uwielbiam sceny rodzinne z Ewą Kaim, Anią Tomaszewską czy Asią Osydą. Ostatnio miałem też przyjemność grać z Marietą Żukowską, co wciąż wspominam bardzo mile.

Poza planem "Majki" występujesz na deskach krakowskiego teatru...

- Gram na dużej scenie Teatru Bagatela w sztukach: "Pies, kobieta, mężczyzna", "Rozmowy nocą", "Seks nocy letniej" czy "Testosteron". Jak nie ma mnie na planie, to siedzę w teatrze i na odwrót.

Pojawiasz się zatem głównie na scenie.

- Zgadza się, ale wystąpiłem także w kilku serialach telewizyjnych: "39 i pół", "Fali zbrodni" czy "Pierwszej miłości". Poza tym nie mam za wiele możliwości, aby więcej i częściej udzielać się w tego typu produkcjach, bo na stałe jestem związany z Krakowem.

Z tego, co słyszę, masz ręce roboty.

- Od kiedy skończyłem studia, zawsze miałem dużo pracy. Nie mogłem i nadal nie mogę narzekać na nudę. Zazwyczaj brakuje mi czasu. Ale to chyba dobrze.

Mówi się, że Warszawa jest znana z morderczego tempa pracy i życia. A jak żyje się w Krakowie?

- Myślę, że tempo pracy jest takie samo w stolicy, lecz tempo życia - zdecydowanie wolniejsze. Z racji mniejszych rozmiarów już samo przemieszczanie się nie sprawia problemu i można dzięki temu zaoszczędzić mnóstwo czasu, co potem warto wykorzystać na spacer lub spotkanie ze znajomymi. Zresztą Kraków to takie miasto, w którym na każdym rogu mija się znajomych. Idąc z Kazimierza na rynek, zawsze przywitam się z minimum trzema znanymi mi osobami. Poza tym panuje tutaj iście włoski klimat z typowymi włoskimi sjestami. Gdy ma się ochotę na chwilę odpoczynku, nic nie stoi na przeszkodzie, aby usiąść w jednej w knajpek skupionych wokół rynku.

Nigdy nie miałeś ochoty spróbować swoich sił w Warszawie?

- Los zdecydował za mnie. Sprawił, że to właśnie w Krakowie dostałem pracę, dlatego tutaj zapuściłem korzenie. Ale gdyby Warszawa upomniała się o mnie, rozpatrzyłbym tę propozycję. Lubię to miasto. Mieszka w nim mnóstwo moich znajomych i przyjaciół, których często odwiedzam, gdy mam tylko kilka dni wolnego.

Czy jesteś spokrewniony z siostrami Sonią i Mają Bohosiewicz?

- Wszyscy Bohosiewicze w Polsce są spokrewnieni.

Czyli aktorstwo macie zapisane w genach?

- Coś w tym musi być. Mój dziadek był z zawodu lekarzem, mimo to miał smykałkę aktorską, udzielał się w radiu, występował w chórze. Wspólny stryj mój i Sońki, Andrzej Bohosiewicz, pracował w szkole teatralnej w Krakowie.

Jak zaczęła się twoja przygoda z aktorstwem?

- Początki sięgają liceum i kółka teatralnego 13 Plus 1. Wszystko zawdzięczam Piotrowi Piechowi, aktorowi Teatru Ludowego. Gdyby nie on, nie siedziałbym tutaj z tobą i nie rozmawiał. Zaraził mnie aktorstwem.

Dziękuję za rozmowę.

Jakub Bohosiewicz

Ma 32 lata. Aktor filmowy i teatralny. Ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Krakowie w 2002 roku. Obecnie jest aktorem Teatru Bagatela w Krakowie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji