Artykuły

Zapolska dobra na każdy czas, tylko trzeba ją mądrze czytać

"Ich czworo. Obyczaje dzikich" w reż. Agnieszki Korytkowskiej-Mazur w Teatrze Polskim w Poznaniu. Pisze Stefan Drajewski w Polsce Głosie Wielkopolskim.

Świat, który opisała w "Ich czworo" Zapolska nie istnieje. Ale problemy pozostały takie same a w najgorszym wypadku bardzo podobne. Dana Łukasińska, która "poprawiła" ten tekst, ma dobry słuch na polszczyznę. Każdą postać charakteryzuje język, którym się posługuje. Jest także czuła na to, jak zmieniają się relacje między kobietą a mężczyzną we współczesnej polskiej rodzinie.

W jej wersji "Ich czworo" Mąż (Andrzej Szubski) jest antropologiem, modnym profesorem - celebrytą, a w domu safandułą. Zawodowo zajmuje się obyczajami dzikich, które dają się rozpoznać również w jego najbliższym otoczeniu a nawet w nim samym. Jego Żona (Barbara Krasińska) przypomina natomiast jedną z wielu nowobogackich żon, które biorą sprawy w swoje ręce, nie oglądając się na nic i na nikogo: mówią - jestem niezależna od męża, wyzwolona, zaradna Fedycki (Piotr B. Dąbrowski) jest nie tylko kochankiem żony Profesora, ale jednocześnie utrzymankiem Wdowy (Teresa Kwiatkowska). Dzięki kolejnemu zabiegowi Łukasińskiej - dodała Lilce, córce profesorostwa (Katarzyna Dałek), kilka lat - staje się także uwodzicielem nastolatki. Panna Mania (Oriana Soika) w poznańskiej realizacji jest doktorantką, co uprawdopodobnia jej obecność w domu Profesora.

Przepisując dramat Zapolskiej, Łukasińskiej udało się nakreślić soczysty portret współczesnej polskiej rodziny. Domyślam się, że opis i kryjąca się pod nim diagnoza nie wystarczyły jednak realizatorkom, stąd obecność na scenie demonów, które miały ów niemal realistyczny świat zmetaforyzować, dodać mu głębi. Powiem krótko i wprost: niepotrzebnie. Demon jest w człowieku, a aktor jest człowiekiem i dlatego jako widz nie potrzebuję materializacji demonów na scenie. Agnieszka Korytkowska-Mazur, reżyserka spektaklu, pisze w programie o Domowikach i Domowichach, które towarzyszą nam w życiu, ale są niewidoczne. I w teatrze też nie muszą być widoczne. W przestrzeni scenicznej, w której one funkcjonują, przeszkadzają mi, nic nie wnoszą, a już tym bardziej nie dodają sztuce magii. Poza tym Zapolska to nie Wyspiański, a "Ich czworo" to nie "Wesele".

"Ich czworo. Obyczaje dzikich" na poziomie tekstu wydaje się interesującym odczytaniem otaczającej nas rzeczywistości przez pryzmat sztuki powstałej ponad sto lat temu. Niestety, na poziomie teatru rozczarowuje. Spektaklowi brakuje wewnętrznego rytmu i tempa. Aktorzy grają albo bardzo formalnie, zbliżając się niemal do groteski (Barbara Krasińska, Oriana Soika), albo realistycznie (Piotr B. Dąbrowski, Teresa Kwiatkowska), albo psychologizują (Andrzej Szubski, Katarzyna Dałek).

Od dawna zastanawiałem się, dlaczego młode reżyserki nie dobrały się do twórczości Gabrieli Zapolskiej. Przecież ta dramaturgia aż się prosi o ponowne przeczytanie i przepisanie. O tym, że warto było, przekonała mnie Dana Łukasińska, która dochowując wierności poczciwej pani Gabrieli, napisała współczesną wersję "Ich czworo". Wpisała się tym samym w aktualny dyskurs o rodzinie, o nas siedzących na widowni, o tym, że ciągle z uporem gramy te same role. Zapolska dobra jest na każdy czas, tylko trzeba ją inteligentnie czytać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji