Artykuły

"Zdziczenie obyczajów pośmiertnych"

Z Maciejem Korwinem rozmawia Romana Konieczna

- Podpisał pan już jako dyrektor dwie premiery opolskiego teatru. Dał się pan poznać jako aktor zauważalną rolą w "Trans-Atlantyku". Najbliższa premiera na pl. Lenina będzie pana wizytówką reżyserską w Opolu. Czemu tak skromną? Pierwszy swój opolski spektakl robi pan w miniaturowej Sali Prób.

- Na przygotowanie dużego przedstawienia nie mam jeszcze dość czasu. Mocno absorbują mnie obowiązki menedżerskie w nowym teatrze. Chciałem jako reżyser zacząć skromnie - spektaklem kameralnym, z małą obsadą. Wybrałem utwór dramatyczny Bolesława Leśmiana "Zdziczenie obyczajów pośmiertnych". Jest to wbrew pozorom materiał wyjątkowo trudny. Zdawałoby się, że wszystko jest napisane i jeśli się rozwikła podstawowy problem, gdzie i kiedy dzieje się która z części spektaklu - wystarczy dobrze przekazać ładny Leśmianowski tekst. Ale poza tekstem jest jeszcze teatr, dzianie się sceniczne i to, co jest problemem myślowym.

- Teatr mający trzy sceny nie musi grać wszystkiego dla wszystkich, może sobie pozwolić na repertuar, w którym jest coś dla każdego. Do kogo dresowany jest pana spektakl?

- Jest to rzecz dla ludzi, którzy lubią poezję i chcą godziny wyciszenia, odseparowania się od tego całego zgięłku wokół przyziemnych spraw codzienności. Ta sztuka jest o miłości. Tak wielkiej, z tak ogromnym ładunkiem namiętności, że nawet śmierć nie kładzie jej kresu. Jest tu także zdrada, zbrodnia, ale to wszystko z szalonej miłości. Leśmian opowiada historię trójkąta małżeńskiego, który po śmierci jeszcze raz powtarza swój dramat. Nie ma sensu zdradzać treści utworu. Mówiąc najogólniej, chodzi o to, że dwie kobiety walczą o mężczyznę, który kochając obie. sam nie jest w stanie wybrać jednej z nich.

- W żadnym z biogramów Leśmiana nie ma wzmianki o "Zdziczeniu obyczajów pośmiertnych".

- Ta rzecz nigdy nie została wydana. W czasie swoich zagranicznych wojaży nieżyjący już krytyk literacki Michał Sprusiński dostał od emigracyjnego pisarza Aleksandra Janty kserograf manuskryptu tej sztuki i w 1980 r. przywiózł Hussakowskiemu. Był wtedy kierownikiem literackim jego teatru w Łodzi. Hussakowski wystawił sztukę u siebie. Od niego trafiła w moje ręce. W Opolu będzie miała drugą premierę teatralną. Przystępując do prób, nie wiedziałem, niestety, że Hussaikowski przeniesie swój spektakl do telewizji.

- To przedstawienie pokazano w drugim programie TV, późną pora, wiec miało pewno niewielka widownię. Zresztą nawet ci bywalcy opolskiego teatru, którzy je obejrzeli, chętnie zobaczą jak pan to wystawił. Porównanie może być ciekawe. Jeśli znając spektakl Hussakowskiego zdecydował się pan wystawić dramat Leśmiana - to chyba po to, by zrobić to inaczej.

- Starałem się wyciągnąć konsekwencje z tego, że Leśmian, kiedy sam reżyserował w założonym przez siebie w Warszawie przed pierwszą wojną światową Teatrze Artystycznym, był bardzo przejęty sprawą ruchu scenicznego. Do przedstawienia sztuki niemieckiego romantyka Grabbego "Żart, ironią, satyra i głębsze znaczenie" opracował scenariusz ruchu. Dlatego ważne jest, jak on sobie wyobrażał na scenie swój utwór dramatyczny. Wskazówek dla reżysera jest w tekście niewiele, trzeba więc to, robiąc spektakl, samemu wydedukować. Rzecz jest nie skończona, ale pointa istnieje, ponieważ nagle na cmentarzu, gdzie rozgrwga się akcja, pojawia się życie.

- Czy Leśmian ze swoim symbolizmem i neologizmami nie jest zbyt staroświecki?

- A nie tęskni pani do tego? Czy nie są ciekawsze Leśmianowskie "bławacenia", "modrawienia" i "śnimrużki" niż nasza potoczna mowa z "chonotu", co znaczy w młodzieżowym żargonie "chodź no tutaj", z obfitością wulgaryzmów"? Nawiasem mówiąc. Leśmian nie jest moim ulubionym poetą.

- Co więc pana zafrasowało w jego sztuce?

- Ta miłość aż poza grób. W gruncie rzeczy jest to sztuka sentymentalna i dzięki temu może zainteresować każdego, nie tylko koneserów teatru i miłośników poezji. Gramy to w sali mieszczącej siedemdziesięciu widzów, więc nie powinno być kłopotów z frekwencją.

- A czy nie obawia się pan, że tytuł utworu podziała na potencjalnych widzów odstraszająco?

- Przeciwnie. Sądzę, że jest intrygujący i przyciągnie publiczność.

***

Premiera "Zdziczenia obyczajów pośmiertnych" odbędzie się w Teatrze im. J. Kochanowskiego 24 bm. Obok reżysera Macieja Korwina, współrealizatorami spektaklu są: Elżbieta Iwona Dietrych - scenografia, Wojciech Gogolewski - muzyka. Barbara Lauks - układ ruchu. W obsadzie aktorskiej: Krystyna Maksymowicz, Grzegorz Pawlak i Małgorzata Skoczylas.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji