Artykuły

Polecam

Mija półtora roku od śmierci Jerzego Grzegorzewskiego. Powoli ciemnieją malowidła jego teatru, bo kolejne przedstawienia schodzą z repertuaru Teatru Narodowego. I coraz bardziej odczuwalna jest tęsknota. Za dziwnym, odrębnym światem, do którego zapraszał swoich widzów. Bo my jeszcze mieliśmy szansę w nim być. Tylko jako goście. Nierozumiejący w pełni, zagubieni wśród dziwacznych machin teatralnych, oczarowani. Ale przecież to dla tych krótkich oczarowań chodzimy do teatru. Dla tego dreszczu, kiedy stykamy się z tajemnicą prawdziwej sztuki.

Warto więc zobaczyć jedno z ostatnich przedstawień Grzegorzewskiego - "Duszyczkę" opartą na poematach Tadeusza Różewicza, z marginesów których pan Jerzy odczytał swoją opowieść. Stworzył przejmujący, jednocześnie kpiący i dwuznaczny spektakl - kolejne pożegnanie z widzem, z teatrem, ze sztuką, nad sensem której zastanawiał się całe życie. To wyjątkowe przedstawienie, swoiste wieczorne czuwanie w podziemiach Teatru Narodowego nad zbłąkaną ludzką duszą - grzeszną, słabą, czasem śmieszną. Jeszcze możemy je odprawić. I zabraknie tylko przewodnika - pana Jerzego, który sprowadzał nas w podziemne labirynty i stawał cicho z boku sceny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji