Artykuły

Co może konserwator zabytków w sprawie Starego Teatru?

Konserwator nie uchyla się od wypełniania swoich obowiązków na rzecz ratowania zabytków, nie zastąpi jednak w tej materii ich właścicieli, odpowiedzialnych zgodnie z przepisami prawa, a także jak się wydaje z czystego poczucia gospodarskiego obowiązku - za swoje zabytkowe mienie - głos w sprawie Teatru Starego w Lublinie zabiera Dariusz Kopciowski, zastępca wojewódzkiego konserwatora zabytków.

Z dużym zainteresowaniem przeczytałem zamieszczane ostatnio przez "Gazetę Wyborczą" artykuły poświęcone sprawie ratowania Teatru Starego. Zapewne przyjąłbym do wiadomości prezentowane w nich stanowisko jako jedno z wielu w tej sprawie. Każdy bowiem ma prawo do jego wyrażenia, a potem obrony swych racji. Do zabrania głosu skłaniają mnie jednak zawarte w nich zarzuty, kierowane pod adresem służb konserwatorskich.

W skrócie wygląda to tak, że jeden z autorów (Bogusław Szmygin) do obowiązków konserwatora zabytków włącza inicjowanie czy wręcz organizowanie działań mających na celu wdrożenie programu rewitalizacji Starego Miasta w Lublinie, drugi zaś (Andrzej Cebulak) autorytatywnie stwierdza, że władze konserwatorskie (obok samorządowych) są święcie przekonane, że wina nie leży po ich stronie i dalej ironicznie konstatuje, że winę za obecny stan teatru ponosi Władysław Łokietek, Łukasz Rodakiewicz i tzw. czynniki niezależne.

Chciałbym zatem uprzejmie uświadomić i przypomnieć, że służby konserwatorskie jako organ administracji rządowej mogą działać i działają w oparciu o przepisy zawarte w stosownych aktach prawnych. W sytuacji takiej jak ta związana z Teatrem Starym, konserwator może wydać nakaz wykonania prac remontowo-zabezpieczających, kierować do starosty wnioski o wywłaszczenie zabytku na rzecz Skarbu Państwa, skierować wniosek do prokuratury o ukaranie właściciela za zaniechanie działań mających na celu ratowanie zabytku przed zniszczeniem. Wszystkie ww. środki interwencyjne zostały podjęte i zrealizowane. I tak przypomnieć należy dwukrotne wnioski LWKZ o wywłaszczenie (kierowane do starosty w 2000 i 2003 roku), wniosek ze stycznia 2003 roku skierowany do prokuratury (która uznała racje konserwatorskie i skierowała sprawę do sądu) czy nakaz wykonania remontu ścian konstrukcyjnych, więźby dachowej i pokrycia dachu. Zakres nakazanych prac nie został wykonany, co było powodem nałożenia na Fundację [Galeria na Prowincji - red.] grzywny pieniężnej. Jednym z wariantów częściowego rozwiązania sprawy (z uwagi na potrzebę wykonania remontu kapitalnego), pozostaje także wykonanie prac zabezpieczających w ramach remontu zastępczego, co jednak z powodu braku środków finansowych - do tej pory nie wchodziło w grę.

Przywołane wyżej działania wyczerpały wszystkie środki prawne, jakimi dysponują służby konserwatorskie dla ratowania zabytku. Konserwator nigdy nie stał z boku i nie omijał problemu Teatru Starego - a jego interwencje wskazywały prawne możliwości rozwiązania tej niewątpliwie trudnej sprawy.

Konserwator zabytków jest niestety do dziś (co pozostało w spadku po minionej epoce) utożsamiany z zarządcą czy wręcz właścicielem zabytku - o czym świadczy chociażby - postawiony w jednym z artykułów - zarzut braku gospodarskiej ręki i lekkomyślnego rozporządzania dostępnymi funduszami (Andrzej Cebulak) w sprawach dotyczących nieruchomości staromiejskich. Chcę z całą mocą podkreślić, że konserwator zabytków nie zastąpi właściciela zabytku ani władz miasta - czyli owych przywołanych gospodarzy zabytków (budynków i przestrzeni publicznych) z odpowiedzialności za stan ich zachowania. Konserwator - działając w granicach wyznaczonych przepisami prawa - może wydawać zalecenia i wytyczne, w uzasadnionych przypadkach interweniować w sprawie wykonania prac remontowo--budowlanych i konserwatorskich, czy podejmować działania opisane powyżej. Dba tym samym o prawidłowy przebieg inwestycji prowadzonych w obiektach zabytkowych oraz motywuje do podjęcia prac remontowych w ich obrębie. Inicjuje także szereg innych działań mających na celu pobudzanie świadomości lokalnych społeczności do podejmowania inicjatyw mających na celu ochronę dziedzictwa kulturowego.

Co do programu rewitalizacji jest on niewątpliwie dokumentem potrzebnym i zapewne - chociażby z racji wymogu posiadania go przy staraniach o pozyskanie funduszy strukturalnych z Unii Europejskiej - niebawem zostanie opracowany przez odpowiedzialne za to władze samorządowe (o konsultacjach społecznych w tej sprawie donosiła już lokalna prasa). Konserwator z pewnością będzie współpracował z nimi w tej sprawie - wzorem innych miast w Polsce. Nie jest jednak prawnie upoważniony by wziąć na siebie ciężar opracowania programów rewitalizacji - obszaru staromiejskiego Lublina i innych blisko 40 historycznych układów urbanistycznych na terenie Lubelszczyzny.

Dodać należy, że zarzucony przez prof. Bogusława Szmygina grzech niekompetencji obciążający władze oraz zarzut, że kluczowe problemy - techniczne, socjalne, funkcjonalne, finansowe - nie są nawet ruszone, nie jest prawdziwy. Trzeba bowiem przywołać tu fakt, że podejmowane od lat 90. XX w. próby skonstruowania programów rewitalizacji (podjęte m.in. z inicjatywy dr Krzysztofa Skalskiego w Krakowie, a także w innych miastach

- w tym w Lublinie) niestety nie zostały wdrożone. Załamały się nie tyle z powodu braku inicjatywy samorządów, lecz z braku wsparcia tych programów w polityce prawnej i ekonomicznej państwa. Opierając się na doświadczeniach zachodnich (np. francuskich, austriackich, brytyjskich), należy stwierdzić, że procesy rewitalizacji nie powiodą się bez interwencji państwa (polityka mieszkaniowa, kredytowa, społeczna).

Trudno też przyjąć stwierdzenie, że władze czekają na inwestorów i że dzialania takie nie mają szans ani sensu. Należy zauważyć bowiem, że tak naprawdę w ostatnich latach na terenie Starego Miasta wydarzyło się bardzo wiele dobrego. Przypomnieć chociażby należy likwidację ronda przed Bramą Krakowską, co spowodowało ponowny symboliczny i faktyczny powrót Starego Miasta do Śródmieścia Lublina - albowiem ulice Bramowa i Grodzka stały się ponownie przedłużeniem ciągu Krakowskiego Przedmieścia. Nie można zapomnieć o kompleksowej modernizacji przestrzeni publicznych, łącznie z placem Rybnym i placem Po Farze (do oglądania także z poziomu przechodnia). Warto przypomnieć, że rewaloryzację tego źle zaprojektowanego miejsca (Andrzej Cebulak) oparto na projekcie, który wygrał konkurs Pracowni Konserwacji Zabytków tj. instytucji, która zrzeszała najlepszych architektów zajmujących się konserwacją zabytków w woj. lubelskim. Projekt ten został także zaakceptowany w 1994 roku przez ekspertów krajowych w ramach Resortowego Programu Ministra Kultury - Ratowanie Miast Historycznych, a jego realizacja zakończyła blisko dwudziestoletnią dyskusję na temat kierunków rewaloryzacji tego miejsca. Dzięki niej plac Po Farze przestał być tylko skwerkiem służącym do wyprowadzania psów. Pełni rolę poznawczą oraz edukacyjną, a jego atrakcyjność podniesie niebawem włączenie do trasy turystycznej - mającej prowadzić piwnicami kamienic staromiejskich. Warto wspomnieć także o remontach m.in. kamienic w Rynku 7, Rynku 8, Rynku 12, przy ul. Złotej 3, Grodzkiej 16,19,21,32, 34, Rybnej 9, Bramy Grodzkiej, trwających obecnie kompleksowych pracach w kamienicach przy ul. Archidiakońskiej 9, Grodzkiej 28 i 30, Rynku 10. Dla następnych przygotowywane są dokumentacje projektowe - oparte na wytycznych konserwatorskich. W oparciu o uchwały Rady Miasta funkcjonują systemy zachęt i dotacji finansowych dla właścicieli staromiejskich budynków. Jak widać brak programu rewitalizacji (choć bardzo potrzebnego) nie blokuje prac inwestycyjnych na Starym Mieście. Choć przyznać oczywiście trzeba, że na Starym Mieście jest jeszcze bardzo dużo do zrobienia - co widać gołym okiem i do czego nie trzeba specjalnie przekonywać.

Kończąc, jeszcze raz chcę przypomnieć, że konserwator nie uchyla się od wypełniania swoich obowiązków na rzecz ratowania zabytków (na terenie woj. lubelskiego jest ich blisko 4000), nie zastąpi jednak w tej materii ich właścicieli, odpowiedzialnych zgodnie z przepisami prawa, a także jak się wydaje z czystego poczucia gospodarskiego obowiązku - za swoje zabytkowe mienie.

Chociaż... jak dowodzi praktyka i tak za "wszystko" odpowiedzialny jest konserwator, a każda okazja jest dobra, żeby przypisać mu winę za coś, na co nie ma wpływu (mam nadzieję, że jest to tylko wynikiem niewiedzy).

Na zdjęciu: Teatr Stary w Lublinie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji