Artykuły

Głowacki wspiera Urbana

Obejrzałem w Teatrze Telewizji nowojorską "Antygonę" Głowackiego w reżyserii Kutza. Sofoklesa było odrobinę, więcej chyba Becketta, Krasińskiego ("Czapa"), turpizmu, Gorkiego ("Na dnie"), Drozdowskiego ("Kondukt"), wreszcie Olgi Lipińskiej. Swinarski parodiując "Rozdroże miłości" Zawieyskiego kończył wołaniem publiczności "Autor! Autor!", dawał długą listę poprzedników i pointował "Zawieyski nie może się dopchać". Byłoby to jednak w stosunku do Głowackiego cokolwiek niesprawiedliwe, ale jego oryginalność polega na czym innym.

To zabawne, ale tego rodzaju tematyka nie mogłaby zaistnieć w latach "realnego socjalizmu". Nie z racji polityki kulturalnej i jej decydentów - ci ostatni byliby pewnie bardzo szczęśliwi, gdyby im ktokolwiek dobrowolnie tak zdemaskował rzeczywistość amerykańską. Ale za to opinia niezależna uznałaby takiego Głowackiego czy Redlińskiego za ostatnią reżimową szmatę. Ameryka była przecież niekwestionowaną krainą szczęśliwości, przedmiotem marzeń. "Tak, tak, poeto, kto w kraju tym pozostał, by za pomyślność nie płacić tęsknotą" - pisał Miłosz, co prawda nieco wcześniej, nie dopuszczając myśli, że "tam" mogłoby nie być pomyślnie. Pamiętam, z jakim zakłopotaniem czytało się wynurzenia pisarzy emigracyjnych, iż nie wracają do kraju, mimo że w nim literatom wiedzie się tak dobrze... Kiedy się zdarzyło Wiesławowi Górnickiemu napisać krzywo o polskiej emigracji, to się przecież zwaliła na niego cała lawina wszelakich i wielorakich oskarżeń, niekiedy wręcz patetycznych. Cóż, kiedy Mickiewicz mówił, że "są prawdy, których mędrzec nie mówi nikomu" zapomniał widocznie dodać, że w niestosownych okolicznościach. Górnicki mówił prawdę, ale wystąpił przeciw społecznemu marzeniu, a za taką zbrodnię nie ma przebaczenia. Gdyby generał Jaruzelski uprzednio wstąpił osobiście do "Solidarności" i pochwalał jej działalność, po czym dopiero wprowadził stan wojenny, byłby zapewne przyjęty ze zrozumieniem. Samo dobro i zło, prawda czy kłamstwo są dla opinii bez znaczenia, jeśli się nie uwzględni kto, kiedy i gdzie.

Oczywiście, wiemy dobrze, że nie cała Ameryka składa się z bezdomnych i że nie wszystkim pisarzom działo się w Polsce znakomicie, wcale nie ze względów politycznych. Mnie się na przykład wiodło nieszczególnie, nie z racji tajemnych szykan, ale dlatego, że uprawiałem nędznie opłacaną krytykę literacką, a nie miałem też jakiejś przyzwoitej synekury. Byłoby tak i dzisiaj, gdybym się nie zajął kuchnią i wiedzą tajemną - w efekcie moja pozycja społeczna dostrzegalnie wzrosła.

Otóż, wracając do spraw emigracji, niepowodzenie mogło przydarzyć się każdemu, jak się przytrafiło bohaterowi Sienkiewiczowskiego "Za chlebem". Ale na ogół możliwości finansowe były rzeczywiście większe, poziom życia wyższy i autor emigracyjny więcej jadał szynki niż krajowy, choć też mógł się znaleźć całkiem bez chleba, co krajowemu raczej nie groziło, bo chleb był dotowany i bardzo tani, a świadczeni także ogromnie niskie.

Z biegiem czasu dylemat zaczął się rysować inaczej. Za pomyślność gospodarczą, względną, trzeba było na emigracji płacić deklasacją, bo prawdziwa kariera społecznie porównywalna była ogromną rzadkością. Zdarzała się raczej przedstawicielom nauk ścisłych, muzykom, bardzo wybitnym fachowcom od wszystkiego poza pióem. Iluż jednak jest na świecie bardzo wybitnych fachowców, którym los sprzyja? Nie tracił też wiele ktoś o kwalifikacjach małych lub żadnych, bo jego pozycja była i tutaj niziutka, a pieniędzy jednak miał tam więcej za jakieś kelnerowanie, wywożenie śmieci czy cokolwiei innego. Nieporównanie więcej. Bohaterowie Głowackiego, poza nieszczęsną Portorykanką, a i to nie całkiem, zeszli na finansowe dno, bo sami tego chcieli, lub prawie. W bezwzględnie rozpaczliwym położeniu zostaje natomiast pisarz związany ze swoim językiem. Z pozycji niemal wieszcza schodzi na coś gorszego od żebraka.

A więc prawdziwy dylemat brzmi: albo pieniądze albo godność. Jest to dylemat trochę już historyczny, bo po urealnieniu cen dolara i kontrasty stały się mniejsze, ale w zasadniczym zarysie i dzisiaj pozostaje aktualny. Ktoś kto obracał się w Polsce w kręgach elity, albo w każdym razie miał swoje środowisko, które - jak i onsam - sroce spod ogona nie wypadło, nagle jst nikim, w stosunku do kogo najlichszy miejscowy sklepikarz jest prawdziwym posesjonem, a każdy funkcjonariusz, taki jak listonosz, ekspedientka, konduktor, szybuje na niedosiężnych wysokościach. I cóż z tego, że nasz smętny bohater ma w małym palcu arkana księgowości lub zna na pamięć połowę "Iliady" w oryginale? Może się jedynie skręcać z upokorzenia i wściekłości.

Więc tak czy owak, może sobie dzisiaj Janusz pozwolić na różne antygony i karaluchy nie obawiając się, że zostanie uznany za dworskiego propagandystę. I to bardzo, bardzo dobrze. Przy okazji - kiedy Urban obiecał amerykańskim bezrobotnym jakieś koce czy śpiwory (tak gdzieś w połowie lat osiemdziesiątych) zrobił się niebywały raban, wszyscy pytali, czy to kpina, czy prowokacja, A teraz polskie organizacje charytatywne wysyłają takie same koce do zburzonego trzęsieniem ziemi Kobe i nikt się nie dziwi. A Japonia nie jest biedniejsza niż USA... Po prostu świat przestał się składać z bezwzględnych wyżyn i nizin, kłopoty mogą się zdarzyć każdemu, podobnie jak nadwyżka koców. Jaki z tego wszystkiego wniosek? Chyba oczywisty. Przejęliśmy nolens volens zobowiązania komuny - a wtedy, dziesięć lat temu, Urbanowe koce ostatecznie nie zostały wysłane. W takim razie najwyższy czas, aby obiecane wsparcie wysłać dzisiaj loco Central Park - myślę nawet, że dramat Głowackiego to w istocie przemyślany apel wspierający inicjatywę Urbana i zarazem polskie lobby tekstylne. Jeśli się nie mylę, w okolicach owego parku znajdziemy jeszcze paru polskich aktorów, dziennikarzy i intelektualistów. Będzie to dla nich niewątpliwie iście bezcenne ciepło z zapomnianej ojczyzny. Czyń każdy w swoim kółku, coć każe Duch Boży, a całość sama się złoży. Jak Głowacki z Urbanem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji