Artykuły

Braczek rzucony na rynek?

"Piosenka jest dobra na wszystko" w reż. Moniki Martini-Madej w Teatrze Muzycznym w Poznaniu. Recenzja Błażeja Kusztelskiego w Gazecie Poznańskiej.

Starsi Panowie w poznańskim Teatrze Muzycznym? Tak, to dobry pomysł, ale - niestety - na pomyśle się kończy. I chociaż "Piosenka jest dobra na wszystko", jak brzmi tytuł przedstawienia, to przecież nie na brak pomysłu.

Po "Piosenkach starych jak świat" Teatr Muzyczny sięgnął po piosenki Jeremiego Przybory i Jerzego Wasowskiego [na zdjęciu]. I bardzo dobrze. Ale jeśli uznał, że to samograj, mocno się pomylił. Pomysłu starczyło na logiczny układ piosenek i osadzenie ich w konkretnych sytuacjach. Ale owe sytuacje okazują się na ogół banalne (kawiarnia) lub trywialne ("zakazane" miejsce). Brakuje atrakcyjnej fabuły czy nade wszystko Przyborowej narracji (poza jednym przypadkiem wykorzystania jego opowieści humorystycznej).

A przecież Jeremi Przybora to nie tylko autor tekstów piosenek, ale i świetnych skeczów, opowieści i wspomnień. Można by wykroić z tego wspaniałego materiału bez porównania lepszy scenariusz.

Piosenki Starszych Panów to osobliwe poczucie humoru, delikatna groteska, poetycki absurd, subtelność i wdzięk, pastisz i ironia. Nie ma w nich miejsca dla dzisiejszych pijaczków, meneli czy ABS-ów z kijami bejsbolowymi (jak w poznańskim przedstawieniu). I nie ma miejsca na baletowe dodatki i bigbandowe aranżacje, zwłaszcza jeśli za tym nie kryje się nowa, odkrywcza interpretacja. A tego w poznańskim przedstawieniu zabrakło. Także dlatego, że piosenki Starszych Panów wymagają najwyższego kunsztu aktorskiego, nie zaś zwyczajnego wykonania. Szkoda, że realizatorzy nie obejrzeli wcześniej trzech ubiegłorocznych kameralnych przedstawień opartych na piosenkach Starszych Panów: dwóch krakowskich i jednego z udziałem Umer, Zamachowskiego i Machalicy. Może nie robiliby tego przedstawienia lub zrealizowali je zupełnie inaczej. W sumie: piosenki Przybory i Wasowskiego w aurze... peerelowsko-dansingowej. Przede wszystkim o miłości z przymrużeniem oka, o flircie, zdradzie i miłości "inaczej". Ale też z największymi hitami Starszych Panów w rodzaju: "Na grzyby", "Tanie dranie", "Spinoza", "Wespół w zespół" czy piosenka tytułowa. Poprawnie, ale bez właściwego klimatu. A nade wszystko bez świeżego i odkrywczego spojrzenia. Po prostu banalnie. Z udawaniem raczej musicalu niż kabaretu. Choć nudzić się nie można, bo przecież piosenki Wasowskiego i Przybory bronią się same. Ale uczucie rozczarowania pozostaje. Czyżby więc "braczek rzucony na rynek"? Niemniej fakt poszerzania repertuaru i formuły Teatru Muzycznego zasługuje na uznanie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji