Artykuły

Czy ktoś widział Ampucia?

"Ampuć, czyli zoologia fantastyczna" w reż. Wiesława Hołdysa w Teatrze Mumerus w Krakowie. Pisze Anna Bocheńska w Antresoli. Krakowskim Magazynie Sztuki Niszowej.

W swoim najnowszym spektaklu "Ampuć, czyli zoologia fantastyczna" Teatr Mumerus po raz kolejny udowadnia, że wszystko może stać się tekstem dla teatru. Tym razem inspiracją stała się książka Jana Gondowicza, będąca osobliwym zbiorem pseudonaukowych opisów stworzeń zmyślonych, zamieszkujących niezbadane dotąd zakamarki ludzkiej wyobraźni. Temat frapujący, definicje napisane z humorem i erudycją. Nie zmienia to jednak faktu, że doszukanie się dramatyzmu w encyklopedycznych hasłach jest zadaniem ryzykownym, żeby nie napisać - karkołomnym. Sam temat nie schlebia także teatralnym modom.

Wisława Szymborska po przeczytaniu bestiariusza z żalem stwierdziła, że "wszystkie te straszydła, tak ongiś pełne czarodziejskich mocy, teraz już tylko na bardzo małych dzieciach potrafią jeszcze robić właściwe wrażenie". Wiesław Hołdys udowadnia, że także wśród dorosłych, na co dzień rozsądnych widzów, można obudzić głód niezwykłości, dziwności, także szybko zapominają o racjonalnym myśleniu, by oddać się szaleństwu wyobraźni.

Przestrzeń Teatru Zależnego sprzyja budowaniu niezwykłej atmosfery spektaklu: to właśnie piwnice pełne są przecież fantastycznych stworzonek. W tym przekonaniu utwierdza widzów para ubranych na czarno aktorów, o kredowobiałych twarzach i upiornie ciemnych ustach. Są to Demony Ładu, autorytety w dziedzinie zoologii fantastycznej. To one zaznajamiają widzów ze zwyczajami i charakterystyką takich cudaków jak przyklejaki, rurarze czy tytułowy ampuć. Na niewielkiej, prawie pustej scenie, przy pomocy gestu, mimiki i animacji przedmiotów codziennego użytku powołują do życia najdziwniejsze monstra. Przeprowadzają widzów przez dzieje tego alternatywnego świata - od historii pojawienia się pierwszych oznak życia, poprzez rozkwit form, aż do czasów, gdy gatunki zaczęły wymierać, gdyż niemożliwe stało się współistnienie z ludźmi. Spektakl kończy pełen grozy, zapadający w pamięć obraz sceny wypełnionej porozstawianymi pułapkami na myszy, z groźnie zwisającą nad nimi klatką.

Zanim jednak dotrzemy do finału, czeka nas godzina świetnej zabawy, aktorzy dają z siebie wszystko, by uchronić widzów przed monotonią wypowiadanych definicji. Zagadnienie fantastyczne traktują z komiczną powagą, a pseudonaukowy, jednostajny tekst, wypełniają rozmaitymi emocjami. Z łatwością przechodzą od znudzenia do wybuchów entuzjazmu, od przerażenia do rozbawienia. Oprócz dziejów niesamowitej fauny, spektakl opowiada także relację między Demonami. Nie przerywając ciągu naukowej narracji, toczą one między sobą nieustanną grę: flirtują, kłócą się, przekomarzają. Tworzy się napięcie między grą katorów a tekstem, który, odpowiednio wypowiedziany, odkrywa swój dramatyczny potencjał. Recytowanie haseł słownikowych dzięki świetnej współpracy aktorów zamienia się w dialog, nie tylko na poziomie słów, ale także gry ciałem, mimiki. Nie ma tu miejsca na przypadkowe działania czy nadmiar gestów; wszystkie mają swoje uzasadnienie w budowanej aktualnie na scenie sytuacji. Każdy ruch jest także dokładnie zsynchronizowany z muzyką, która pomaga wprowadzać widzów w szybko zmieniające się nastroje. W przedstawieniu nie zobaczymy co prawda żadnego z opisywanych stworzeń, jednak dźwięki, szczególnie te grane na żywo na kontrabasie, bardzo skutecznie pobudzają wyobraźnię. Dreszcz niepokoju może przejść po plecach niejednemu z widzów. Oprócz wrażeń estetycznych publiczność otrzyma także praktyczne rady, jak walczyć z uciążliwymi szkodnikami. Na przykład wnętrzaki, odpowiedzialne za znikanie drobnych przedmiotów z naszych domów, można wytępić za pomocą konsekwentnego utrzymywania nieładu. Wystrzegać się należy natomiast porządków, szczególnie tych generalnych, gdyż powoduje to gwałtowny przyrost ich ilości.

Wzbogacony taką wiedzą widz jest na dobrej drodze do odkrycia, że życie codzienne pełne jest magii. Można ją odnaleźć nawet w brudnych kątach, zardzewiałych rurach i zapomnianych zakamarkach. "Ampucia" zobaczyć może każdy, pod warunkiem, że zechce. A jeśli nie zechce, to "niech się nad sobą użali".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji