Artykuły

"Tak zwana ludzkość w obłędzie"

Jerzy Grzegorzewski: "Tak zwana ludzkość w obłędzie" (według Stanisława Ignacego Witkiewicza). Reżyseria: Jerzy Grzegorzewski, scenografia: Barbara Hanicka, muzyka: Arthur Honegger, Gustav Mahler, Stanisław Radwan. Centrum Sztuki "Studio" w Warszawie, prapremiera 20 marca 1987 roku.

Centrum Sztuki "Studio", noszące imię Stanisława Ignacego Witkiewicza, ma w pewnym sensie obowiązek sięgania do twórczości swego patrona. Inne teatry z okazji setnej rocznicy urodzin Witkacego wystawiały w 1985 roku gromadnie jego sztuki. Teraz, gdy zgiełk jubileuszowy umilkł - startuje "Studio".

Dyrektor artystyczny teatru, Jerzy Grzegorzewski, opracował scenariusz przedstawienia, w którym wykorzystał fragmenty kilkunastu utworów Stanisława Ignacego Witkiewicza, komponując je w spójną i logiczną całość. Skupił się na wątkach, które natrętnie powtarzają się w różnych utworach tego artysty. Katastrofizm, dziwność i absurd istnienia, degradacja jednostki zagrożonej postępującym procesem automatyzacji - a w tym rola artysty i rola sztuki, ostatniego azylu człowieczeństwa, jako niepowtarzalnego jednostkowego bytu.

Przedstawienie nawiązuje do osobistych doświadczeń Witkiewicza. Znany jest jego autoportret wielokrotny w stroju carskiego oficera - pięć identycznych postaci gra w karty, I wojna światowa, czas Rewolucji. Na scenie widzimy precyzyjnie odtworzony obraz z tej słynnej fotografii. Obok grających w karty oficerów bezwładnie leży wsparta o pagórek para - mężczyzna i kobieta, czynią wrażenie martwych. 18 września 1939 roku w lesie koło wsi Jeziory Stanisław Ignacy Witkiewicz popełnił samobójstwo. Jego towarzyszka, Czesława Oknińska, wyszła cało z samobójczej próby.

Tak wygląda obraz pierwszy, który publiczność widzi, nim rozpocznie się akcja. Rozpoczną ja odgłosy wystrzałów, zrazu dalekich potem coraz bliższych, głośniejszych, gwałtownych.

Spośród fragmentów tekstów wykorzystanych w przedstawieniu najistotniejsze wydają się wyjątki z "Onych". Dotyczą one artysty i roli sztuki - głównych wrogów automatyzacji; sztuki - ostatniej oazy człowieczeństwa. Tefuan mówi: "My chcemy zniszczyć sam ośrodek zła - tym jest Sztuka, Ona jest jedyną pałką między szprychami wozu, który wiezie ludzkość w kierunku zupełnej automatyzacji. Zniszczymy zarodek - możemy spać spokojnie". W roli Tefuana reżyser obsadził Teresę Budzisz-Krzyżanowską. Piękną postać, intrygującą i pełną czaru, tworzy Anna Romantowska, jako Spika, hrabina Tremendosa, aktorka. Towarzyszy jej utalentowany młody aktor Zbigniew Zamachowski, w którego roli deszyfrujemy Bałandaszka.

Spektakl kończą słowa: "no więc pędzimy przed siebie na złamanie karku i zobaczymy co z tego wyniknie". Sens tych słów jest dużo wyrazistszy obecnie niż w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Nie dziwmy się współczesnym Witkacemu, że go nie rozumieli.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji