Artykuły

Diderotykon

Jest to "potrawa ze wszech miar wyborna i podana z cudownym zrozumie­niem sztuki kuchmistrza i maitre d'hotel - napisał Goethe poznając "Kubusia Fatalistę i jego Pana". Chcia­łoby się powtórzyć tę recenzję po premierze w "Ateneum", gdzie znany z zamiłowań do tłumaczenia prozy na język teatru Andrzej Pawłowski gra Diderota. Gra, a raczej z tej kapryśnej, frywolnej, pełnej humoru i zadumy powiastki filozoficznej kroi spektakl. Nie on pierwszy (pamiętamy niedościgłą inscenizacje Zatorskiego w "Dramatycz­nym") i nie ostatni. Pokusa jest ogromna. "Kubuś" jest przecież utworem niezwy­kłym, świadectwem oświeco­nego rozumu i wielką frajda intelektualną. Błyskotliwy chaos, u pozowany na pastisz czy wręcz parodię szacow­nych stylów literackich po­zwala igrać formą do woli. Py­szny koktajl anegdot, czyli historia "swoich amorów" Kubusia czyni rzecz efektow­nie ponadczasową: kogóż nie bawi rubaszny erotyzm? No i nareszcie gotowy dialog, jak­by dla sceny pisany (trzeba pamiętać, że Diderot był pra­ktykiem i teoretykiem te­atru).

No i? "Dobre pytanie" - powiedziałby Kubuś. Wszystko niby pomyślane, a jakby nie do końca. Ułożone, a jed­nak niezbyt zgodnie z tonacją autora. Szalone, ale i niepeł­ne, puste. Adaptator czuł pismo nosem, skoro u Mły­narskiego zamówił piosenki. Paradoks polega na tym, że w nich właśnie dźwięczą najżywiej libertynizm, filozoficzna zaduma i demokratyczne ciągoty Pana Diderota.

Pomiędzy piosenkami "Pan z ze swym sługą czła­pią, nie spiesząc się konno" Pan (Krzysztof Tyniec) słu­cha nie kończącego się erotykonu Kubusia (Marian Opania), a reżyser całość okrasza masą inteligentnych, wręcz kabaretowych rozwiązań sytuacyjnych. Pierwsza część przedstawienia niemal w po­łowie wypełnia opowiadanie o zemście pani de La Pommeraye, co Krystynie Tkacz daje okazje do brawurowego popisu aktorskiego i tym sa­mym wyznacza kulminacje wieczoru. W drugiej tempe­ratura zdecydowanie opada, przedstawienie gubi swój we­wnętrzny rytm, chociaż na scenie są wspomniani, a ta­koż zalotne panie: Anna Gornostaj, Barbara Bursztynowicz (bardzo udany debiut), Anna Wróblówna, Magdale­na Komornicka. Zróżnico­waną galerię męskich typów tworzą Jan Prochyra, Emilian Kamiński, Grzegorz Damięcki, Andrzej Zieliński, Henryk Łapiński, Mar­cin Sosnowski.

Tak sobie gwarzą i śpiewa­ją o niestałości serca, kru­chości przysiąg i kaprysach uczuć, gładko poruszając się w sztuce śmiechu. Widz bije brawo, bo zapłacił za rozry­wkę w niezłym gatunku i do­brym stylu, choć nie wszy­stkim się ta zabawa wyda jednakowo atrakcyjna i nie­winna. Ale czyż nie o tym mó­wił stale Kubuś Fatalista: "tak było napisane w gó­rze"...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji