Artykuły

Paznokcie i inne niedostatki urody

Jestem gotów przyjąć, że moja szanowna oponentka, pani Barbara (tak się podpisuje) Szczepuła, kierowała się najszlachetniejszymi intencjami, że jej oburzenie z powodu zagrożonych wartości, któremu tak dzielny daje wyraz, było tylko święte i szczere, a zatem szyderczy ton polemiki tymże oburzeniem należałoby usprawiedliwić - Barbarze Szczepule odpowiada Wojtek Klemm, reżyser "Kroniki zapowiedzianej śmierci" w Gdańsku.

Mimo to czuje się zmuszony zaprotestować przeciw posługiwaniu się moją osobą w roli "czarnego luda" poprzez przypisywanie mi wypowiedzi i nade wszystko intencji, których ani nie wyraziłem, ani nigdy nie miałem.

Twierdzenie o tym, że Jedwabne jest ważniejsze od Powstania Warszawskiego, nie jest moje - i w wywiadzie ze mną wyraźnie to powiedziałem. Ja się pod nim tylko całkowicie podpisuję - a to nie to samo co: "Kategoryczna teza Klemma brzmi" z Pani tekstu.

Zauważyła Pani najsłuszniej, że w inkryminowanym zdaniu najważniejsze jest słowo "ważniejsze". Postawionymi pytaniami o sens i funkcję tego słowa sugeruje pani, że chce moją wypowiedź zrozumieć. Ale przecież natychmiast zamiast tego sięga pani po od dawna gotowe bicze na obrazoburców. Na jakiej podstawie śmie pani przypisywać mi rozumowanie najdalsze od gramatyki i logiki? Jeśli B jest ważniejsze, to nie znaczy nigdy, że A ważne nie jest. Skąd pani przyszło do głowy, że jestem przeciwny czczeniu warszawskich powstańców, ja - sam warszawiak, ja - sam od dziecka prowadzony przez rodziców na warszawskie cmentarze 1 sierpnia każdego roku, ja - sam jako mały harcerz zaciągający straż przy grobach powstańców?! Ważniejsze, droga Pani, to Jedwabne, bo jeszcze nie tak samo ważne w polskiej pamięci i w polskim dyskursie!

Wyjątkowo ohydne jest przypisywanie mi przez Panią poglądów i oczekiwań typu: "Tak więc odrzućmy całą historię i biczujmy się szczególnie przed Niemcami, którzy zniszczyli w 1944 Warszawę (...) [w opuszczonym tu a znanym czytelnikom fragmencie retoryczny absurd musi, rzecz jasna, sięgnąć zenitu]. Wtedy być może zasłużymy na pochwałę z ust Klemma." Przed jakimi to Niemcami miałaby się Pani biczować i w jakiej to sprawie według mojej rzekomej instrukcji - w sytuacji, w której ja artysta mam coś do powiedzenia, coś, co mnie nurtuje, coś, co jako żywo niczego ze spraw polsko-żydowsko-niemieckich załatwiać nie ma zamiaru w sposób jedynie słuszny, coś, co jest dla mnie jako Polaka ważne, w sytuacji szukania dialogu z publicznością złożoną z moich rodaków?

I jeszcze jedno. Proszę na mnie nie liczyć, pani Barbaro, w sprawie samobiczowania się Niemców! Niech ich do tego zachęci jakiś bezkompromisowy reżyser Niemiec, od dwudziestu lat mieszkający w Polsce (pani z pewnością już o paru takich słyszała), który w Polsce skończył studia i przyjedzie do Berlina lub Hamburga, czyli do swojej ojczyzny, by porażony tym, jak to Niemcy nie wyciągają brudu zza własnych paznokci, wystawić tam oczekiwany przez panią dramat o niemieckich zbrodniach w Warszawie. (A propos, czy pani cokolwiek wie, jak Niemcy obchodzą się ze swoją przeszłością w sztuce?) I niech Panią koniecznie zaprosi na premierę, z której zda pani sprawę swoim gdańskim czytelnikom nie szczędząc zachwytów dla jego przenikliwości, historycznej wiedzy i znajomości demokracji. Będzie to dla Pani , być może, okazja do obwieszczenia tak długo oczekiwanego pojednania z Niemcami. Oj, biedni póki co ci sąsiedzi i sojusznicy w pani towarzystwie. Mnie - jak to z Polakami bywa - bardziej interesuje ja sam i Polska.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji