Artykuły

Wysoka kultura w mieście średniej wielkości

- Bolączką miasta jest to, że mimo posiadania uczelni wyższych nie mamy środowiska akademickiego, które jest naturalnym odbiorcą kultury. W Elblągu może można by zebrać setkę osób, która bywa wszędzie i na wszystkich imprezach kultury wysokiej. Nie ma nikogo innego - mówił Piotr Derlukiewicz z serwisu portel.pl. podczas debaty dotyczącej oferty kulturalnej Elbląga, zorganizowanej przez redakcję Dziennika Elbląskiego.

W kolejnej debacie w redakcji Dziennika Elbląskiego, poza dziennikarzami - Witoldem Chrzanowskim, Jarosławem Grabarczykiem z DE oraz Piotrem Derlukiewiczem (portel), Moniką Stando (info.elblag), Piotrem Markiem (Telewizja Elbląska), Mirą Stankiewicz (Radio Olsztyn) i Dorotą Wcisło (onel.pl) wzięli też udział Jacek Nowiński, dyrektor Biblioteki Elbląskiej, i Mirosław Siedler, dyrektor Teatru im. Aleksandra Sewruka.

Witold Chrzanowski: - Witam na kolejnej debacie. Chciałbym żebyśmy się zastanowili nad tym, czy mieszkaniec Elbląga ma ofertę kulturalną na odpowiednim poziomie. Jak funkcjonują waszym zdaniem placówki kulturalne w mieście. Jak w ogóle oceniacie Państwo stan elbląskiej kultury?

Monika Stando: - Ja oceniam ten stan bardzo dobrze. Placówki dostarczają nam bardzo bogatą i różnorodną ofertę. Zacznę od teatru - siedem premier w zeszłym sezonie. Premier bardzo ciekawych i zróżnicowanych, skierowanych do różnych odbiorców, to mówi samo za siebie. Nie można także zapomnieć o Wiośnie Teatralnej, której program był rewelacyjny. Jeżeli ktoś chciał poznać wysoką kulturę, to mógł pójść choćby na "Niżyńskiego", który na mnie wywarł największe wrażenie. Nie było spektaklu, który przemówiłby do mnie dobitniej. W tym roku już jesteśmy po dwóch premierach. Jedna premiera była skierowana do dzieci, co pokazuje, że elbląski teatr w pełni realizuje tak ważną rolę, jak rola edukacyjna.

Atrakcyjnie zapowiada się też tegoroczny program Wiosny Teatralnej. Jest tu na przykład rewelacyjna "Stacyjka", nie wspominając o innych spektaklach, na które także warto się wybrać. Myślę, że każdy odbiorca znajdzie coś dla siebie.

Jeżeli chodzi o inne placówki kultury, to bardzo ważną rolę spełnia Biblioteka Elbląska, choćby współpracując z tak prestiżowym pismem jak tygodnik "Polityka", co przynosi szereg atrakcyjnych imprez, cieszących się popularnością wśród elblążan. Nie można też nie wspomnieć o konferencji poświęconej kiczowi, zorganizowanej w bibliotece, która zgromadziła szereg sław, między innymi prof. Bralczyka. Nie można również zapomnieć o "Światowidzie", z bogatą ofertą kulturalną tej placówki.

Piotr Derlukiewicz: - Uważam, że sytuacja kultury w Elblągu nie jest tak kryształowa, jakby wynikało to ze słów Moniki. Organizatorzy imprez cierpią na brak widowni. Nie jest to ich wina, ale jest to jakaś jakość miasta. Wspomniana już konferencja o kiczu pokazała, że niewielu elblążan jest zainteresowanych tak ambitnymi przedsięwzięciami. Widownie na takich spotkaniach nie są zapełnione w widocznej części. Bolączką miasta jest to, że mimo posiadania uczelni wyższych nie mamy środowiska akademickiego, które jest naturalnym odbiorcą kultury. W Elblągu może można by zebrać setkę osób, która bywa wszędzie i na wszystkich imprezach kultury wysokiej. Nie ma nikogo innego. Drugą bolączką Elbląga jest to, że nie ma aspiracji do stworzenia produktu kulturalnego, który ożywiłby to miasto choćby na miesiąc w okresie wakacji. Wakacje to u nas okres kulturalnie martwy. Ogrody Polityki, o których już wspomniano dzieją się pod koniec maja lub na początku czerwca, później są Dni Elbląga, później jest długa przerwa, i kolejna impreza kulturalna, o której warto wspomnieć to Deprecjacja Depresji. Dwa miesiące sezonu turystycznego, w którym aż się prosi, by czymś ludzi przyciągnąć jest martwy. Nie jest to łatka, którą chcę przypiąć jakiejś placówce, chodzi o wadliwą politykę - brak myślenia o tym, co można zaoferować ludziom.

Jacek Nowiński: - Od przynajmniej dwudziestu lat podziały na kulturę wyższą i masową kompletnie się zatarły. Kongres Kultury proponuje, by kulturę symboliczną, bo o takiej teraz mówimy, określać mianem federacji subkultur. Bo dzisiaj miłośnicy opery mają wszystkie cechy subkultur}7. Wartościowanie, że coś jest wyżej, a coś niżej jest dzisiaj całkowicie nieuprawnione. Jeżeli coś mamy porównywać, to trzeba to coś sprowadzić do wspólnego mianownika. Jeżeli tego nie da się zrobić, to nie da się tego porównać.

Druga rzecz. Moi przedmówcy mówią, "kultura w Elblągu". Kultura w Elblągu, śmiem twierdzić, jest bardzo podobną kulturą do kultury 90 procent miast w naszym kraj u. Nie porównujmy się do miast metropolitarnych, których w Polsce jest tak na prawdę, jeśli chodzi o kulturę, cztery.

W Elblągu jeżeli chodzi o uczestnictwo w kulturze jest tak, jak w tych 90 procentach polskich miast. Kompletna abnegacja jeżeli chodzi o środowisko studenckie. To już zupełnie inne czasy, niż za naszej, Piotrze, studenckiej przeszłości. Obecnie schematy w Elblągu, Szczecinie, czy Poznaniu są bardzo podobne.

Piotr Derlukiewicz: - Nie zgadzam się. Twoja konferencja o kiczu...

Jacek Nowiński: - O obciachu...

Piotr Derlukiewicz: Dobrze. Twoja konferencja o obciachu, której kicz był jednym z elementów, z pewnością w wielu miastach zgromadziłaby więcej niż 15 widzów. W Toruniu na spektakl w Teatrze Wilama Horzycy trudno dostać bilet...

Jacek Nowiński: - Na festiwal "Kontakt", którego poziom jest, moim zdaniem, dość niski.

Piotr Derlukiewicz: - Na każdy spektakl. W Elblągu takich problemów nie ma.

Mirosław Siedler: - Warto spróbować.

Piotr Derlukiewicz: Sprawdzałem już kilkakrotnie. Skąd bierze się taka różnica między Elblągiem, a Toruniem? Chyba nie z poziomu artystycznego placówek...

Jacek Nowiński: - Teatr w Toruniu jest bardzo miernym teatrem...

Piotr Derlukiewicz: - Nie mówię tu o poziomie, tylko o środowiskach, w których funkcjonują obie placówki.

Dorota Wcisła: - Kulturę dzieli się na wielkie siedliska, o których wspomniał tu Jacek, i prowincję - postrzeganą jako miejsce kultywowania tradycji narodowych, patriotycznych. Gdzie znajduje się Elbląg?

Piotr Derlukiewicz: - Nie zgadzam się z takim podziałem. Prowincja w Elblągu polega na tym, że jak przyjeżdża prof. Szlendak i opowiada o swojej klasyfikacji uczestnictwa w kulturze, to cała sala się obraża...

Jacek Nowiński: - Ja się nie obraziłem.

Dorota Wcisła: - To co mówisz, Piotrze, pokazuje, że Elbląg jest prowincją.

Piotr Derlukiewicz: - W Elblągu może można by zebrać setkę osób, która bywa wszędzie, na wszystkich imprezach kultury wysokiej. Nie ma nikogo innego. Drugą bolączką Elbląga jest to, że nie ma aspiracji do stworzenia produktu kulturalnego, który ożywiłby to miasto choćby na miesiąc w okresie wakacji. Wakacje to u nas okres kulturalnie martwy.

Piotr Derlukiewicz: - Jest prowincją, ale nie chodzi tu o przywiązanie do wartości, ale życie w poczuciu zakompleksienia.

Mira Stankiewicz: - Mieliśmy rozmawiać o elbląskiej kulturze, a dyskutujemy o kulturze, która do nas przyjeżdża. Mnie interesują elbląscy twórcy i elbląskie przedsięwzięcia. Jedną sprawą jest to, czego elblążanie chcą, a co ignorują. Ciekawe, że często teraz odrzucają to czego jeszcze niedawno się domagali. Elblążanie nie chcą teraz koncertów disco-polo, czy też koncertu Andrzeja Piasecznego...

Jacek Nowiński: - Specjalnie im się nie dziwię...

Mira Stankiewicz: - Jako elblążanka cieszę się, że w tym mieście mieszka wielu ciekawych twórców, robiących wspaniale rzeczy.

Mirosław Siedler: - Każde miasto ma swoją specyfikę. Będąc ostatnio w Krakowie, zapytałem dyrektora jednego z teatrów, jaka grupa odbiorców kultury jest największa? Odpowiedział: studenci. A ilu ich jest w Krakowie? Sto sześćdziesiąt tysięcy. Tak, proszę państwa, sto sześćdziesiąt tysięcy! I to stacjonarnych. Turyści do Krakowa przyjadą sami, i po obejrzeniu miasta, wieczorem trafiają do teatru, by zobaczyć znane im twarze na scenie. To jest jedna sprawa. Druga, to to, że Elbląg jest miastem monoteatralnym. W związku z tym, i taka jest też moja filozofia, elbląski teatr powinien być placówką eklektyczną. Musimy przygotować spektakle dla dorosłych, dla dzieci, dla młodzieży. Jeżeli pada zarzut, że w wakacje nie ma imprez, na które przyjechaliby turyści. A ja pytam, po co mieliby tutaj przyjechać, co tutaj zobaczą, poza taką imprezą?

Wspomniano, ja sam też, o elbląskich studentach. Ci studenci, pochodzący z małych miejscowości i wsi, nie mają, w mojej ocenie, takiej wewnętrznej potrzeby uczestnictwa w kulturze.

Piotr Derlukiewicz: - Nie zgadzam się. Na porządnych uniwersytetach są też studenci z małych miejscowości.

Witold Chrzanowski: - Ale, jak sam zaznaczyłeś, na "porządnych uniwersytetach".

Mirosław Siedler: - W Warszawie stykają się z miejscową młodzieżą i ona ich tego uczy. A proszę pokazać mi jakiegoś mieszkańca Warszawy, czy Krakowa studiującego w Elblągu. Nie ma takiego.

Piotr Derlukiewicz: - Na dobrych uczelniach, w dużych miastach studiują ludzie o wyrobionych potrzebach kulturalnych. Dla nich korzystanie z dóbr kultury jest czymś naturalnym. U nas studiują natomiast często ci, którzy nie dostali się na lepsze uczelnie.

Mirosław Siedler: - Właśnie to miałem na myśli. Bilety do teatru dla studentów kosztują 15 złotych i mogę się założyć, że siedząc w pubie, gdzie spotkalibyśmy ich wieczorem, wydają o wiele więcej.

Piotr Marek: - W Elblągu jest źle układany kalendarz imprez kulturalnych. Są okresy, gdy następuje ich kumulacja, i okresy, gdy nic się nie dzieje.

Mirosław Siedler: - Zgadzam się, że mogłaby być lepsza koordynacja imprez. Nie powinny one ze sobą rywalizować. Rynek odbiorców jest zbyt mały.

Piotr Marek: - To problem braku koordynacji pracy placówek kultury.

Piotr Derlukiewicz: - Tą sprawą miała się zająć obecna naczelnik wydziału kultury.

Jacek Nowiński: - Żyjemy w chrześcijańskim kraju, w którym wszyscy mają wolną wolę uczestnictwa w tym, co ich interesuje. Nikt nie musi być wszędzie. Niektórych rzeczy nie da się skoordynować. W tej chwili uczestnictwo w kulturze przesuwa się ze sfery uczestnictwa instytucjonalnego w sferę codzienności. Dzisiaj na przykład nie idzie się na koncert, ale ściąga pliki muzyczne. To z jednej strony bo z drugiej instytucje kultury funkcjonują w schematach lat 60. ubiegłego stulecia, gdy powstały Tak też jest w Elblągu.

Mirosław Siedler: - A na której premierze w naszym teatrze był w zeszłym roku pan dyrektor?

Jacek Nowiński: - Na żadnej, bo nie lubię teatru. Przyjdę dopiero na "Strielnikowa". Mam chyba prawo nie lubić teatru?

Mirosław Siedler: - Oczywiście.

Jacek Nowiński: - Dziękuję. A na jakim dużym koncercie w kraju był pan, panie dyrektorze w zeszłym roku?

Mirosław Siedler: - Akurat nie miałem czasu. Ale w ostatni weekend byłem na dwóch spektaklach teatralnych.

Jacek Nowiński: - Ja do teatru nie chodzę, bo mnie nudzi.

Jarosław Grabarczyk: - Mieliśmy mówić o kondycji elbląskiej kultury, a mówimy o sprawach pobocznych. Warto zastanowić się nad tym, co nasze placówki oferują. Niektórzy patrzą na tę ofertę z lekceważeniem, bo na przykład za darmo, bądź bilet za dwa złote. Ale jak się zarabia tysiąc-tysiąc pięćset złotych i ma rodzinę, to ciężko wyłożyć na Wiosnę Teatralną,

gdzie karnet kosztuje 500 złotych.

Mirosław Siedler: - W Olsztynie jest drożej. Wrócę do programowego eklektyzmu naszej placówki. Na małej scenie mamy ostry spektakl "Mein Kampf", z drugiej strony "Szatana z siódmej klasy" - adresowanego do młodzieży "Róbmy swoje" Wojciecha Młynarskiego - coś, co jest lekkie, ale ma głębsze przesłanie. Wspomnę też o "Mazepie" Słowackiego - czyli polskiej klasyce dramatycznej oraz "Dziełach wszystkich Szekspira". Ofertę staramy się więc mieć jak największą. Ważne są jednak pieniądze, by spektakle miały swój rozmach. To mogą być spore bariery

Piotr Derlukiewicz: - Ma pan rację. Bez dobrej polityki władz samorządowych placówki kultury mogą stanąć pod murem, a pieniądze będą tylko na płace.

Mira Stankiewicz: Teatr Sewruka to produkt lokalny z naszymi aktorami. Ale są jeszcze inni ludzie mający aspiracje kulturotwórcze - zespoły niszowe, grupy parateatralne, plastyczne, recytatorskie.

Piotr Derlukiewicz: -Tylko w tym kontekście pieniądze są jeszcze ważniejsze.

Jacek Nowiński: 19 lutego daliśmy salę, wraz z nagłośnieniem i oświetleniem, na występy elbląskich grup rockowych.

Jarosław Grabarczyk: -Zatrzymajmy się przy twórcach. Mamy Elbląską Orkiestrę Kameralną, która robi wiele rzeczy na dużym poziomie. Prężnie działa środowisko plastyczne - około pięćdziesięciu osób. Ich dzieła są pokazywane w Galerii El i Bibliotece Elbląskiej. Są też inne galerie, między innymi przy ul. Kowalskiej. Jest szkoła muzyczna.

Piotr Derlukiewicz: - Ale nie ma sali koncertowej...

Mirosław Siedler: - Sala teatru ma dobrą akustykę...

Piotr Derlukiewicz: - Był pan na koncercie marszałkowskim? Nie mówię, że sala jest zła, ale to nie jest sala koncertowa. Ktoś zepchnął orkiestrę w głąb sceny...

Mirosław Siedler: - Ten "ktoś" przyszedł, gdy było 1,5 godziny do rozpoczęcia koncertu, i powiedział, że trzy pary mają wystąpić z przodu. Musieliśmy demontować scenę. Orkiestra zepchnięta została do tyłu, co zresztą nie było konieczne, gdyż aktorzy mogli zaśpiewać na proscenium z mikrofonami. Atak orkiestra, znajdująca się w głębi sceny, została wytłumiona...

Jacek Nowiński: - Przynajmniej o pięćdziesiąt procent. Więc jeżeli ktoś wypuszcza z siebie "ochy" i "achy", jaki to był wspaniały koncert, który słyszał w pięćdziesięciu procentach, to albo jest kompletnie głuchy albo jest kretynem.

Chcę jednak wrócić do artykułowanej już wcześniej potrzeby zmiany zasad funkcjonowania placówek kultury. Na przykład, nowa technologia informatyczna zmiecie przynajmniej połowę z dotychczas istniejących bibliotek. I to nie dlatego, że ludzie mniej czytają, ale dlatego, że wykorzystują nowe nośniki, zamiast sięgać po tradycyjną papierową książkę.

Mirosław Siedler: - Nowe technologie i wspomniane już wcześniej bariery finansowe, a także postępująca komercjalizacja, nie muszą, nie mogą!, jednak ograniczać tego, co określa się mianem misji. To nasza rola. I wasza, dziennikarzy, mediów też.

Witold Chrzanowski: - Myślę, że pod tym apelem wszyscy możemy się podpisać. Dziękuję Państwu za udział w dyskusji. Jestem przekonany, że odbije się ona szerokim echem. Choć może dla niektórych będzie to raczej atak czkawki.

Wypowiedzi Jacka Nowińskiego oraz Mirosława Siedlera są autoryzowane.

Na zdjęciu: "Mazepa", Teatr im. Sewruka

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji