Artykuły

Chciałbym wprowadzić niemiecki repertuar

- Na jakiś czas, znienawidziłem operę, ponieważ trudno było uwierzyć, że Radames może się zakochać w tłustej Aidzie. Od wielu lat jest inaczej. Opera to teatr, który uwielbiam. Jednak koncert łatwiej zrealizować niż operę - mówi dyrygent GABRIEL CHMURA, który przygotowuje wznowienie "Makbeta" Verdiego w Teatrze Wielkim w Poznaniu.

Z Gabrielem Chmurą, nie tylko o muzyce, rozmawia Stefan Drajewski:

Jest Pan gościnnym dyrygentem Teatru Wielkiego w Poznaniu. Woli pan rzadkie wizyty niż stałą współpracę z orkiestrą?

- Zaproszenie od Michała Znanieckiego przyszło tak późno, że nie mogłem przyjąć oferty stałej współpracy. Poszliśmy na kompromis. Wybrałem z repertuaru trzy pozycje w sezonie. Dyrygowałem już "Requiem", teraz przygotowujemy wznowienie "Makbeta", a czerwcu zrealizujemy od nowa "Cyganerię".

Wyjechał Pan z Polski, mając 11 lat. 30 lat nie było Pana w kraju, a mówi Pan pięknie po polsku.

- Odpowiedź jest prosta. Wyjechaliśmy do Izraela w 1957 roku. Cały czas rozmawialiśmy z rodzicami po polsku. Kiedy opuściłem dom rodzinny korespondowaliśmy po polsku. Czytałem też polskie książki. A poza tym, trudno znaleźć orkiestrę na świecie, w której nie grają Polacy.

W jakim języku Pan myśli?

- Mam dwa ojczyste języki: polski i hebrajski. Oba są rzadko używane w świecie. Z żoną rozmawiam po niemiecku, dzieci mówią biegle po francusku, niemiecku i angielsku. Liczę natomiast po polsku.

Gdyby rodzice nie wyjechali z Polski, byłby Pan również dyrygentem?

- Zawsze chciałem być dyrygentem. Mój ojciec był śpiewakiem chóru w Operze Wrocławskiej. Cały wolny czas spędzałem w operze. I wtedy zainteresował się mną Adam Kopyciński, ówczesny szef tej opery. Ale wtedy chciałem być również windziarzem. W Izraelu ukończyłem studia kompozytorskie i wyjechałem na stypendium do Francji. Postanowiłem rozpocząć także studia dyrygenckie. Po roku dostałem kolejne stypendium, które pozwoliło mi pojechać na studia do sławnego profesora Swarowsky'ego do Wiednia.

Czy dziecięca miłość do opery przetrwała?

- Na jakiś czas, znienawidziłem operę, ponieważ trudno było uwierzyć, że Radames może się zakochać w tłustej Aidzie. Od wielu lat jest inaczej. Opera to teatr, który uwielbiam. Jednak koncert łatwiej zrealizować niż operę.

Czy rodzice doczekali czasów, kiedy zaczął Pan dyrygować w Polsce?

- Ojciec nie, a mama tak. Ale nie chciała przyjechać do Polski. Mówiła: po co mam tam jechać. To jest mój cmentarz. Ale czytała wszystkie polskie recenzje.

Jak pan odnalazł pierwszy raz rodzinny Wrocław?

- Wysiadłem na dworcu z żoną i postanowiłem trafić na moją ulicę. Kamienica od frontu stała, ale oficyna, w której było nasze mieszkanie, nie istnieje.

Chciałby Pan wprowadzić na poznańską scenę nowy repertuar?

- Przydałoby się coś z repertuaru niemieckiego.

Jak pan postrzega polską muzykę współczesną?

- Mamy trzech wielkich: Pendereckiego, Lutosławskiego i Góreckiego. Kiedy pracowałem w Kanadzie nie miałem takiego wyboru.

Gabriel Chmura przygotowuje muzycznie wznowienie "Makbeta" Verdiego w Teatrze Wielkim w Poznaniu, którego będzie można obejrzeć 13, 14 i 16 marca.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji