Czardasz z sms-ami
Twórcom widowiska udało się tchnąć w " czardaszkę " życie i zrobić inscenizację, na której bawić się będą i starsi, i młodzież.
Co prawda "Księżniczka czardasza" Emmericha Kalmana należy do operetkowych arcydzieł, a wypełniona gorącymi czardaszami i lekkimi walcami muzyka nie daje widzom czasu na odpoczynek (co aria czy duet to przebój, a każdy wspanialszy od poprzedniego), to jednak dziś, po 87 latach od premiery, ck operetce bez odpowiedniego jej odświeżenia trudno dać się porwać.
Na szczęście reżyseria Marii Sartowej, wspomagana przez choreografa Władysława Janickiego i dyrygenta Warcisława Kunca, udało się tchnąć w nią życie i zrobić inscenizację, na której bawić się będą i starsi, i młodzież.
Sartową zainspirował paryski kabaret udanie przypomniany niedawno przez film "Moulin Rouge" w reż. Baza Luhrmanna. "Lady Marmolade", przebój ze ścieżki dźwiękowej tego filmu, otwiera i zamyka szczecińskie przedstawienie.
Reżyserka rezygnuje z węgierskiej cepelii, a na scenie kreuje francuski kabaret o nazwie "Czardasz", gdzie panuje wolna miłość, panienki od kankana frywolnie wirują czerwonymi spódnicami, a w tle leje się szampan (dostaje się też i publiczności z pierwszych rzędów). Gwiazdą tego kabaretu jest Sylwia Varescu (Agnieszka Maciejewska). Publiczność podziwia zwłaszcza jej czardasza, który wykonuje po efektownym spłynięciu na scenę spod sufitu w czarnym gorsecie (w którym pozostaje przez znaczną część spektaklu). Kocha się w niej z wzajemnością Edwin, książę von Lippert-Weylersheim (Mieczysław Błaszczyk), a perypetie tego romansu szczęśliwie uwieńczonego małżeństwem są treścią "Księżniczki".
Partie mówione operetki zostały w szczecińskiej inscenizacji ograniczone do minimum i napisane na nowo - współcześnie i dowcipnie. Bohaterowie komunikują się ze sobą za pomocą komórek, SMS-ów i maili. Szczecińska "czardaszka" składa się przede wszystkim z partii śpiewanych, gdzie przebój goni przebój: "Bo to jest miłość, ta głupia miłość", "W rytm walczyka serce bije, kochaj mnie" (niekonwencjonalnie odtańczonego), "Tak całkiem bez dziewczątek na nic świat", z tym największym "Artystki, artystki, artystki z varietes", który widzowie śpiewają razem z artystami.
Lekko i finezyjnie grała je orkiestra prowadzona przez Warcisława Kunca. Za to główni soliści wypadli na premierze zaledwie zadowalająco. Najpiękniej gorącego czardasza zaśpiewała Barbara Żarnowiecka (księżna Anhilda). Z wielką swobodą i poczuciem humoru poruszał się po scenie Piotr Zgorzelski (hrabia Boni). Zostali za to nagrodzeni przez publiczność rzęsistymi brawami.