Artykuły

Warsztaty teatralne w Bratysławie

Z OKAZJI zebrania komisji scenograficznej Międzynarodowej Organizacji Scenografów i Tech­ników Teatralnych w Bratysła­wie mogłem obejrzeć w tym mieście warsztaty teatralna deko­racji i kostiumów. Wydaje mi się, że należą one do najlepszych w Europie. Opis może tylko wzbudzić zainteresowanie, zaś przekona - dopiero ich obejrze­nie. Zachęcam do tego nie tylko techników i scenografów, lecz również reżyserów i dyrektorów teatrów polskich.

Z techniką teatralną nie jest, jak wiadomo, w naszym kraju dobrze, a będzie jeszcze gorzej, bo stara kadra odchodzi, młodzi nie bardzo interesują się pracą w teatrze (gdzie zarobki są niższe niż w przemyśle), nie ma szkoły specjalistycznej. Do teatru przy­chodzą najczęściej technicy, nie mający pojęcia o teatrze: kraw­cy, malarze, elektrycy, którzy są złymi fachowcami. Gdy się jesz­cze weźmie pod uwagę trudności ze zdobyciem odpowiednich ma­teriałów - od gwoździ tapicer­skich poczynając a na aparatach oświetleniowych kończąc - to dojdzie się do wniosku, że praca scenografa jest utrudniona, ogra­niczona możliwościami realizacyj­nymi. Pokonuje się wiele trud­ności, ale kosztem jakiej pracy a nawet pieniędzy! Rozwiązania scenograficzne muszą być uza­leżnione od tej sytuacji. Kostiu­my są cięższe i mniej efektowne niż mogłyby być, rekwizyty szyb­ciej się niszczą, zużywa się wię­cej drewna, oświetlenie jest mniej ciekawe...

Warsztaty polskich teatrów wy­glądają żałośnie (z małymi wy­jątkami). Pomieszczenia małe, u­rządzenia prymitywne, pracowni­ków niedostateczna ilość i, jak powiedziałem, są niedokształceni. Ci, którzy mają jakieś rezultaty, osiągnęli je po latach dzięki własnym zdolnościom, zaintereso­waniu, samokształceniu, praktyce. Po dojściu do pewnego wieku są po prostu zwalniani - bo nie podobają się nowemu dyrektoro­wi. Młodzi uczą się wszystkiego od nowa. Nie tylko techniki te­atralnej, lecz również tego, co to jest teatr, kto to jest aktor...

Warsztaty teatralne w Braty­sławie wykonują dekoracje, rek­wizyty i kostiumy dla sześciu scen, które podlegają wspólnej dyrekcji administracyjnej. Kie­rownikiem tych warsztatów jest scenograf, główny scenograf tea­trów Ladislav Vychodil. Projekt dekoracji jest wykonywany w makiecie przez specjalnego pra­cownika a plany przez kreślarzy; każdy rysunek ma swój numer - jak w pracowni architekto­nicznej.

Przy warsztatach znajduje się scena dla montażu dekoracji - wielkości dużej sceny, z kilkoma wyciągami, możliwością zainsta­lowania kilku reflektorów dla sprawdzenia efektów świetlnych. W ten sposób dekoracja dostar­czana na scenę właściwą jest "zapięta na ostatni guzik". Dzięki temu również scenograf ma mo­żliwość dokonania pewnych eksperymentów we właściwym materiale, co jest bardzo po­trzebne przy dzisiejszych kierun­kach w plastyce.

Olbrzymia stolarnia, wiele ma­szyn. W jednej hali stoły o wy­miarach około 5 m x 2 m za­instalowane po to, by stolarze nie pracowali przygarbieni. Druga hala dla większych elementów: podestów, ścian... Płyty przybija się... strzelając spinaczami - bardzo szybko. Ilości maszyn, ślu­sarni mógłby pozazdrościć średni zakład przemysłowy. Malarnia wielkości dużego teatru. Dwuna­stu malarzy, w tym sześciu mi­strzów. Modelatornia z wszelkimi urządzeniami. Papier-mache na­leży do przeszłości. Sproszkowa­ne tworzywa sztuczne pozwalają na formowanie masek, rekwizy­tów, elementów rzeźbiarskich mebli, one stanowią też hafty na tkaninach i kostiumach lekkich, miękkich, łatwych do powiela­nia.

Realizacja kostiumów to osob­ny dział, gdyż, jak wiadomo, w teatrze czechosłowackim dekora­cje i kostiumy projektują zazwy­czaj dwaj artyści. I tu ogromne przestrzenie, wielka ilość mane­kinów wymodelowanych według tuszy aktorów. Dużo nieznanych nam tkanin, bogate i różnorodne faktury. W tym dziale są rów­nież asystenci, którzy przygotowują próbki koloru, faktury, wy­konują pewne detale próbne. Farbiarnie jak dla przemysłu - specjalne maszyny do malowa­nia tkanin. Jest kilka pralni che­micznych, gdyż wszystkie kostiu­my co jakiś czas są czyszczone, tak, by ani kolor ani aplikacje nie uległy zniszczeniu.

Magazyn: wielki budynek, po­środku jeździ dźwig, po obu bo­kach jakby klatki na dekoracje, meble, rekwizyty; podział tych elementów albo według sztuk al­bo na działy specjalistyczne. Przestronnie, luźno. Można do­stać się do każdego mebla czy rekwizytu. Na najwyższym pię­trze, w zamknięciu, kostiumy. Sa­mochód teatralny z dekoracjami wjeżdża do dźwigu, który prze­suwa się w odpowiednie miejsce, podnosi, następnie maszyniści wszystko wyładowują.

Warsztaty teatralne w Braty­sławie imponują, warto je zoba­czyć.

Uczą się tu przyszli technicy teatralni. Po ukończeniu jakiegoś liceum technicznego przychodzą do jednego z działów w war­sztatach i zapoznają się ze spe­cyfiką pracy w teatrze.

Oczywiście nie wszystko budzi nasz zachwyt. Nie do przyjęcia w polskim teatrze jest zasada wspólnych pracowni, wspólnej dyrekcji. Byłoby wiele nieporo­zumień, trudno byłoby zgrać ter­miny. Teatr to nie fabryka, to raczej laboratorium - w nim się szuka nowych, niepowtarzalnych rozwiązań. Każdy scenograf, każ­dy teatr ma swoje rozwiązania, swoją stylistykę, nawet w wykonawstwie (inna jest Daszewskie­go inna Szajny). Próby założenia wspólnych warsztatów w Polsce nie powiodły się. Ale wiele jest do naśladowania: wyposażenie pracowni, technologia... Można by również posyłać do Bratysławy młodych techników na naukę; w zamian młodzi scenografowie czescy i słowaccy mogliby stu­diować w Warszawie czy Krako­wie.

W styczniu 1976 r. w ramach wystawy scenograficznej Praskie Quadriennale odbędzie się sym­pozjum i wystawa poświęcona szkoleniu scenografów i techni­ków teatralnych. Nadarzy się więc okazja do wymiany doś­wiadczeń a może i zawarcia u­mów w sprawie wymiany stu­dentów.

Czytelnikowi prawdopodobnie nasuwa się pytanie: jeżeli jest tak źle w Polsce z techniką te­atralną, to dlaczego jest tak do­brze ze scenografią? a teatr pol­ski należy do ciekawszych w Europie? Otóż technika jest tylko jednym z elementów teatru, bo­gactwo repertuaru, różnorodność inscenizacji i nowoczesność pla­styki mają znaczenie dominujące. Przy świeczce, w workowatym garniturku też można stworzyć pasjonujący spektakl! Zbyt duże możliwości techniczne zdolne są zniszczyć teatr a wobec techniki pojazdów księżycowych będą i tak prymitywne. Technika nie może rządzić sztuką. Ale lepsza fachowość, większa sprawność pracowni, opanowanie nowszej technologii są dla nas osiągalne i konieczne, gdyż stwarzają więk­sze możliwości artystyczne.

Nie oceniajmy wszystkich te­atrów polskich na podstawie kil­ku dobrych, najczęściej stołecz­nych. W większości teatrów krawcy nie wiedzą jak skroić kontusz, a cóż dopiero współtwo­rzyć kostium poza zgodnością z realizmem historycznym. Z otrzy­maniem aparatów oświetlenio­wych są olbrzymie trudności, jeszcze większe - z częściami do nich. O dobrych malarzy teatralnych jest nadzwyczaj trudno, jest ich mniej niż dobrych scenogra­fów; rekwizytor nie ma pojęcia o żadnym stylu, maszyniści są złymi tragarzami... Zespoły tech­niczne najczęściej nie znają sztu­ki, którą się próbuje. Nie reda­guje się żadnego pisma dla tech­ników teatralnych - takiego jak w mniejszej Czechosłowacji czy NRD. To wszystko kiedyś zemści się na polskim teatrze. Najwyższy czas zająć się tą sprawą. W te­atrach powiększa się administra­cję, zespół techniczny raczej u­lega redukcji.

Nie obawiajmy się techniza­cji teatru, gdy grozi nam analfa­betyzm techniczny. Jestem jak najdalszy rozwiązaniom technicz­nym, dominacji maszyny i plasti­ku - zwłaszcza dzisiaj. Ale nie można zaakceptować nieporad­ności warsztatowej przy jedno­czesnym braku wszelakiej wraż­liwości plastycznej zarówno u malarza, jak i modelatora, i krawca a również elektryka i stolarza teatralnego. Podnoszeniu wiedzy i umiejętności technicz­nej powinno towarzyszyć kształ­cenie i wyrabianie smaku. Tech­nik w stosunku do scenografa po­winien być jak rzemieślnik w stosunku do mistrza np. w śred­niowieczu, gdy mistrz i rze­mieślnik wspólnie tworzyli katedrę czy ołtarz. Porozumienie między nimi było zupełne. Dziś brakuje go w teatrze.

Wydaje mi się więc, że polska droga do techniki teatralnej po­winna prowadzić przez wykształ­cenie artystyczne, estetyczne, przez przygotowanie współtwór­ców obdarzonych nieco mniejszą niż artysta-scenograf czy reżyser inwencją, talentem lecz zdolnych im sekundować .

W różnych okresach artystycz­nych - wyznaczanych w teatrze przez dramaturgię współczesną, przez inscenizację reżysersko-­scenograficzną - zmieniają się również zasady wykonawstwa. Dziś np. dostrzegamy fascynację starą deską, zniszczonym ale autentycznym rekwizytem; nie znajdziemy niczego podobnego w dekoracjach Pronaszki czy Da­szewskiego. Graficzne malowanie zostało zastąpione w pewnym o­kresie przez taszystowskie chla­panie farbą na granicy przypad­kowej improwizacji. Zmieniły się, w każdym razie powinny się zmienić, zasady oświetlania. Ina­czej niż dawniej muszą pracować krawcy. Bez zrozumienia tych przemian przez zespół tech­niczny, bez zmiany statusu pra­cownika technicznego w teatrze trudno mówić o współpracy, trudno o dobre wyniki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji