Artykuły

W stronę arcydzieła

To prawdziwa satysfakcja pisać o udanym przedstawieniu, szczególnie, gdy dotyczy scenicznej adaptacji materii tak emocjonalnie złożonej i gęstej, jak proza Fiodora Dostojewskiego. Reżyser Barbarze Sass udało się znaleźć klucz inscenizacyjny: nic nie uronić z zasadniczych wątków powieści i stworzyć jej przejrzysty, wiarygodny obraz. Przedstawienie zaskakuje śmiałą aranżacją przestrzeni teatru - z podestem wpuszczonym między widzów parteru, urodą scenografii Jagny Janickiej i intrygującą reżyserią świateł Wiesława Zdorta - z popisową sceną jazdy pociągiem.

Nic by to wszakże nie znaczyło bez właściwej obsady. Rewelacyjne role, których nie zawaham się nazwać kreacjami, stworzyli zwłaszcza Radosław Krzyżowski (Parfien Siemionowicz Rogożyn) i Dominika Bednarczyk (Agłaja Iwanowna Jepanczyn). Anna Radwan-Gancarczyk (Nastasja Filipowna Baraszkow) i Krzysztof Zawadzki (Książę Lew Nikołajewicz Myszkin) jeśli im ustępowali, to tylko nieco bardziej jednoznacznym rysunkiem psychologicznym swych postaci, o co "pretensje" można mieć głównie do autora.

Barbara Sass zrobiła widowisko o świecie, w którym królują pozory, a ludzie kierują się namiętnościami. Szczerość, prostolinijność, dobro są pojęciami z kategorii idei, dla których w realnym życiu zabrakło miejsca. Postępowanie w myśl zasad odbierane jest bowiem - zarówno w XIX, jak i XXI wieku - jako umysłowa ułomność. Brak życiowego praktycyzmu. Idiotyzm.

Wielka literatura sprawdza się na scenie tylko wtedy, gdy wykonawcy podołają ciężarowi ról. Czwórka protagonistów grała jak w natchnieniu. Radosława Krzyżowskiego chwaliłem rok temu za rolę Hamleta w Teatrze STU. Rogożynem potwierdził wspaniałą formę i klasę aktorską. Jego zdecydowany, twardo brzmiący głos ujawnia tłumioną moc porywczego charakteru postaci. Posępny, przystojny hulaka, starający się zawsze naginać świat do własnej woli, ulegnie znienacka porywom wyniszczającej namiętności do Nastasji. Rogożyn Krzyżowskiego emanował dzikim, nieokiełznanym niepokojem, pchającym go w sferę działań nieprzewidywalnych i irracjonalnych. Porywał.

Do głównych ról kobiecych inscenizatorka wybrała aktorki olśniewającej urody Nastasja Anny Radwan (zadziwiające, że macierzysty Stary Teatr od dawna nie ma dla niej propozycji) to kobieta, która z zalet ciała czyni oręż w walce z przedmiotowo traktującymi ją mężczyznami. Jasna, uduchowiona twarz nadaje jej poczynaniom pozór szlachetnej desperacji. Przyciąga wzrok każdym pojawieniem się na scenie.

Natomiast pod ujmującą i delikatną powierzchownością czarnowłosej, ciemnookiej Agłai Dominiki Bednarczyk drzemie demon zazdrości. Wspaniała rola! Dominika Bednarczyk oprócz wdzięku, dowcipu i nieprzeciętnej inteligencji bohaterki, potrafiła ujawnić również jej mroczne i sadystyczne cechy.

W końcu on, Książę Myszkin, najtrudniejsza, bo najbardziej jednoznaczna postać. Wysoki, szczupły Krzysztof Zawadzki, z kozią blond bródką, idealnie odpowiada wizerunkowi "biednego rycerza" z wiersza Puszkina, który recytuje Agłaja. Zagrał jednocześnie chodzący wyrzut sumienia oraz człowieka z krwi i kości. Idealizm i pokora w konfrontacji z podłością świata skazują go na całkowitą duchową izolację. Wzruszająca postać, wstrząsająca rola. Czworo aktorów gra koncertowo, z zaangażowaniem i prawdziwą determinacją.

Wśród krwistych postaci drugiego planu na uwagę zasługują zwłaszcza Anna Tomaszewska (Jelizawieta Prokofiewna Jepanczyn), Krzysztof Jędrysek (Łukian Timofiejewicz Lebiediew) i Marian Dziędziel (Ardalion Aleksandrowicz Iwołgin).

Jedyna pretensja do realizatorów dotyczy nazbyt współczesnej ilustracji muzycznej, o elektronicznym brzmieniu, skutecznie psującej nastrój poszczególnych scen. To jedyna słaba strona tego widowiska, które, mimo to, uznaję za sukces.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji