Artykuły

Udany początek

Przeszło dwumiesięczne wakacje łódzkich scen dobiegły końca. Przed nami kolejny teatralny se­zon. Czy spełni oczekiwania widzów, wyróżni się spektaklami o których będzie się mówić, kreacja­mi aktorskimi, które zapadną w pamięci?

Nie znamy jeszcze planów repertuarowych po­szczególnych scen, sądząc jednak tylko po tytułach przedstawień przygotowanych wcześniej, a któ­rych premiery prasowe odbędą się dopiero teraz, zapowiada się nieźle. Wystarczy jeśli powiemy, że wśród autorów, których dzieła trafiły na na­sze sceny znajdują się m.in. nazwiska Dostojewskiego, Fredry, Brechta.

Właśnie premierą "Idioty" Fiodora Dostojewskiego zainaugurował nowy łódzki sezon Teatr Stu­dyjny 83 im J. Tuwima.

Przyznam się szczerze, że szedłem na to przedstawienie z pewną nadzieją, ale i jednocześnie dużymi obawami. Adaptacja powieści tej miary zawsze jest zabiegiem ryzykownym, grozić może wieloma pułapkami, zbyt dużym uproszczeniem, zagubieniem jeśli już nie idei, to przynajmniej klimatu. Co prawda utwór teatralny jest dziełem samoistnym, trudno jednak uwolnić się od porów­nań i odniesień. Tak też było i w tym wypadku. "Idiotę" w Teatrze Studyjnym ogląda się na pewno z dużym zainteresowaniem, ba, niekiedy nawet z podziwem dla aktorskiej kreacji, ale i towarzyszącymi cały czas wątpliwościami dotyczą­cymi - zarówno wymowy spektaklu jak i jego przesłania.

Bagaż przemyśleń, wątpliwości, odwołań psycho­logicznych - czy jakże istotnych filozoficzno-re­ligijnych - z konieczności, wynikający choćby tylko z ograniczenia się do ram czasowych spektaklu, musiał zostać mocno zredukowany Złożo­ność dostojewskiej problematyki sygnalizują tyl­ko niekiedy - scenograficzne elementy religijnego kultu, czytane fragmenty Apokalipsy, czy przy­wołana w pewnej scenie, retrospektywna, pełna rozpaczliwej goryczy wypowiedź młodego człowie­ka zdającego sobie sprawę z nieuniknionej i nie­zawinionej bliskiej śmierci.

Krzysztof Rościszewski - autor adaptacji i zarazem reżyser przedstawienia - na tym zazna­czonym jedynie tle wyeksponował problem dobra i zła, a ściślej - konfrontacji dziecięco naiwnej wizji ideału ze złożonością natury ludzkiej. O ile z taką koncepcją można się jeszcze zgodzić, to już z ustawieniem niektórych głównych postaci jest już znacznie trudniej. Ujmijmy rzecz naj­krócej. Bez powieściowej znajomości sylwetki bohaterów, pewne ich posunięcia i działania na scenie są mało czytelne. Odnosi się to przede wszystkim do drugiego pod względem ważności bohatera dramatu - Rogożyna. Jego niepogłębiona sylwetka nie w pełni tłumaczy związki psycholo­giczne i wzajemne uwarunkowania trójki wiodą­cych postaci.

Zwolenników pisarstwa Dostojewskiego z pewnością takie "okrojenie" nie zadowoli, myśle jednak, że i oni nie odmówią przedstawieniu je­go zalet - siły wyrazu, umiejętnie poprowadzonej roli księcia Myszkina. Cezary Nowak może ją zaliczyć do najlepszych w swojej karierze. Stworzył postać - mimo że zbudowaną jedynie z półgestów, półuśmiechów i zawieszeń głosu - jedno­litą, przemawiającą z całą siłą do naszej wyobraź­ni, jednakowo prawdziwą w scenach zbiorowych jak i niemałych fragmentach monologów.

Żałować tylko należy, że nie udzieliły mu wspar­cia pozostałe wiodące postacie dramatu - An­drzej Krukowski - Rogożyn i Elżbieta Bielska-Graczyk - Nastasja Filipowna. Jak już jednak powiedziałem winić za to należy nie tyle akto­rów, co autora spektaklu.

Z poprawnych drugoplanowych postaci na wy­różnienie zasłużył Mirosław Henke, który z epizo­dycznej roli stworzył postać nie tylko wyrazistą, ale i charakterystyczną.

Przedstawienie, poprowadzone bez dłużyzn i zmuszające do uwagi, zrealizowane zostało w osz­czędnej, niemal symbolicznej scenografii (Andrzej Markowicz) zmieniającej swą funkcję w zależnoś­ci od oświetlenia. Umiejętna gra świateł, nie na­rzucająca się, ale odgrywająca dużą rolę w two­rzeniu klimatu muzyka (Ewa Kornecka) kolej­ne mocne strony spektaklu.

Mimo zgłoszonych wcześniej zastrzeżeń, z pew­nością zasługuje on na uwagę, skłania do my­ślenia, refleksji, a także - do ponownego sięg­nięcia po samą powieść. Myślę, że to dużo.

Warto zobaczyć "Idiotę" w Teatrze Studyjnym. Była to na pewno interesująca, choć zarazem pro­wokująca do dyskusji, inauguracja sezonu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji