Artykuły

Nowy Jork. Musical McLarena o Diorze na Broadwayu?

Malcolm McLaren [na zdjęciu] zamierza pójść w ślady Anne Fontaine. Po ubiegłorocznej projekcji filmu "Coco Chanel" ma powstać kolejne dzieło z modą w roli głównej - musical o Christianie Diorze.

Świat wielkich kreatorów, uwodzicielsko pięknych modelek, elitarnych pokazów mody i zawrotnie długich sukien - takich obrazków w filmie "Coco Chanel" o wizjonerce i rewolucyjnej dyktatorce mody nie brakowało. Ale z filmowymi biografiami wielkich osobowości bywa różnie: trudno uchwycić nietuzinkowość postaci, świetna historia pozostaje czasem nietknięta i zagłuszona w feerii pięknych i prostych (banalnych) obrazów. "Coco Chanel" Anne Fontaine nie odniósł spodziewanego sukcesu, mimo że materiał na sukces był niemal idealny. Z barwnej biografii - słynna projektantka mody, żona i kochanka milionerów, wychowanka zakonnic - można było stworzyć wielkie kino.

Tym trudniej przewidzieć, czego mogą się spodziewać fani Malcolma McLarena i wyznawcy Christiana Diora. Plotka o pracy McLarena nad musicalem "The Life and Times of Christian Dior" błyskawicznie obiegła zagraniczne serwisy już dwa lata temu. Wciąż jednak niewiele wiadomo - nieznana jest dokładna data premiery (wstępnie zaplanowano ją na 2010 rok) i kto wcieli się w tytułową postać. Pewne jest jedynie (a i to nie do końca, o czym niżej), że ma to być musical na Broadwayu, a o wyprodukowanie dzieła McLaren zwrócił się do Disneya i - jak sam twórca zapowiada na łamach "Paper Magazine" - od dawna nosił się z zamiarem wyreżyserowania spektaklu i wierzy, że odniesie on ogromny sukces. I tutaj należy uzbroić się w ostrożność.

Ekscentryczny przedstawiciel brytyjskich elit, w Polsce kojarzony głównie jako ojciec chrzestny punk rocka i kłótliwy menadżer zespołu Sex Pistols, ze światem mody związany jest niemal od początku swojej kariery - projektowaniem odzieży zainteresował się na przełomie lat 60. i 70., wraz z Vivienne Westwood otworzył w Londynie butik "Let it Rock" (później przemianowany na "Sex", skąd wziął się pomysł dla nazwy jego zbuntowanych podopiecznych). Zafascynowany nowojorskim undergroundem miał w swojej ofercie ciuszki dla fetyszystów, koszulki z gorszącymi pornograficznymi wzorami. Kiedy nie sprzedawał ciuchów, projektował kostiumy filmowe i teatralne, kiedyś nawet sam wyreżyserował spektakl o życiu Yvesa Saint Laurenta. Swoje plany wiązał też z kinem - po pierwszej wizycie w Hollywood McLaren wpadł na pomysł zrobienia musicalu według swojego albumu "Fans" z przeróbkami arii operowych. Ekranizacją zainteresował się sam Steven Spielberg.

- Wydało mi się, że płyta "Fans" może zainteresować filmowców, nikt bowiem wcześniej nie próbował zająć się operą w takim nowoczesnym ujęciu - mówił przeszło dziesięć lat temu w wywiadzie dla "Tylko Rocka". - Ekranizacją "Fans" zainteresował się Spielberg, ponieważ jego żona uprawiała wraz z żoną Harrisona Forda aerobic przy "Madam Butterfly" z mojej płyty i wierciła mu dziurę w brzuchu powtarzając: "Powinieneś pracować z Malcolmem McLarenem". Na co on wybuchał: "A kim do cholery jest Malcolm McLaren?".

Mimo wszystko Spielberg zapoznał się z płytą Brytyjczyka, zaprosił na rozmowę i udostępnił studio do pracy. Potem mieli się już nigdy nie zobaczyć. Spielberg był zajęty robieniem "Indiany Jonesa", a McLaren wydawał jego pieniądze przez dwa lata nie robiąc, jak twierdzi, nic. - Myślałem, że niebawem ktoś napisze do mnie: "Dziękujemy, żegnaj", ale nic takiego się nie wydarzyło - wspominał. - Całymi dniami wydzwaniałem więc do przyjaciół w Londynie, a oni z zazdrością mówili: "Do cholery, ty to masz szczęście, siedzisz sobie w Hollywood, nie robisz nic, pływasz, grasz w tenisa, oglądasz mnóstwo filmów i jeszcze ci za to płacą." Ale w końcu po dwóch latach doszedłem do wniosku, że trzeba się zbierać do domu, bo to nie ma sensu.

Musical McLarena, jeśli dojdzie do jego realizacji, mógłby być dziełem smakowitym: powojenny Paryż z czasów Diora, lata największej popularności francuskiego projektanta, atmosfera belle époque i rock'n'roll. Ale dopóki efekty tych zapowiedzi nie ujrzą światła dziennego, w rewelacje dyżurnego mitomana brytyjskiego show-biznesu trudno uwierzyć. Tak samo jak w plotkę, że w 2000 roku miał kandydować na stanowisko... burmistrza Londynu. Za to film na temat samego McLarena - to mogłoby być kino. A nawet musical.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji