Artykuły

Intensywna Carmen bez Cepelii

Nie pierwsze to spotkanie Adamika z bodaj najpopularniejszym na świecie dziełem operowym. W 2006 roku inscenizacją w łódzkim Teatrze Wielkim zaskoczył odbiorców realistyczną scenerią. Co czeka publiczność tym razem? Podczas wczorajszej konferencji prasowej, Adamik na samym wstępie zaznaczył, iż choć nową inscenizacją kieruje potrzeba rekonstrukcji klasycznego repertuaru, to nie chce zmieniać sensu oryginału - pisze Łukasz Badula w portalu kulturaonline.pl

Skoczne melodie z partytury "Carmen" rozbrzmiewają dziś w co drugiej reklamie, ale blisko półtora wieku, w momencie swojej premiery (1875 rok), dzieło Georgesa Bizeta klasyką wcale się nie jawiło. Oparte na mrocznym opowiadaniu Prospera Mérimée, zrywało przecież z typową dla oper baśniowo- mitologiczną tematyką, a rozbuchaniem emocji przeczyło ówczesnej epoce naukowego, racjonalnego oglądu świata. Pierwsi widzowie potraktowali "Carmen" niczym herezję wobec kanonu. O ironio, na przestrzeni lat kolejni reżyserzy są rozliczani z wierności właśnie wobec tej gatunkowej herezji. Na ile jest w stanie ją uwierzytelnić na nowo Laco Adamik, okaże się już 5 marca na deskach Opery Krakowskiej.

Nie pierwsze to spotkanie Adamika z bodaj najpopularniejszym na świecie dziełem operowym. W 2006 roku inscenizacją w łódzkim Teatrze Wielkim zaskoczył odbiorców realistyczną scenerią. Co czeka publiczność tym razem? Podczas wczorajszej konferencji prasowej, Adamik na samym wstępie zaznaczył, iż choć nową inscenizacją kieruje potrzeba rekonstrukcji klasycznego repertuaru, to nie chce zmieniać sensu oryginału. "Carmen" na deskach Opery Krakowskiej ma zatem być próbą ponownego zrozumienia losu bohaterów libretta. Don José według Adamika jest tu postacią na wskroś współczesną, bliską współczesnym gwiazdom mediów. Nic dziwnego, iż to on, owładnięty obsesyjną, popychającą do zbrodni, zaborczą miłością stwarza perspektywę, z której widz postrzega cały dramat.

Dla Adamika nie mniej ważne są konotacje między tłem społecznym okresu narodzin opery Bizeta a tym, co dzieje się obecnie. Stąd zdecydowane, jak symbolicznie ujął reżyser, wyrzucenie wszelkiej Cepelii i położenie nacisku na określonego typu wystrój przestrzenny. Scenografię, za którą odpowiada Barbara Kędzierska, tworzy industrialna, surowa architektura, sygnalizująca narodziny nowej, ekspansywnej rzeczywistości postępu. Jeśli wierzyć deklaracjom Adamika, nie ma tu miejsca na umowną, pocztówkową Hiszpanię, znaną z wielu zachowawczych inscenizacji opery.

Choć reżyser w nowej interpretacji "Carmen" dostrzega ekspiację wspomnianego dramatu Don José, rzecz jasna uwaga widzów będzie tradycyjnie skoncentrowana na postaci tytułowej. Kuszącej, dzikiej i wyzwolonej Cygance, która wodzi mężczyzn za nosy. Adamik chce niejako oddać sprawiedliwość tej postaci. Nie będzie rozpustną dziewczyną, tylko człowiekiem żyjącym intensywnie. Ten, kto szybko umiera, szybko żyje, co nie oznacza, że żyje powierzchownie - wyjaśnił na konferencji.

Partie Carmen u Adamika wykonują trzy mezzosopranistki. W przypadku Małgorzaty Walewskiej - wszechstronnej śpiewaczki o międzynarodowej renomie, właściwie można już mówić o swoistym tour de force. Rola Carmen od kilkunastu lat znajduje się w repertuarze artystki i jak sama wyznaje, tym razem praca nad nią przypominała wręcz grę na planie filmowym. Ważny jest każdy gest i emocjonalne napięcie pomiędzy postaciami.

Obok Walewskiej partie Carmen odtworzą dwie młode solistki - Monika Ledzion ze stołecznej Opery Kameralnej oraz znana bywalcom Opery Krakowskiej - Agnieszka Cząstka. Godnymi partnerami dla artystek na scenie powinna być męska obsada inscenizacji. W Don Jose wcielą się Tomasz Kuk, Vasyl Grokholskyi oraz przykuwający uwagę Arnold Rutkowski - laureat niezwykle prestiżowego konkursu międzynarodowego "Operalia". Innym utytułowanym śpiewakiem w krakowskiej "Carmen" jest natomiast Martin Babjak, grający Escamilla, m.in. zwycięzca filadelfijskiego konkursu im. Pavarottiego. Nad muzyczną stroną całości czuwa zaś Tadeusz Kozłowski.

To jak dotąd czwarta inscenizacja "Carmen" na deskach Opery Krakowskiej. Czas pokaże, czy będzie w stanie dorównać innym spektakularnym ujęciom tematu, jak np. wspominana na konferencji szalona inscenizacja Roberta Skolmowskiego z wrocławskiej Hali Ludowej. Uroczysta premiera już w piątek 5 marca o 18.30, a kolejne spektakle jeszcze tego samego miesiąca 6, 7 i 9. Potem "Carmen" powróci na afisze jeszcze w maju.

Premierze spektaklu towarzyszy wystawa autorstwa Adama Czopka, uwzględniająca rozmaite plakaty do operowych przedstawień Bizeta z całego świata, m.in. mediolańskiej La Scali czy londyńskiej Covent Garden. Ekspozycję można oglądać w foyer Opery Krakowskiej w czasie trwania spektakli oraz na godzinę przed ich rozpoczęciem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji