Artykuły

Cytaty z "Irydiona" [ fragm.]

Akcja "Irydiona" rozgrywa się w rzymskim pałacu cezarów, w świątyniach i katakumbach, na miejskich ulicach i placach, ale w przedstawieniu dramatu Krasińskiego w Teatrze "Wybrzeże" cała architektura starożytnego Rzymu rozpływa się w nicości. W wyreżyserowanym przez Krzysztofa Babickiego spektaklu scena jest pusta. Snopy reflektorowych świateł wydobywają z mroków pochylony w kierunku widowni podest. Jego powierzchnia ma kształt ogromnego trójkąta, jego wierzchołek rozpływa się w ciemnej czeluści scenicznej przestrzeni. Na początku spektaklu, u podstawy podestu, stoi kilka kufrów walizek, gromadzi się, w czarnych podróżnych strojach, grupa postaci (Podobną scenę oglądamy w finale spektaklu). Jedna z postaci wypowiada słowa: "Już się ma pod koniec starożytnemu światu" - i rozpoczyna się akcja. Wpisana od razu w teatralną symbolikę sugerującą, że wszystko co dalej zobaczymy, winniśmy odnieść do zgoła innej historii, niż ta, której realia stanowią bezpośrednie tworzywo fabularno-dramatycznej tkanki utworu.

Inscenizacja Krzysztofa Babickiego z natarczywością eksponuje, niewątpliwy skądinąd związek "Irydiona" z historią klęski Powstania Listopadowego. I stara się ówże związek uzewnętrznić sposobami poniekąd analogicznymi do tych, jakimi kiedyś, wystawiając w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie "Lilię Wenedę" posłużyła się Krystyna Skuszanka. Przypomnijmy, że dokonała ona czegoś w rodzaju podmiany symboli, że kostium mityczno-historyczny, w jaki przyodział problematykę sztuki Słowacki, zastąpiła znacznie dziś czytelniejszym, językiem romantycznych symboli i znaków niejako bezpośrednio związanych z wydarzeniami towarzyszącymi życiu poety. Rozgrywając akcję utworu, zamiast w pejzażu prehistorycznej baśni, entourage'u romantyczno-emigracyjnego salonu - uwidoczniła sytuacyjny kontekst narodzin ,,Lilii Wenedy", kontekst emigracyjnych sporów o klęskę Powstania Listopadowego i form dalszej egzystencji polskiego społeczeństwa.

Babicki stara się o ujawnienie sytuacyjnych kontekstów narodzin "Irydiona" - dramatu, o którym wiadomo, że został napisany również w okresie bezpośrednio popowstaniowym. W grupie obecnych na scenie, zarówno na początku jak i w finale spektaklu, pielgrzymów, rozpoznajemy udających się na emigrację byłych powstańców, w ogarniających ich mrokach - żałobę narodową, w trójkątopodobnym, podeście - emblemat symbolicznego znaku opatrzności, czuwającej (niczym w widzeniu Księdza Piotra w "Dziadach") nad dopełnieniem się losów narodu w planie nadrzędnego boskiego porządku, który kiedyś zapewni urzeczywistnienie się dziejowej sprawiedliwości, upadek carskiego imperium i zmartwychwstanie pokonanej, zniewolonej Polski.

Miejsce, czas, sytuacje, z którymi, w intencji reżysera, widz powinien przede wszystkim kojarzyć rozgrywające się w przedstawieniu sceny, wyraźnie - jak powiedziałem - sugerują początek i finał spektaklu. Ale nie tylko one. Symboli i znaków mających - by tak rzec - uwydatniać aluzyjność dramatu Krasińskiego, poprzez wprowadzanie do przedstawienia ikonografii bezpośrednio w polskim romantyzmie związanej z Listopadowym Powstaniem, odnajdujemy w spektaklu znacznie więcej. Bardzo charakterystyczny jest tu na przykład kostium w jakim występuje tytułowy bohater utworu, Irydion (Jacek Mikołajczyk) nosi w spektaklu białą koszulę, czarne spodnie, czasami oglądajmy go w narzuconym na ramiona żołnierskim płaszczu. A jeśli dodać do tego spontaniczność działań i gestów aktora, młodzieńczość jego sylwetki, wrażenie, iż mamy oto przed sobą postać, która równie dobrze, bez zmiany ubioru, gestu, postawy, zamiast słowami Irydiona, mogłaby mówić słowami Kordiana, czy Konrada z "Dziadów" - staje się nieodparte. Tylko niestety - wraz z owym wrażeniem nasuwa się również pytanie: na ile proponowana w gdańskiej inscenizacji "Irydiona", interpretacja dramatu Krasińskiego - jest interpretacją uzasadnioną.

Na pierwszy rzut oka nie można odmówić jej zasadności. Na pozór wszystko się zgadza. Nawet czytając podręczniki historii literatury można przecież dowiedzieć się, że - jak w "Kordianie" i w "Dziadach" - tak również w "Irydionie" odnajdujemy motywy spisku i zemsty, że tematem każdego z utworów jest sprawa narodowa, że mówiąc w "Irydionie" o rzymskim imperium, w istocie, mówi i myśli Krasiński o imperialnej carskiej Rosji. Ale czy rola teatru, w interpretacji romantycznej klasyki, nie powinna przypadkiem polegać na czymś więcej, niż na komunikowaniu prawd podręcznikowych?

Deszyfrujący mityczną symboliką historycznego kostiumu zabieg, jakiego w swym przedstawieniu wobec "Lilii Wenedy" dokonała Krystyna Skuszanka, poprzez wyraźne wskazanie do jakich wydarzeń, w bieżącym życiu społeczno-politycznym, chciał się odnieść Słowacki, nie tylko rozjaśnił, ale i poszerzył, w odbiorze publiczności, wymowę utworu. Odrzucając tradycyjnie stosowane podczas inscenizacji "Lilii Wenedy" środki przekazu, nie burzył konstrukcji i dramatu. Ukonkretniał "Lilię Wenedę", lecz przypomnijmy, że pewne zdarzenia, w innym utworze Słowackiego, właśnie w "Kordianie", stanowią w gruncie rzeczy dramatyzację autentycznych wydarzeń poprzedzających powstanie. Podobnie rzecz ma się z "Dziadami". Ale że przypomnijmy też jeszcze, że w obu utworach konkretyzm stanowi kanwę wielkiej poezji mówiącej nie tyle o bieżącej polityce, co mikro i makrokosmosie bytu człowieka, o sprzecznościach ludzkiej natury, o egzystencjalnych i historiozoficznych wymiarach ludzkiego losu.

"Irydion" zawiera w sobie problematykę podobnie rozległą, ale ani do "Kordiana", ani do "Dziadów" nie jest podobny jako dramaturgiczna struktura. Nie jest również podobny do "Lilii Wenedy", sztuki, w której prehistoryczne mityczna anegdota, wobec rzeczywistego przesiania utworu, jest pretekstowa. W "Irydionie" akcja, fabuła mimo całej symboliki dzieła autora "Nie Boskiej komedii", posiada znaczenie podstawowe. Prawda - toczący się w epilogu "Irydiona" sąd nad duszą głównego bohatera może przypominać zakończenie "Fausta" Goethego, czy sceny "Dziadów" ukazując walkę o duszę Konrada. Ale zasadnicze partie utworu o wiele bliższe są realistycznej dramaturgii Szekspira. Główne wydarzeniowe wątki "Irydiona" - związane z dworem Heliogabala, stronnictwem Aleksjana, działalnością tytułowej postaci sztuki, katakumbami - odsłaniając wielowymiarowość kreowanego w dramacie obrazu rzeczywistości, spełniają też funkcję głównych nośników wielowymiarowości historiozoficznej i egzystencjalnej refleksji Krasińskiego w "Irydionie".

Babicki, na początku i w finale spektaklu, scenami z pielgrzymującymi emigrantami, tworzy ramę kreowanego na scenie obrazu. Ale dążność do urzeczywistnienia zamysłu aby obraz ów, zamiast najpierw do starożytnego Rzymu, od razu odnosił się do rzeczywistości polskiej, powoduje tak wielką selekcję w wydarzeniowej kanawie dramatu, że w przedstawieniu, zamiast wymienionych wyżej wydarzeniowych ciągów, oglądamy zaledwie "cytaty" z dramaturgicznej akcji "Irydiona". I tak zadanie zostaje wypełnione. Inscenizacja Babickiego faktograficzne przesłanki towarzyszące powstawaniu "Irydiona" wskazuje dobitnie. Tyle tylko, że dzieje się to za cenę dekompozycji dramaturgicznej struktury utworu, i że przesłanki owe zamiast prezentować się jako punkt wyjścia - zostają w Teatrze "Wybrzeże" zaprezentowane jako punkt dojścia rozważań Krasińskiego. Tyle tylko ()

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji