Artykuły

Śmierć z bakaliami

Z Mrożkiem to kłopot. Niby wiadomo, że kpiarz i humorysta, że uplasował się po stronie "szyderców", czyli na antypodach "legendy romantycznej", i z tego względu na wieszcza kiepsko się nadaje. Zarazem jednak wyświęcono go na klasyka, a w Polsce tak już jest, że zyskując miejsce w panteonie literackim zyskuje się również "rząd dusz". Chcesz, nie chcesz, musisz.

Od tej chwili naród czeka na słowo pisarza w przekonaniu, że będzie to słowo osobliwe, że zagrzmi niczym wystrzał armatni. Gdy Mrożek strzela, wszyscy wstrzymują dech i... zamiast potężnego pocisku spada lekka piłeczka, hop, hop, figlarnie podskakuje na scenie. Więc kłopot. Bo owszem, wesoło, ale kaliber nie ten, wielki pisarz, a tu takie ot, żarciki, przecież on tak zawsze, no, ale wypadałoby... Na widowni wrze jak w ulu.

Rzecz w tym, że najnowsza sztuka Mrożka jest raczej scenicznym żartem aniżeli rozbudowanym dramatem. Choć temat ma arcypoważny: śmierć. Wkracza ona na scenę pod postacią wytwornej damy, od stóp do głów spowitej w czerń. Zasiada przy stoliku w niewielkiej kawiarence. I tu spotyka swoje ofiary czyli zwykłych śmiertelników. Nie trzeba dodawać, że konfrontacja tej groźnej i tajemniczej istoty ze światem potocznych pojęć, wyobrażeń i reakcji jest źródłem iście Mrożkowego komizmu.

Mamy zatem dwie wdowy, przybyłe prosto z pogrzebów, które dla ulżenia zmęczonym stopom zsuwają buty, a dla pokrzepienia sił żarłocznie opychają się tortem czekoladowym. Jedną gra Marta Lipińska, drugą - Zofia Kucówna. Ta pierwsza uosabia typ słodkiej idiotki, ta druga - apodyktycznej zołzy. W kawiarni prowadzą długi, roziskrzony dowcipem, starannie przez reżysera wycieniowany dialog, prawdziwy popis aktorskiej maestrii. Mamy też - sztuka zbudowana jest z żelazną symetrią - dwóch Panów, wyobrażających klasyczną Mrożkową parę z "Emigrantów": trywialnego prostaka (Krzysztof Kowalewski) i wyrafinowanego intelektualistę (Henryk Bista). Ten pierwszy traktuje śmierć z głupkowatym prymitywizmem - za karę zginie pośliznąwszy się na skórce od banana, ten drugi stanowi komiczne ucieleśnienie postawy melancholijno-heroicznej, wywiedzionej z tradycji romantyzmu. Mamy wreszcie mistrza ceremonii - kelnerem w osobliwej kawiarni jest Wiesław Michnikowski i jemu właśnie przypada w udziale najwspanialsza etiuda aktorska tego przedstawienia. Mrożkowy dowcip, wydobyty i podkreślony nienaganną reżyserią Axera (na Boga, prosimy częściej!) oraz imponująca biegłość aktorów składają się na spektakl teatralnie perfekcyjny, komponowany i cyzelowany w najdrobniejszych szczegółach. Czy można żądać więcej?

Hmm...

Teatr Współczesny: "Wdowy" Sławomira Mrożka. Reżyseria: Erwin Axer. Scenografia: Ewa Starowieyska. Muzyka: Andrzej Kurylewicz. Układ ruchu: Janusz Józefowiez. Premiera: 30 grudnia 1992.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji