Artykuły

Dell`arte, kabaret i adepci

Wchodząc na widownię widzimy, że już coś się dzieje: na scenie wielka, starożytna maska teatralna, a w jej oczodołach, ustach i wokół niej kręcą się aktorzy. Za chwilę, błaznując, przywitają nas i zaproszą na cu­downe przedstawienie o pięknej, acz okrutnej, księżnicz­ce Turandot. Błaznująca czwórka to dobrze znane postacie z commedia dell' arte: Pantalon, Tartalja, Truffaldino i Brigella.

Uwaga, uwaga, a oto zo­baczycie państwo wspania­łych artystów, którzy za po­mocą swego kunsztu wycza­rują przed wami owa ucieszną opowieść! Maska unosi się w górę, a my przez chwilę obserwujemy chiński teatr cieni na olbrzymim białym parawanie. To jakby po­większony, starochiński delikatny malunek tuszem na zwoju jedwabiu. Ale nie ma czasu na podziwianie fine­zyjnego rysunku. Rusza obrotówka, i trzask - przez dziu­rę w malowidle wyskakuje pierwsza postać: to pan Woj­ciech Osełko (aktorzy są w swoich prywatnych ubra­niach), który odegra prześwietnego Altuma, cesarza Chin! A tuż za nim wiotka pani Teresa Filarska, która wcieli się w tytułową Turan­dot... Pantalon wraz ze swoją kompanią przedstawiają kolejnych wykonawców, śmieszek Truffaldino wykręca w powietrzu salta, obrotówka pędzi, muzyka gra - niech żyje teatr!

Tak rozpoczyna się ta pyszna zabawa, która trwać będzie ponad trzy godziny: "Księżniczka Turandot" Carlo Gozziego w reżyserii w reżyserii Ryszar­da Majora - przedstawienie dyplomowe III roku Studia Aktorskiego przy Teatrze "Wybrzeże".

Aktorstwo tego przedsta­wienia zasługuje na słowa uznania. Każde zadanie zo­stało tu spełnione należy­cie, a były również i role, które wzniosły się o wiele wyżej ponad profesjonalną poprawność. Znakomity w ro­li Altuma okazał się Woj­ciech Osełko. Jego zniewieściały cesarz, powodowany nie skrywaną słabością do swego przyszłego urodziwe­go zięcia, wywoływał nie słabnące do końca spektaklu salwy śmiechu. To rola-drobiazgowo opracowana, i to zarówno pod względem sposobu poruszania się (przy­garbiony i drepczący), jak i bardzo wyrazistego gestu czy specyficznego sposobu mówienia: błyskawicznego prze­chodzenia od furioso do piano i odwrotnie, Lidia Janus stworzyła z kolei świetną po­stać Skiryny, starej Chinki; nie sposób nie docenić rów­nież czterech masek z commedia dell' arte: Krzysztofa Biliczaka (Pantalona), Hen­ryka Frelicha (Tartalię), Ja­cka Godka (Truffaldina) i Mariusza Pujszę (Brigellę).

Aktorów od samego począt­ku określają i warunkują ko­stiumy. Dla przykładu - Turandot i dworki muszą drobić maleńkimi kroczkami na ko­turnach, obszerne rękawy Al­tuma narzucają aktorowi sposób gestykulacji a ledwie trzymająca się głowy peruka Skiryny okre­śla jej sposób poruszania się. A przyznać trzeba, że kostiu­my te są bardzo ładne, szcze­gólnie mogą podobać się ich intensywne, żywe kolory z przewagą żółci i pomarańczu. Znakomicie prezentują się one na tle czarnego horyzon­tu, który ograniczony z góry szeregiem chińskich lampio­nów, stanowi zasadniczy ele­ment scenografii. Jego uzupełnienia stanowią ruchome, dowcipne elementy, spuszczane z góry przez teatralną maszy­nerię: jest tu m. in. zabaw­ny tron-rower, brama wja­zdowa do pałacu Turandot z kratą z fallusków czy wiszący tapczan książęcy.

Jak zatem - na zakoń­czenie - należałoby określić poetykę tego przedstawie­nia? Wydaje mi się, iż jest ona bardzo bliska kabareto­wi. Kabaretowi, w którym w fantastyczny sposób splata się "konferansjerka" rodem z dell'arte, dowcip i błazenada, satyra na nas samych oraz wątek baśniowy, który każe nam wierzyć, że na tym najlepszym ze światów wszystko się dobrze kończy. Tylko czy aby na pewno?...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji