Artykuły

Kłopoty Simone z ciałem

"Persona. Ciało Simone" w reż. Krystiana Lupy w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Paweł Sztarbowski w Metrze.

W sobotę Krystian Lupa pokazał drugą część tryptyku "Persona". Po Marilyn Monroe wybrał jako fenomen XX wieku francuską mistyczkę Simone Weil. A do jej roli - Joannę Szczepkowską, która wyczekiwaną premierę zamieniła w katastrofę

"Persona. Ciało Simone" w Teatrze Dramatycznym w Warszawie - najnowszy spektakl Krystiana Lupy pozornie poświęcony jest Simone Weil, francuskiej myślicielce i mistyczce żydowskiego pochodzenia. Tak naprawdę jednak to snuta powoli opowieść o zmaganiu się z życiową rolą, ze świętością, z objawieniem, a może nawet opętaniem. Spektakl toczy się wokół postaci Elżbiety Vogler (powściągliwa, wyjęta z teatralnych schematów Małgorzata Braunek), bohaterki "Persony" Ingmara Bergmana, która po 30 latach milczenia próbuje wrócić do aktorstwa, by zagrać u młodego reżysera (Andrzej Szeremeta) Simone Weil. Waha się, czy przyjąć tę rolę, drąży pomysł reżyserski, a z drugiej strony fascynacja postacią mistyczki nie daje jej spokoju. Czyta zachłannie jej pisma, prowadzi dzienniczek, w którym wypisuje inspirujące fragmenty Pomysł Lupy na zmaganie się z Weil jest o tyle ciekawy że każdy, kto zetknął się z jej zapiskami, zachwycił się zapewne pięknem tych fraz.

Wypowiedziane na głos zdają się jednak pretensjonalne. Czy pomysły Weil, by porzucić działalność naukową i podjąć pracę w zakładach Renault, dzieląc w ten sposób cierpienie robotników, są przejawem świętości czy tylko pozą? Zachłanne obcowanie Vogler z postacią sprawia, że Simone (Joanna Szczepkowska) objawia się. Sceny rozszczepienia świadomości aktorki i pojawienia się postaci, z którą prowadzi zmaganie, to najgenialniejsze momenty spektaklu. Szczepkowska wnosi dawkę nowej energii, a jej nerwowość to doskonały kontrapunkt dla medytacyjnego rytmu. Ale zamiast to wykorzystać, aktorka zerwała spektakl. Nagle widzom i reżyserowi pokazała goły tyłek! Prowokacyjnie zapytała: "jak daleko można pójść?". Powolna rozmowa o duchowości i boskości nie miała już szansy się pozbierać. Wielkie brawa dla Małgorzaty Braunek, bo to tylko dzięki jej morderczemu wysiłkowi przedstawienie w ogóle dobiegło końca.

Krystian Lupa odciął się od popisów aktorki. A ja wiem, że dokładnie o taki szum Joannie Szczepkowskiej chodziło. Ostatnio jest o niej głośno głównie z powodu kontrowersyjnych wypowiedzi. Czyżby tym razem bała się niedopracowanej roli? A może irytowało ją, że to nie ona, tylko Braunek prowadzi cały spektakl? Ktoś ubolewał przed premierą, że teatr ma problem ze Szczepkowską. Po tym, co wydarzyło się na premierze "Persona. Ciało Simone" widać, że przede wszystkim Joanna Szczepkowska ma problem ze sobą. Miała szansę na wybitną rolę, ale wolała pójść w pensjonarskie wygłupy Szkoda.

(...)

Całośc w Dzienniku Metro.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji