Artykuły

Robię spektakl przede wszystkim dla siebie

- Myślę, że spektakl będzie bardzo zróżnicowany, i smutny, i przygnębiający, i śmieszny, i z wielkimi emocjami, napięciami miłosnymi oraz seksualnymi. Czyli - jak w życiu - będzie wszystko - mówi Linas Zaikauskas, reżyserujący "Wujaszka Wanię" Antoniego Czechowa w Teatrze Powszechnym im. Jana Kochanowskiego w Radomiu.

W Teatrze Powszechnym trwają ostatnie próby do spektaklu "Wujaszek Wania" Antoniego Czechowa. Sztuka grana była już wielokrotnie na scenach całego kraju, teraz przyszła kolej na Radom. Przedstawienie wyreżyseruje Linas Zaikauskas, który szefował radomskiemu teatrowi w latach 1998-2001. O jego najnowszym spektaklu rozmawialiśmy 29 stycznia, czyli w dzień urodzin autora sztuki, Antoniego Czechowa

Karolina Stasiak: Powraca Pan do Radomia i teatru po 9-letniej przerwie.

Linas Zaikauskas: - Jeśli chodzi o pracę, to tak, ale przez te wszystkie lata bywałem czasem w Radomiu. Zauważyłem, że przez ten czas miasto i jego centrum bardzo się zmieniły. (...) Dla mnie to też sentymentalna podróż, spotkałem ludzi, z którymi kiedyś współpracowałem, kolegowałem się. Jestem bardzo wdzięczny dyrektorowi Zbigniewowi Rybce, że zaprosił mnie do współpracy.

Reżyseruje pan spektakl "Wujaszek Wania". Dlaczego ten tekst, dlaczego Antoni Czechow?

- Tekst zaproponował mi dyrektor, z jakiego dokładnie powodu nie wiem. Mogę się jednak domyślać, że jest ich co najmniej dwa. Pierwszy to taki, że teatr działa prężnie, ma już spektakle, które zarabiają kasę i może sobie pozwolić na przedstawienia dla tzw. radości i honoru domu, czyli ambitne i intelektualne. Drugi powód jest chyba taki, że w tym roku obchodzimy 150. rocznicę urodzin Antoniego Czechowa i cały świat bardzo szeroko świętuje to wydarzenie. Odbywają się międzynarodowe festiwale w Japonii, Korei, Stanach Zjednoczonych, Rosji i Europie. Bardzo dobrze, że Radom też zwrócił uwagę na tego pisarza.

O czym jest "Wujaszek Wania"?

- O miłości.

A nie o zmarnowanym życiu?

- O zmarnowanym życiu też. U dobrego autora, a takim jest na pewno Antoni Czechow, nie ma tylko jednego tematu. Ten dramat jest zbiorem wątków. Mowa jest o namiętnościach, zmarnowanej miłości i zmarnowanym życiu, do którego trudno się dostosować - pan kocha panią, pani kocha kogoś innego, a ten też jej nie kocha, tylko jakąś inną. Myślę, że dość aktualny jest temat dotyczący szczęścia, którego pragniemy teraz, natychmiast i zapominamy o chrześcijańskiej formule, że prawdziwe szczęście możemy osiągnąć tylko w raju. Oczywiście, jeśli na nie zasłużymy na ziemi.

Czy będzie to sztuka smutna, przygnębiająca, melancholijna, czy pewne elementy humoru się w niej pojawią?

- Myślę, że spektakl będzie bardzo zróżnicowany, i smutny, i przygnębiający, i śmieszny, i z wielkimi emocjami, napięciami miłosnymi oraz seksualnymi. Czyli - jak w życiu - będzie wszystko.

Jaki będzie tytułowy wujaszek Wania i dlaczego zdecydował się pan obsadzić w tej roli Jarosława Rabendę?

- W moim spektaklu wujaszek Wania będzie osobą inteligentną, wykształcona, mądrą, ale nie potrafiącą postępować z kobietami. A dlaczego Jarosław Rabenda w tej roli? Myślę, że jest on jednym z najlepszych aktorów w Radomiu, ma prawie tyle lat, co wujaszek Wania i może już grać nie tylko amantów, ale też bardziej głębokie role (śmiech). Chociaż było to dla niego samego niespodzianką, bo myślał, że będzie Astrowem.

Jakie emocje będą towarzyszyć widzom?

- Nigdy o tym nie myślę, robię spektakl przede wszystkim dla siebie. A jak zrobię dobrze dla siebie, to mam nadzieję, że widzom też się spodoba. (...)

Dużo jeszcze pracy przed premierą?

- Trochę jej zostało i jak zawsze będzie brakować jeszcze jednej nocy. Próby trwają, pracujemy namiętnie i mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.

Całość w Gazecie Wyborczej - Radom

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji