Artykuły

Oswajanie szwarcbohatera

"Już się Ciebie nie boję, Otello!" w reż. Joanny Lewickiej na Scenie Prapremier Invitro w Lublinie. Pisze Sylwia Hejno w Polsce Kurierze Lubelskim.

W XVII w. Thomas Rymer, angielski krytyk skwitował "Otella" Szekspira mniej więcej takimi morałami: primo - to ostrzeżenie dla panienek, aby nie uciekały z Murzynem. Secundo: aby uważnie pilnowały bielizny (chusteczka Desdemony w tamtych czasach była jak najbardziej bielizną). I wreszcie tertio: aby mężowie, nim w szale zazdrości poduszą żony, postarali się przynajmniej o dowody ich niewierności. A jakie byłyby trzy morały po sobotniej premierze "Już się Ciebie nie boję, Otello!" Sceny Prapremier InVitro?

Po pierwsze: związek czarnego Otella i jasnej Desdemony musi skończyć się tym, że Desdemona również stanie się czarna. "Czerń" współczesnego Otella Artura Pałygi w reżyserii Joanny Lewickiej jest efektem nieufności wobec obcego. Czy chodzi o Maura, czy o byłego gangstera - na społecznym tle jego obecność przypomina plamę na obrusie. Na Otellu (Dariusz Jeż) skupiają się ludzkie lęki i ich odwrotność, czyli fascynacja. Rozbudza w swoich towarzyszach ich własne niepokoje i obsesje, bo w gruncie rzeczy, zgodnie ze znaną prawdą "obcy jest we mnie".

Po drugie: ważniejsze od tego, kto gubi bieliznę, jest to, kto ją kradnie. Desdemona przez większość sztuki nie przeszkadza i ustępuje miejsca Emilii. Jest o wiele silniej zarysowana niż w pierwowzorze. Ewa Pająk tworzy postać bardzo wyrazistą, choć - jak wszyscy bohaterowie - pozostaje zniewolona swoimi strachami i to one zmuszają ją do nielojalności.

Po trzecie: nienawiść nie ma sensownego motywu. Reżyser całej intrygi Jago (Paweł Pabisiak) ma chłodny umysł Machiavellego oraz wyrafinowany czar romantycznego diabła. Zło w jego wydaniu to sztuka dla sztuki. Oddanie mu władzy nad spektaklem rozstrzyga wpisany w dramat konflikt między Otellem a nim: ten pierwszy był skazany od początku.

Sztuka Artura Pałygi w reżyserii Joanny Lewickiej wydobywa z dramatu Szekspira psychologię i używa jej do własnych celów - stworzenia przekroju lęków wybranej grupy. Różne zabiegi demaskatorskie pomagają nam przybliżyć jej reprezentantów: skoro Hamlet czy Otello zastąpił moralitetowego Każdego, to dlaczego zza Otella nie miałby się pokazać Dariusz Jeż, amator i intruz wśród aktorów? Dochodzi także do sytuacji odwrotnej, zza Jeża wychyla się Każdy: ktoś nieswój, przestępca, imigrant, albo potencjalny terrorysta. Ten zamach na klasykę kieruje nasze oczy w stronę jednostek niechcianych, bo tajemniczych.

Potraktowany współcześnie i bez sentymentalizmu "Otello" jest ciężki od eksperymentów i mnożących się wątków (np. podobieństwa kłamstwa i prawdy inscenizowanej - nawet gdy aktorzy nie grają, to nadal przecież grają). Współczesna tragedia wielkich gestów i wielkich emocji, z brutalnym językiem, co rusz przecinana monologami i zabarwiona erotyką nieustannie balansuje na granicy przeładowania. Unika go o włos, ale wdzięcznie, dzięki brakowi scenografii, który zresztą sugeruje, że rzecz "tu i teraz" może dziać się wszędzie oraz dzięki błyskom humoru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji