Artykuły

Ryszard III

FELIKS FALK zrealizował w ośrodku krakowskim dramat Williama Szekspira "Ryszard III". Tytułowa postać tej sztuki grało wielu wybitnych aktorów, m.in. Jacek Woszczerowicz. Feliks Falk zaprosił do współpracy Andrzeja Seweryna, aktora, którego dorobek ostatnio bardziej znany jest za granicą niż u nas. Przyjechał on do Krakowa specjalnie na okres realizacji spektaklu.

- W czasie prób od razu rzuca się w oczy, że Pana Ryszard jest zupełnie inny od poprzednich, znanych interpretacji...?

- Przed przystąpieniem do pracy wiele rozmawiałem na ten temat z Peterem Brookiem. Mówił mi, że ogólnie rzecz biorąc - istnieją dwie tradycje grania Ryszarda. Pierwsza clownowsko-teatralna w najgorszym tego słowa znaczeniu. To jej właśnie przeciwstawił się po raz pierwszy Laurence Olivier, tworząc drugą, pokazującą nie clowna, tylko człowieka, jego umysł, niezwykła inteligencję. Do mnie to również bardziej przemawia, dlatego tak bardzo podobał mi się Ryszard III Oliviera. Więcej niż podobał, uważam, że jego praca była niezwykle ważna. Tak samo jak jego "Hamlet". Ktoś, kto pracuje nad "Ryszardem III" lub nad "Hamletem", za bazę swoich przygotowań powinien przyjąć te dwie prace Oliviera.

Dla mnie Ryszard jest potworem między potworami, a nie potworem między aniołami. Ryszard odkrywa przed nami świat, który go otacza. Uważam, że wszyscy ludzie, którzy otaczają Ryszarda, są zdolni do tych samych zbrodni, których on dokonał. Więcej, oni już je dokonali, tylko w sposób bardziej tchórzliwy, nieumiejętny, pozbawieni inteligencji i możliwości zdecydowanego działania. Ryszard jest człowiekiem, który nie kłamie, wyznaje wszystko, co robi i myśli. I nikt się mu nie sprzeciwia. Anioły? Nie, potwory!

Historia Ryszarda nie jest tylko historią walki o władzę. Myślę, że trzeba patrzeć na niego przede wszystkim jako na człowieka pokrzywdzonego przez naturę, po prostu kalekę. On nie akceptuje swojego losu jak pobożny chrześcijanin, który z pokorą dźwigałby krzyż wyroków boskich. Ryszard nie chce nieść swojego, chce się przeciwstawić. Np. scena z lady Anna nie służy mu w najmniejszym nawet stopniu do opanowania władzy. Jeżeli więc robimy przedstawienie tylko o władzy, to powinniśmy wykreślić scenę z lady Anną, jedna z najpiękniejszych scen w historii dramaturgii światowej. Ryszard pokazuje, jakim potworem jest sama lady Anna , kobieta, która ulega Ryszardowi, mordercy jej męża i teścia, nad trumnę tego ostatniego. Ryszard pokazuje, jakim potworem jest Elżbieta, której braci i dzieci wymordował, a któremu chce ona oddać swoją córkę. Jakim potworem jest Buckingham, który w gruncie rzeczy decyduje się zabić dzieci Elżbiety. Zada tylko za to "wszystkich ziem oraz wszystkich ruchomości, które na własność posiadł król nasz, Edward". Itd., itd.

Ostatecznie trudno powiedzieć, jaki jest lub jaki będzie mój Ryszard. Kiedy spotkałem Andrzeja Wajdę, spytał mnie: jak będziesz grał Ryszarda? Zażartowałem: - Dobrze! - To wiem. Ale jak... I kontynuując pytanie powiedział: "no co, czarujący mężczyzna, prawda?" odpowiedziałem mu: Oczywiście! Masz rację. Bo jestem przekonany, że między innymi Ryszard powinien być czarującym mężczyzną, że między innymi powinien być zdolny do wywierania swoistego uroku. Przecież ludzie naprawdę mu ulegają. Są nim oczarowani.

Następny problem wiąże się z kalectwem Ryszarda. Rozumiem dyskrecję aktorów, którzy nie starają się epatować nim widzów, ale z drugiej strony widz nie może wiedzieć mniej niż psy, które... "szczekają, gdy kuśtykając, obok nich przechodzę". On jest naprawdę odrażający. Ryszard bez garbu, bez sparaliżowanej, uschniętej ręki, Ryszard nie kulejący przestaje być Ryszardem Szekspira.

- Przyjechał Pan do Krakowa na zaproszenie Teatru TV; czy we Francji istnieje taka instytucja jak teatr telewizji?

- Czegoś takiego nie ma. I gdyby ta instytucja miała zniknąć z jakiś powodów z horyzontu kulturalnego w Polsce, byłoby to niepowetowaną stratą. Na polskim teatrze telewizji, który zrealizował tyle wybitnych dzieł, spoczywa wielka odpowiedzialność, dzięki niemu publiczność może poznać najwybitniejsze dzieła literatury polskiej i światowej.

- Obserwując przez dwa dni Pana pracę nad rolą zauważyłam, że jest ona bardzo zbliżona do pracy reżyserskiej. Czy w przyszłości chciałby się Pan zająć i tą dziedziną?

- Bardzo chciałbym reżyserować, ale nie mam ochoty udawać kogoś innego niż jestem. Robiłem to wystarczająco długo. Teraz chcę być aktorem. To jest moje DHARMA. Co będzie jutro, zobaczymy. Do reżyserii jednak stale się przygotowuję. Jestem cierpliwy. Wiem, że ten moment kiedyś nadejdzie. Może już wkrótce. Mam nawet kilka pomysłów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji