Artykuły

Jarocki na koniec wieku

Premiera w Teatrze Polskim - "Wujaszek Wania"

W sobotę na Scenie na Świebodzkim zobaczymy premierę "Wujaszka Wani". Jerzy Juk-Kowarski, scenograf, mówi, że o wyborze tytułu w gruncie rzeczy zdecydował przypadek. - Nie doszła do skutku opowieść o Witkacym, którą miał zrobić Jerzy Jarocki na tle "Szewców", ale mija 25 lat od naszego pierwszego wspólnego Czechowa, czyli "Wiśniowego sadu". Wcześniej, przed 40 laty, był "Wujaszek Wania" Jarockiego we Wrocławiu. Tak się ciekawie poskładało.

Anton Czechow

Był synem chłopa. Pracował jako lekarz, urzędnik, pisarz. Autor "Wujaszka Wani" w 1890 r. pisał: "Zamęczyliśmy w więzieniach miliony ludzi, zamęczyli za nic, bezmyślnie, po barbarzyńsku: gnaliśmy po mrozie zakutych w kajdany ludzi dziesiątki tysięcy wiorst, zarażaliśmy ich syfilisem, deprawowali, mnożyli przestępców i to wszystko szło na karb zapijaczonych strażników więziennych. Teraz cała kulturalna Europa wie, że nie strażnicy są winni, tylko my wszyscy". Przekonanie o katastrofie dawnej kultury, która nie potrafi udźwignąć tragicznych losów nowożytnej Europy, wypełniało nie tylko listy, lecz także humoreski i dzieła sceniczne Czechowa. Toksyczny świat, toksyczni ludzie - mówi Juk-Kowarski, współtwórca spektaklu.

Katorga bohaterów

Bohaterowie Czechowa przychodzą znikąd, są niepotrzebni w wielkim świecie, nie mają dokąd wracać. Kultura rosyjska końca XIX w. była albo arystokratyczna, albo chłopska. Europa - mieszczańska i robotnicza. Pięć lat po "Wujaszku Wani" w tej próżni wzorów pojawi się bohater nowych czasów - bolszewia.

Czechowa intrygował los odmieńców, ludzi nieprzystających do biurokratycznego absurdu carskiej Rosji i nieumiejących adaptować się do nowych warunków. Z własnej woli pojechał w 1890 r. na Sachalin, na "wyspę katorżniczą". Tam chory, walczący z gruźlicą, psychicznie nadwrażliwy, konfrontował swój los z życiem ludzi doświadczonych jeszcze bardziej niż on. Niósł im pomoc i dawał świadectwo. Kiedy pisał "Czajkę", potem "Wujaszka Wanię" czy "Wiśniowy sad", już wiedział, że - wyrzuceni z krainy ludowej czy pałacowej baśni - krążymy wokół siebie niezdolni do miłości, nieskorzy do ofiary. Nikomu w nowoczesnej Europie niepotrzebni. - Darmozjady! - mówili o inteligentach, bohaterach sztuk Czechowa, bolszewicy.

Kto przygotował, kto zagra

Całość opracował Jerzy Jarocki. Klasyk polskiej reżyserii teatralnej. Absolwent tego samego Instytutu Teatralnego w Moskwie, w którym studiował Grotowski. Inscenizator sztuk Mrożka, Gombrowicza, Różewicza. Wielokrotnie nagradzany za pracę w teatrach Polski i Niemiec. We wrocławskim Teatrze Polskim wciąż możemy oglądać "Płatonowa - akt pominięty", w Teatrze Telewizji "Kasię z Heilbronnu" czy "Pułapkę". Scenografię opracował Jerzy Juk-Kowarski, autor nagrodzonej "Historii PRL-u według Mrożka" - także w reżyserii Jarockiego. Muzykę pisze Stanisław Radwan. - Jak zawsze ostatnie takty pisze w przeddzień premiery - komentują z uśmiechem przyjaciele znakomitego kompozytora. Wszyscy twórcy od lat są związani z krakowskim Starym Teatrem.

Jolanta Fraszyńska zagra Sonię, Krzysztof Dracz jest bohaterem tytułowym. W roli Sieriebriakowa wystąpi Edwin Petrykat, jako Helena Andriejewna - Halina Skoczyńska. Wojnicką będzie Iga Mayr, do zobaczenia także w polsatowskiej "Trędowatej", Astrowem Wojciech Kościelniak, a postać Tielegina odtwarza Zygmunt Bielawski. Służących zagrają Krzesisława Dubielówna i Cezary Kussyk. Obsadę starannie dobrał sam Jerzy Jarocki. Fraszyńską i Skoczyńską ściągano z teatrów Warszawy i Poznania.

W labiryncie ludzkich spraw

W "Wujaszku Wani" nic nie jest prawdziwe. Fikcją jest małżeństwo Sieriebriakowów. On zrobił ponoć karierę naukową, ale nie ma świadków ni uczniów. Ona jest czystym pięknem, ale nikogo prócz siebie nie kocha, a przez wszystkich jest pożądana. Coś jakby Izabela Łęcka z "Lalki". Malowana lala - powiedzielibyśmy dosadnie. Fikcją jest miłość Soni, która pożąda Astrowa, fikcją los Tielegina, zubożałego właściciela ziemskiego, którym pomiata byle sklepikarz. Nawet śmierć jest na niby, bo Wojnicew nie ma siły ni talentu, by zastrzelić Sieriebriakowa.

Świat, który nie może zaginąć, bo go właściwie nie ma. Jest jak zły sen biednego miłośnika lasów i kobiet. Przy czym lasy są piękniejsze.

Anton Czechow "Wujaszek Wania", premiera w Teatrze Polskim - Scena na Świebodzkim, reż. J. Jarocki, scen. J. Juk-Kowarski, muz. S. Radwan, 11 marca o godz. 19.00

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji