Artykuły

Bzik tropikalny

To debiutanckie przedstawienie reżysera Grzegorza Jarzyny, ukrywającego się pod pseudonimem Grzegorz Horst d'Albertis, oparte na dwóch sztukach Witkacego "Mister Price" i "Nowe Wyzwolenie", dało w 1997 r. sygnał pokoleniowej zmiany na polskich scenach.

W warszawskich Rozmaitościach teatr przemówił językiem swojej młodej widowni, nawiązał do jej muzyki, filmów i obsesji. Telewizyjna wersja tamtego spektaklu, o połowę krótsza, w jeszcze większym stopniu czerpie z kultury masowej: montaż szybki, kadry komponowane na wzór wideoklipów, efekty elektroniczne odrealniające obraz. Dzięki filmowej technice reżyser osiąga to, czego nie udało się osiągnąć w teatrze: poczucie nierzeczywistości, które dopada Europejczyków zagubionych gdzieś między Indiami a Australią, beznadziejnie szukających ratunku w seksie i narkotykach. To brutalne, naładowane erotyką przedstawienie daje pojęcie o tym, jak cienka jest warstwa kultury białego człowieka. Wystarczy ją zarysować paznokciem i spod spodu zaczynają wychodzić demony. Po premierze "Bzika" pisałem, że to Witkacy dla miłośników Quentina Tarantino, teraz, gdy ze spektaklu powstał film, wypada powiedzieć, że to Tarantino dla miłośników Witkacego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji