Artykuły

Ten, który nigdy nie wygrywa

"Palcie ryż każdego dnia" Marka Hłaski to opowieść o przechodniach, którzy każdej nocy i każdego dnia przemierzają bezkresne przestrzenie bezsensu i których - nagle i niespodziewanie - zawieszono pod cyrkową kopułą: bezradnych. Oto człowiek na lotnym trapezie: rozkłada ręce. Jak samolot. Dawna sztuka wypełniała czasami takie kopulaste przestworza malowanymi gwiazdami i gdzieniegdzie unoszącym się aniołem. Ale w tej opowieści ów samotny kuglarz - imitator ptaków - z całą pewnością nie jest aniołem.

Przestrzeń intelektualna prozy Hłaski wyznaczona jest przez cyrkowy kosmos spotworniałej cywilizacji współczesnej. Na rozwieszonych linach porusza się czwórka ludzi: Anderson, Rayan, Esther, Helen. Czasami ocierają się o siebie, lecz natychmiast - aby złapać równowagę - idą dalej. Zatrzymanie grozi upadkiem. Anderson ma trochę więcej niż trzydzieści lat i dwie rzeczy do przegrania: możliwość latania i Esther. Wolność i niewolę - a to nie jest mało. W przestworzach Anderson identyfikuje się ze sobą, Esther zaś jest jego zatraceniem. Helen - druga z kobiet - wypadła z gry. Patrzy ku tym, którzy płyną w przestworzach. Pół-kobieta a pół-lalka, obszarpane paskudztwo, które można by polubić. (Tę trudną-technicznie rolę z talentem gra Magdalena Kumor.)

Bogusław Jasiński - "opracowanie tekstu i reżyseria" umieścił aktorów i widzów przedstawienia na scenie teatru. Widzowie okalają przestrzeń akcji z trzech stron. Takie jest zewnętrzne ograniczenie świata przedstawianego. Ważniejsze jednak jest to, że ciąg zdarzeń przebiega "przy drzwiach zamkniętych" przez związki uczuciowe pomiędzy postaciami sztuki. Anderson l Esther współtworzą piekło w jego samodoskonałości. Cokolwiek znajdzie się w ich pobliżu - ulega spaleniu. Oto w sferę Anderson-Esther wkracza Rayan. Młody prawnik zakochany w Esther. (Jerzy Gudejko w tej roli osiąga wysoki stopień szczerości. Jest jak mysz przed otwartą paszczą węża: bezmyślny i nieświadomy swego losu. Zdecydowanie najwyżej cenię tę rolę.) Pocałunek szatana i już po nim. A taki był śliczny, amerykański.

Jedyne otwarcie przeklętego koła daje się realizować poprzez wzlot. Jasiński wykorzystał - dla celów inscenizacji - możliwość otwarcia przestrzeni scenicznej ku widowni teatru. Można więc wzlecieć w przestworza. Trudno tam jednak pozostać. Trzeba wrócić martwym lub żywym na ziemię. Każda próba wzniesienia się ponad świat, rządzony przez szatańskie reguły gry, obciążona jest tragizmem. Nie można osiągnąć wysokich wartości, bo ich nie ma. Pozostaje, co prawda, samo istnienie. Możliwość zwrócenia się ku życiu. Anderson obcuje więc z Helen, tak jak u Becketta doświadcza się wprost niewiarygodnie żywego szczura: przepuszczając go przez maszynkę do mięsa.

Kreacja zła jest tu fascynująca przez swą niejednoznaczność. Zło pojawia się w takiej płaszczyźnie, w której nie ma obiektywnej skali ocen. A jeżeli na tym śmietnisku kultury plączą się jakieś rudymenty wartości - to są one nieprawdziwe. Anderson nie wierzy, że poza kręgiem: samolot - Esther istnieje coś, co" można by pokochać. Nie ma takiej naiwnej nadziei. Jest głuchy na śpiew syren wabiących żeglarzy ku śmiercionośnym skałom. Wtenczas - kiedy idziemy na spotkanie - i wokół nie ma ani jednego człowieka, zmuszeni jesteśmy skierować się ku sobie. Transcendentne wartości są jak głos syren: oszustwem.

"Palcie ryż każdego dnia" nie jest historią buntu bez powodu. Nie jest historią buntu. Bezsens jest jedynym sensem świata, na którym można oprzeć budowanie swej intymnej wolności. Bo czy jest jakiś sens w tym, że spośród dwóch powieszonych wraz z Chrystusem łotrów, jeden został zbawiony,a drugi potępiony (jak zapytuje Beckett)? Świat ffetyszów nie ma sensu, choć w pojedynczych ludziach jest jakiś sens. "Etos kieruje człowiekiem". Człowiek miewa jakiś etos: lotnika, rycerza prawdy, dziwki. Wierzyć można tylko w siebie, słuchać swego etosu.

Nie ma w tej postawie nic z buntu. Nihilizm jest formą uspokojenia, Katharsis. Bohater Hłaski jest jak "Prometeusz wyzwolony" - wyzwala się przez przystanie na reguły gry, obowiązujące w świecie, w którym przyszło mu żyć. Bo skoro Pan Bóg umarł już dawno, a diabeł miewa się aż tak dobrze, to nie pozostaje nic innego, jak pocałować się z diabłem. I można - każdej nocy i każdego dnia - grać dalej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji