Artykuły

Baletnica z tajemnicą

Czytając książkę Stefana Drajewskiego intryguje pytanie: jak wyglądałoby życie Olgi Sawickiej, gdyby zaczynała karierę dziś? Wywiad-rzeka z artystką rozpoczyna się trochę jak opowieść o Kopciuszku, który zamiast pantofelka - oczywiście w tajemnicy przed najbliższymi - dostaje baletki - pisze Marcin Kostaszuk w Polsce Głosie Wielkopolskim.

Sceneria - zrujnowany Poznań. Równie symboliczna była zresztą pierwsza większa rola w Operze Poznańskiej, którą była postać... Śpiącej Królewny. Z czasem opowieść nabiera rozpędu, podobnie jak kariera tancerki, która z Poznania "emigruje" do Bytomia, a potem do Warszawy, by u szczytu kariery oglądać swoje nazwisko na afiszach, wywieszanych w europejskich stolicach, obok największych gwiazd światowego baletu. Przy okazji czytelnik nie może nie zauważyć, jak wielkie znaczenie miała ta sztuka w połowie XX wieku - Sawicka szybko zadebiutowała w filmie i stała się postacią powszechnie rozpoznawalną, nie będąc zmuszaną do wystawiania swej prywatności na sprzedaż jak dzisiejsi celebryci. Dziś wydaje się to nieprawdopodobne - i to chyba dowód na to, że poznańska primabalerina trafiła w swój czas idealnie.

O autorze tej książki, moim redakcyjnym koledze Stefanie Drajewskim, wiem jedno: umie pytać, ale jeszcze lepiej potrafi słuchać. W tym przypadku zadanie było chyba trudniejsze niż zwykle, bo Olga Sawicka bardzo wyraźnie stawia granice, poza które nie chce wpuścić nawet nieprzypadkowego słuchacza swej opowieści. Ta urywa się nieoczekiwanie, ale tak samo przecież zakończyła się w 1974 kariera Olgi Sawickiej. Dzień po występie artystka nie może ruszyć nogami. Lekarz informuje, że nie będzie już tańczyć, zabrania jej nawet chodzić. Wózek inwalidzki, długa rehabilitacja, w końcu zwycięstwo już nie przed tłumami wielbicieli, ale przed samą sobą: primabalerina wraca do zdrowia, ale już nie do zawodu.

Ostatni symbol, jaki pozostaje w pamięci po przeczytaniu tej książki, wiąże się z ostatnim spektaklem z udziałem jej bohaterki, którym była "Gioconda" Pucciniego. Olga Sawicka zarówno na zdjęciu z okładki, jak i w swych wspomnieniach jest trochę Gioconda ze słynnego obrazu Leonarda: wiemy, że nie poznamy wszystkich jej tajemnic. Obraz i książka nie pozwalają nam o Giocondzie zapomnieć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji