Artykuły

Zbrodnia w mieszkaniu za ścianą

"Makbet" w reż. Tomasza Koniny w Teatrze Wielkim w Łodzi. Pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.

Jeśliby urządzić festiwal spektakli "Makbeta", które obrodziły w tym sezonie na polskich scenach, inscenizacja opery Verdiego z Teatru Wielkiego w Łodzi byłaby ich cennym uzupełnieniem. Reżyserzy wierzą, że Szekspirowski tekst objaśnia szaleństwa naszego świata, Tomasz Konina doszedł do wniosku, że można o nich zaśpiewać. I prawie mu się udało.

Jego spektakl pasuje do nowoczesnego teatru, który mroczną opowieść gładko przenosi ze Szkocji w dzisiejsze czasy. Makbet jest tu żołnierzem powracającym z jednej z wojen, jakie nieustannie toczą się na naszym globie. Żona czeka na niego w mieszkaniu w wielkomiejskim mrówkowcu. Metraż zacznie się powiększać, gdy oboje będą wspinać się po szczeblach władzy.

Tomasz Konina postanowił odejść od wielkiego widowiska operowego i dzieło Verdiego przemienić w kameralny dramat. Wbrew pozorom nie sprzeniewierzył się zbytnio kompozytorowi. Ten sięgnął 160 lat temu po tekst Szekspira, bo interesowały go przede wszystkim portrety tytułowego bohatera i jego żony Lady Makbet. Pozostałe składniki - chóry, statyczne ansamble, arie innych postaci - są dodatkiem, zgodnie z regułami obowiązującymi w XIX-wiecznej operze. Najważniejsze, że w wizerunku obojga małżonków przebija poprzez muzykę smutna prawda o mrocznych stronach ludzkiej duszy.

Aby jednak w pełni ją pokazać, dzieło Verdiego potrzebuje inscenizatora i wnikliwego reżysera zarazem, a także śpiewaków z talentem aktorskim. Łódzki spektakl często zatrzymuje się w połowie drogi do celu. Już pierwsza kluczowa scena, gdy Makbet z żoną postanawiają zabić Dunkana, nie ma odpowiedniej dawki napięcia, ukazuje tylko dramat jednego człowieka. Wołodymyr Openko kreśli postać człowieka, którego wojna nauczyła okrucieństwa i tego, że życie ludzkie ma niewielką cenę. Zabije króla łatwo i z wyrachowaniem będzie realizował plan wyrażony przepowiednią wiedźm. To wojenny watażka, przemieniający się w polityka grającego do końca - konsekwentnie poprowadzona rola, dobrze zaśpiewana, zwieńczona świetną arią w finale. Zabrakło natomiast pomysłu na Lady Makbet, która w ujęciu Eleny Baramovej jest kobietą zdumiewająco bezbarwną. Nie znalazła wyjaśnienia, kim jest jej bohaterka, nie podpowiedział jej też tego reżyser.

Lepiej Tomasz Konina sprawdza się jako inscenizator z pomysłami. Zamiast wiedźm są matki i żony opłakujące poległych mężczyzn, to rozpacz nakazuje im przepowiedzieć Makbetowi tragiczny los. W ostatnim zaś akcie, po pieśni chóru o niewinnie pomordowanych dzieciach, na scenie pozostają zapalone lampki i porzucone zabawki - poruszający symbol okrucieństwa każdej wojny. Efektownie wymieszano też świat realny i urojony, zamiast popisów baletu mamy sceny ukazujące sny Makbeta, w których poznaje swą niedaleką klęskę i mimo to postanawia walczyć.

Nie wszystkie sceny Verdiego udało się przemienić w nowoczesny teatr (choćby zabójstwo Banka lub finał), ale łódzki spektakl Tomasza Koniny uznać należy za ważną u nas próbę uwspółcześnienia klasycznej opery. Tomasza Koninę wsparł dynamiczną, zróżnicowaną interpretacją muzyczną dyrygent Tadeusz Kozłowski. Ważną rolę odegrał też starannie przygotowany chór i dobry bas Wiktor Dudar jako Banko.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji