Artykuły

Gorki na patelni Och-teatru

- Być akuszerem ról granych przez tak wielkich aktorów to ogromna odpowiedzialność. Teatr Krystyny Jandy jest wyczulony na publiczność. Tutaj widz jest zawsze na pierwszym miejscu. Myślę więc, że była to wielka szkoła pokory i swego rodzaju studia podyplomowe. No i kredyt zaufania ze strony Krystyny Jandy - mówi reżyser WALDEMAR RAŹNIAK, przed premiera "Wassy Żeleznowej" w Och-Teatrze w Warszawie.

Dorota Wyżyńska: Nie da się ukryć, że tekst "Wassy..." jest mocny, drapieżny. A bohaterowie przerażający.

Waldemar Raźniak: Bohaterowie "Wassy Żełeznowej" żyją w czasach, które poprzedziły wielkie kataklizmy XX wieku. Nierówność społeczna była wówczas generatorem różnych napięć. Ówczesna prasa pełna jest polemik na temat moralności - co jest dozwolone, a co zakazane. W powietrzu czuć było zwątpienie i strach. Jest to utwór Rosjanina, który wychował się w ekstremalnie trudnych warunkach, na którego oczach rozpadła się rodzina i roztrwoniono majątek. Wylądował na bruku jako dziecko i musiał się sam utrzymać i wykształcić. Ten tekst nie może więc nie być brutalny i bolesny... Ludzie u Gorkiego cierpią, żyją ekstatycznie, nie wahają się zaryzykować, postawić wszystko na jedną kartę. Są żywi i dynamiczni. Dlatego pewnie tak łatwo można się w nich przejrzeć, dostrzec coś swojego.

To świat, w którym czai się zło, nie ma moralnych wartości.

- Myślę, że niektórzy bohaterowie Gorkiego tych wartości moralnych wciąż jeszcze poszukują, w każdym razie wierzą w ich istnienie.

Och-Teatr ma podejmować tematy trudne, niewygodne. Choć dziś wydaje się, że takich już nie ma. Nawet pedofilia, o której mowa u Gorkiego, nie jest już tematem tabu.

- Wiele tematów, które uważamy za medialnie "przerobione" - kiedy przyjrzymy się im z bliska, doświadczymy ich skutków - wcale takie nie są W tej sztuce widać wyraźnie, że pedofilia, uzależnienia i przemoc w rodzinie to skutek głębszych problemów - egoizmu, dezynwoltury, krótkowzroczności, ciemnoty, zaburzeń psychicznych i emocjonalnych. Rodzina Żeleznowów to gniazdo pasożytów, które koegzystują w strachu przed światem zewnętrznym. Nie mogą lub nie chcą wyrwać się ze swojego kręgu, bo świat zewnętrzny wydaje się im jeszcze bardziej brutalny i obojętny. Zycie w zamknięciu i strachu prowokuje do zamiatania problemów pod dywan, udawania, że nas one nie dotyczą. My staramy się pokazać to, jak zło się rodzi, jak się rozsiewa i ukrywa przed światem, skutki pozostawiając mediom. Dlatego nie mamy w sztuce żadnej sceny odtwarzającej akt pedofilii - Gorki nie pokazywał takich rzeczy, to go nie interesowało.

Adaptacja, o czym mówi pani Krystyna Janda, powstawała na podstawie dwóch wersji dramatu Gorkiego.

- Pierwsza wersja była trochę nieśmiała, postaci są tam słabiej zarysowane. Skupiała się na psychologii międzyludzkiej, ale zawiodła dramaturgicznie. Druga wersja jest z kolei jednoznacznie propagandowa. W kompilowaniu tych tekstów bardzo pomógł nam film Gleba Panfiłowa. Język filmowy przybliżył nam ten tekst. Pani Krystyna postawiła adaptacji taki cel, aby bohaterowie rozmawiali

współczesnym językiem przy zachowaniu realiów tamtej epoki. Jednocześnie zależało nam na wyeksponowaniu okrucieństwa, porzucając całkowicie tło polityczne. Przy pierwszym naszym spotkaniu podkreśliła, że bezwzględność i brutalność ma zostać osiągnięta nie poprzez długie opowiadanie, ale przez przyspieszony, rozwój pewnych wątków. Widzowie stawiani są przed faktami. Na przykład śmierć Wassy... Nie szukamy w fabule odpowiedzi napytanie, dlaczego umarła, Gorkiego nie interesowała intryga. Ważniejsze jest to, co dzieje się wjej domu po jej śmierci. Ludzie rzeczywiście "potrafią być gorsi od zwierząt".

Premiera w Och-teatrze to pana debiut. Poważne wyzwanie?

- Być akuszerem ról granych przez tak wielkich aktorów to ogromna odpowiedzialność. Teatr Krystyny Jandy jest wyczulony na publiczność. Tutaj widz jest zawsze na pierwszym miejscu. Myślę więc, że była to wielka szkoła pokory i swego rodzaju studia podyplomowe. No i kredyt zaufania ze strony Krystyny Jandy. Wielkim przeżyciem jest dla mnie ponowne spotkanie z moim profesorem Jerzym Trelą.

Och-teatr nie ma typowej sceny "pudełkowej". Tu scena jest pośrodku. To jest inspirujące dla reżysera?

- Ta sala ma specyficzny klimat - duża widownia sugeruje rozmach, natomiast bliski kontakt z aktorem - studyjność czy wręcz laboratoryjność. Aktor jest tu bardzo wyeksponowany, nie może się wtopić w tło, nie ma gdzie się schować. Nie ma tu też możliwości wykorzystania teatralnych wytrychów, efektów inscenizacyjnych... Dzięki temu najważniejszy staje się tu autor. Próbujemy wyłuskać z tego tekstu to, co stanowi jego sedno, i ta scena genialnie z tym koresponduje. Aktorzy bardzo pozytywnie reagują na tego typu przestrzeń. Ona motywuj e do pracy, powoduje, że adrenalina wzrasta.

"Wassa Żeleznowa"

według Maksyma Gorkiego Adaptacja

Krystyna Janda Reżyseria i tłumaczenie: Waldemar Raźniak (debiut) Scenografia: Maciej M. Putowski Kostiumy: Dorota Kołodyńska Muzyka: Zbigniew Preisner

Występują: Krystyna Janda, Jerzy Trela, Monika Fronczek, Dorota Landowska/Bożena Stachura, Joanna Kulig. Justyna Schneider, Odra Sadowa, Anria Smołowik, Jacek Beler, Tadeusz Chudecki, Szymon Kuśmider, Bartek Ostapczuk Premiera 16 srycznia2010 r. w Och-teatrze

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji