Obrona Ksantypy
"Jeśli ktoś chce powiedzieć w Atenach - zła kobieta, mówi po prostu Ksantypa" - twierdzi jedna z postaci sztuki Ludwika Hieronima Morstina. Napisana w 1939 roku "Obrona Ksantypy" w obfitym dorobku pisarza zajmuje czołowe miejsce. Wielokrotnie też była wystawiana zarówno w kraju, jak i za granicą.
Tytuł sugeruje intencje autora - jest próba obrony żony filozofa starożytnego. Tej, która wprawdzie wraz z Sokratesem weszła do historii, tyle że w licznych przekazach ateński mędrzec utrwalił się jako wspaniały, kochający ludzi człowiek. Imię Ksantypy stało się natomiast synonimem kobiety - sekutnicy.
Ksantypa Morstina jest zupełnie inna. To kobieta z krwi i kości: młoda, urocza, no, może nieco... gwałtowna i to sprawia, że niekiedy zdarza jej się stłuc komuś garnek na głowie... Ale też nie było łatwe życie żony słynnego, ale ubogiego filozofa, który nie potrafił zapewnić rodzinie utrzymania. Ksantypa nie nosi klejnotów, nie stać ją na wspaniałe stroje i pachnidła. Zresztą wybitny małżonek twierdzi kategorycznie: "wolny człowiek nie powinien pachnąć wonnościami, a tylko potem areny i szlachectwem duszy". Sokrates nie przywoła nawet do porządku leniwego sługi i "zamiast w pysk trzasnąć, gdy coś źle zrobi, wdaje się z nim w dysputę".
Ksantypa pragnie miłości, a jest zaniedbywana przez oderwanego od rzeczywistości męża. Mimo to nie ulegnie pokusie. Pozostanie wiernie przy nim.
Swoją sztukę Morstin ujął wprawdzie w ramy komediowe - jest napisana lekko i dowcipnie - opowiada jednak o dramacie "dwojga ludzi szlachetnych, z których każdy mówi innym językiem".