Artykuły

"Letnicy" - sprawni ale dalecy

Twórczość sceniczna Maksyma Gorkiego dobrze znana jest nie tylko publiczności teatralnej (przed dwoma laty w Teatrze Nowym zrealizowano "Na dnie"), ale także szerokiemu audytorium telewizyjnemu. Nie tak bowiem dawno Teatr TV wystawił "Mieszczan" w znakomitej zresztą obsadzie aktorskiej. Obecnie Teatr Nowy prezentuje nową pozycją Gorkiego - "Letników" w reżyserii Janusza Nyczaka.

Sztuka rozgrywa się wśród mieszkańców podmiejskich daczy - rosyjskiej inteligencji, sparaliżowanej własnym mieszczaństwem. Banalność i monotonia życia, brak głębszego porozumienia, ucieczki w działania zastępcze, beznadziejne szukanie wrażeń czy wstrząsów, które by cokolwiek zmieniły, pozorne działania i pozorne rozmowy zamiast czynów istotnych, niemoc, bierność i brak wiary.

Gorki atakuje przy tym całą warstwę inteligencji (w każdym razie jej zasadniczą część), a nie tylko pojedyncze, wyobcowane społecznie kręgi. Atak jego jest konkretny, uwarunkowany historycznie, nie zaś uniwersalny, symptomy zatem choroby pełnią tylko funkcję instrumentalną.

Istnieje współcześnie wiele kręgów dotkniętych taką samą chorobą, ale ponieważ o jej formie rozstrzygają zawsze przyczyny społeczno-ekonomiczne, zatem inne być dziś muszą jej objawy.

Uniwersalizacja, która jest rodzajem pomostu, narzuconym przez reżysera, nuży. Irytuje poniekąd konieczność przekładania - już poza spektaklem - rzeczywistości "Letników" na język współczesnych doświadczeń. Paralele są nazbyt odległe, a spektakl nie jest obrazem współczesnej epidemii, ale rozmową pacjentów przed gabinetem lekarskim, która niewiele wyjaśnia, bo drapanie krost nie musi być reakcją na objawy ospy lecz - na przykład - na alergiczną wysypkę.

Reżyser Janusz Nyczak przełamał parokrotnie konwencję realistyczną przerysowanymi nieco, zbliżonymi ku pogodnej karykaturze, postaciami dwóch podchmielonych stale stróżów - sympatycznych błaznów, którzy oceniając świat z perspektywy swego zawodu, obniżają automatycznie jego rangę; stanowią zabawny cudzysłów; zgrabną klamrę. To niewątpliwie świetny zabieg interpretacyjny. Reżyser zdecydował się ponadto na wzbogacenie oszczędnego, dość umownego realizmu akcentami poetyckimi, tworzonymi scenerią (piękne, stylowe dekoracje: jasne drewno i delikatne brzózki) oraz oryginalną fakturą dźwiękową. Nie narzuca on swych pomysłów, choć widać wyraźnie jego rękę w tym choćby, że tworzy spektakl ansamblowy. Każdy właściwie z aktorów ma swoją scenę, w którą wnosi piętno własnej indywidualności, albo którą kreśli szczególnie wyraziście i plastycznie (m. in. Stefan Czyżewski, Wiesław Komasa, Wanda Ostrowska, Urszula Lorenz, Henryk Abbe - chociaż można by wymienić co najmniej jeszcze raz tyle nazwisk).

Dostrzega się ponadto wielką dbałość o drugi plan (umiejętne tworzenie kompozycji symultanicznych), który tutaj góruje nawet nad pierwszym, jest bardziej naturalny i jakby bardziej prawdziwy. Reżyser "odstawia" bohaterów od nieśmiertelnego stołu, przy którym niewiele by się wprawdzie działo, ale za to wszyscy zapewne czuliby się swojsko i naturalnie. Oczywiście, sytuacje towarzyskie nie muszą rozgrywać się wokół stołu, ale też nie mogą się toczyć w próżni, w której bohaterom trudno zaistnieć w realnej, konkretnej sytuacji. Brak tam bowiem wyrazistych motywacji sytuacyjnych, wewnętrznych spięć, pogłębionych interakcji, brak konfliktów uzewnętrznionych. A ponieważ te ostatnie tkwią nie jako poza sceną, przeto dialogi są mało plastyczne, mało sugestywne; ważne skądinąd kwestie umykają uwadze widza. Czuje się on zresztą nieco zmęczony tym sprawnym warsztatowo spektaklem, ale przydługim (nie ustrzeżono się pewnej monotonii i dłużyzn) i nieco powierzchownym.

Spotkania towarzyskie są w tej sztuce płaszczyzną istotnych dla bohaterów wyznań, stwierdzeń itp. Letnicy zdobywają się więc na (ogólnikową) szczerość w sytuacjach konwencjonalnych, maskujących prawdziwe uczucia i wyobrażenia. Nie burząc tych tradycyjnych układów towarzyskich, obyczajowych konwencji, ryzykuje się sytuacjami fałszywymi. Tak więc aktorzy albo nieco rezonują (może to ów "manieryczny tytanizm"?), albo bronią się zewnętrznymi nadbudówkami, bardzo nieraz efektownymi. Może wszakże to bardzo rosyjskie w klimacie, nastroju i realiach przedstawienie tak mocno tkwi w psychice i mentalności rosyjskiej inteligencji, że patos bohaterów, ich niebywała egzaltacja i całkowita otwartość stają się w pełni usprawiedliwione?

Teatr Nowy w Poznaniu? "Letnicy" Maksyma Gorkiego. Przekład; Maria Zagórska. Reżyseria: Janusz Nyczak, scenografia: Jerzy Kowarski, muzyka: Jerzy Satanowski. Premiera: grudzień 1978.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji