Klucz do Czechowa
JANUSZ NYCZAK reżyser poznańskiego przedstawienia "Letników" otwierał tę sztukę (idąc śladami Petera Steina) kluczem czechowowskim. I okazało się, że wszystko się w tym ujęciu sprawdza. Ujawniły się powiązania tego dramatu z "Czajką" i "Wujaszkiem Wanią", zapanowała na scenie atmosfera "Trzech sióstr" i "Wiśniowego sadu". Podkreśliła to trafnie stylowa scenografia Jerzego Kowarskiego, pełna białych brzózek i kostiumy utrzymane w jednolitej tonacji kolorystycznej od bieli, poprzez różne odcienie szarości, aż do brązu. Udało się reżyserowi i aktorom wydobyć absurdalny chwilami humor tej sztuki, tak bliski humoreskom Czechowa, jej lirykę, zadumę i filozoficzną refleksję na temat sensu życia.
Aktorzy zrozumieli dobrze intencje reżysera. Spektakl grany jest w zwolnionym tempie, z zachowaniem pełnych treści pauz i wydobyciem podtekstów. Na czoło zespołu wysuwają się: Halina Łabonarska (Barbara) i Wiesław Komasa (Włas). Ciekawe postacie stworzają: Sława Kwaśniewska, Wanda Ostrowska, Janusz Michałowski, Wojciech Standełło. Stefan Czyżewski obniżył społeczną rangę adwokata Basowa, a Michał Grudziński nie przekonał nas o tym, że jego bohater mógł być kiedyś wybitnym pisarzem. Zabawną, z lekka groteskowo potraktowaną Olgą była Elżbieta Jarosik, jej histerycznym mężem - Leszek Dąbrowski. Urszula Lorenz grała ostro niewierną żonę przedsiębiorcy budowlanego Susłowa (Tadeusz Drzewiecki).
Chwilami przedstawienie się dłużyło. Może warto było pokusić się o skróty. Z drugiej jednak strony zasługuje na szacunek pietyzm dla tekstu Gorkiego.
MAKSYM GORKI: "LETNICY". Przekład: Maria Zagórska. Reżyseria: Janusz Nyczak. Scenografia: Jerzy Kowarski. Muzyka: Jerzy Satanowski. Przedstawienie Teatru Nowego z Poznania.